Marta Gula, 22 lipca 2011

Na otwarcie Mistrzostw Świata Juniorek w Peru polska reprezentacja przegrała w Trujillo z Koreą. Po zaciętym meczu biało-czerwone uległy Azjatkom 2:3 (25:22, 22:25, 26:24, 19:25, 10:15).

Najwyższa koreańska zawodniczka mierzy 184 cm. Barierę 180 cm. przekroczyły jeszcze cztery. A jednak niskie siatkarki są rywalem – jak każdy azjatycki zespół – bardzo niewygodnym. Do godz. 22 w czwartek – dzień przed startem turnieju – Polkom zupełnie nieznanym.

Dzięki ekipie Słowacji naszym siatkarkom udało się przed inauguracją mistrzostw zobaczyć Koreanki w akcji. Przygotowane na częste ataki z lewego skrzydła „zamurowały” nie tylko siatkę, ale i rywalki. Wydawało się, że wygrana w pierwszym secie przyjdzie gładko, bo Polki prowadziły już 8:4, 11:4, 16:7!

 - To nie było tak, że poczułyśmy, że set sam się wygra. Na początku wszystko nam wychodziło, ale też nie było żadnego oporu z przeciwnej strony. Wydawało się, że pójdzie łatwo, ale z biegiem czasu Koreanki coraz trudniej zagrywały – mówiła po spotkaniu nasza libero Dorota Medyńska.

Rywalki swoją zagrywką kompletnie rozbiły nasze przyjęcie. W przeciwieństwie do nich, Polki swoj serwis psuły bardzo często. Własne błędy zaczęły się mnożyć  - w całym meczu biało-czerwone oddały niemal dwa sety – 45 pkt! W prezencie otrzymały od rywalek 16 oczek.

Choć Koreanki unikały błędów jak ognia, w bloku nie miały nic do powiedzenia. Polki wygrały w tym elemencie 22:4. Na siatce rządziła Aleksandra Sikorska, która była najlepszą zawodniczką w naszym zespole (22 pkt., w tym 12 blokiem). Ale z czasem największa broń biało-czerwonych została wymierzona przeciwko nim. Koreanki wyciągały wnioski z kolejnych akcji i zaczęły obijać nasz blok kręcąc piłkę to w lewo, to w prawo, to kiwając tuż za plecy.

- Ten mecz był dla nas lekcją gry w obronie. Koreanki nie mają wystarczających warunków żeby „przyłożyć” i muszą grać sprytem, z głową. To im dzisiaj wychodziło. Co do zagrywki, to nie od dziś mamy z nią problemy. Ale chyba nie to było dziś naszą największą słabością. Brakowało dokładnej wystawy – wyjaśniała Medyńska.

Rozegranie było jednak pokłosiem słabego przyjęcia. Gdyby nie festiwal błędów w tym elemencie, po czterech partiach moglibyśmy mieć upragnione trzy punkty na otwarcie turnieju. Nieźle w ataku radziła sobie Zuzanna Czyżnielewska, wsparta przez Ewelinę Mikołajewską i Emilię Muchę. Szans na dobrą wystawę było jednak jak na lekarstwo. Koreanki dwa razy wyrównywały stan meczu, doprowadzając ostatecznie do tie-breaka. Tam walka cios za cios skończyła się po pierwszej przerwie technicznej. Od stanu 10:8 skuteczne były już głównie Koreanki. Tym razem wytrzymały nerwową końcówkę, choć wcześniej nie raz brakowało im zimnej krwi. Wygrywając tie-break do 10 przypieczętowały zwycięstwo w całym secie 3:2.

Azjatki chyba same nie wierzyły, w to, co się stało. Niziutkie siatkarki często dyktowały warunki gry. W ataku dominowała 173-cm. Ji-Soo Kim. Z niedowierzaniem Polki patrzyły jak uderzona przez 19-letnią przyjmującą piłka czysto trafiała w boisko. Kim zdobyła 21 pkt., choć większość z atakiem niewiele miała wspólnego. Po udanych akcjach Koreanka często kryła twarz w dłoniach, nie dowierzając, że znów udało się oszukać rywalki albo znaleźć dziurę w polskiej ścianie.

Zespoły podzieliły się punktami – bardzo ważnymi w walce o dwa pierwsze miejsca w grupie, które dają awans do pierwszej ósemki. O kolejne oczka Polki zagrają w sobotę. O 23.30 czasu polskiego zmierzą się z USA.

Skład:

Polska: Grejman, Mikołajewska, Kajzer, Sikorska, Czyżnielewska, Łozowska i Medyńska (libero) oraz Mucha, Śliwińska, Jasińska.

Korea: Lee, Pyo, Kim Eon-Hye, Choi, Kim Ji-Soo, Jang i Kim Ju-Ha (libero) oraz Shin, Noh.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej