Bartosz Wencław, 28 lipca 2013

Reprezentacja Polski kadetek wygrała po raz trzeci na mistrzostwach świata w Tajlandii. Tym razem Polki pokonały 3:2 Argentynę, chociaż po meczu pozostał niedosyt. W dwóch przegranych setach biało-czerwone wysoko prowadziły i traciły ogromną przewagę.

Mecz z reprezentacją Argentyny rozpoczął się od efektownych ataków naszych siatkarek. Po skutecznym Magdaleny Damaske przy prowadzeniu Polek 4:2 o pierwszą przerwę poprosił już argentyński szkoleniowiec Guillermo Cacares. Biało-czerwone próbowały wyłączyć z gry groźną Elinę Rodriguez, posyłając na nią zagrywkę za zagrywką. W końcu argentyńska przyjmująca pomyliła się i było 8:7 dla naszych siatkarek. Od stanu 10:10 coś się jednak w naszym zespole zacięło i po trzech kolejnych wymianach o czas poprosił trener Grzegorz Kosatka. Po kilku kolejnych polski szkoleniowiec wpuścił na boisko Karolinę Szczygieł w miejsce Pauliny Bałdygi, ale to Argentynki cały czas miały dwu-, trzypunktową przewagę. Mnożyły się błędy biało-czerwonych i przy stanie 14:18 trener Kosatka po raz drugi przywołał zespół do ławki rezerwowych. Po niej skuteczność odzyskała Klaudia Grzelak i strata nieco zmalała, a po autowym ataku rywalek był już remis 22:22. Polki w końcówce nie wypuściły szansy z rąk i po ataku Damaske było już 1:0 dla mistrzyń Europy.

 

Na początku drugiego seta w miejsce Malwiny Smarzek na boisku pojawiła się Justyna Antosiewicz. To właśnie po jej ataku i i dwóch asach serwisowych Polki wyszły na prowadzenie 5:3, a argentyński szkoleniowiec znów poprosił o przerwę na samym początku seta. Polki wyraźnie zaczęły się rozkręcać i po świetnym ataku Magdaleny Damaske prowadziły na pierwszej przewie technicznej 8:4. Po kolejnym „gwoździu” naszej przyjmującej trener Cacares wykorzystał już drugą przerwę, próbując coś zmienić w grze swojego zespołu. Przerwa nie pomogła, więc argentyński szkoleniowiec zaczął pomału zmieniać skład, a przewaga polskiego zespołu cały czas rosła. Dobra seria jedna szybko się skończyła i to zespół przeciwny zdobył cztery punkty z rzędu (13:9). Argentynki poczuły swoją szansę dość szybko doprowadzając do remisu, jednak na drugiej przerwie technicznej to Polki miały jeden punkt przewagi. Potem jednak częściej popełniały błędy niż skutecznie atakowały i przy stanie 19:21 trener Kosatka poprosił o przerwę. Po chwili na boisko wróciła Malwina Smarzek, było jednak już za późno na uratowanie tej partii.

 

Do pierwszej przerwy technicznej w trzeciej partii znów mogliśmy oglądać popis gry biało-czerwonych. Skuteczne bloki, asy serwisowe, ataki nie do obrony dały nam sześć punktów przewagi już w początkowej fazie tego seta. Potem jednak niespodziewane równie szybko całą przewagę straciły, popełniając szereg prostych błędów. Jak to jednak bywa w siatkówce żeńskiej, szczególnie młodzieżowej, kolejną serię wymian wygrały Polki (14:10), by znów oddać trzy punkty z rzędu. Na szczęście po skutecznym ataku Klaudii Grzelak to Polki prowadziły na drugiej przerwie technicznej trzema punktami. Argentynki dość szybko jednak doprowadziły do remisu 18:18, zmuszając polskiego szkoleniowca do wzięcia kolejnej przerwy na żądanie. W pełnej nerwów końcówce Argentyna prowadziła już 24:22, ale po ataku Smarzek i skutecznym bloku nasze zawodniczki doprowadziły do remisu. Ostatnie dwie piłki jednak padły łupem siatkarek z Ameryki Południowej, które wyszły na prowadzenie w tym meczu.

 

Początek kolejnej partii należał dla biało-czerwonych, a w zasadzie dla Magdaleny Damaske, po której atakach i dwóch asach serwisowych Polki prowadziły 6:3. Na przerwę techniczną mistrzynie Europy schodziły prowadząc czterema punktami, ale doświadczenie dwóch poprzednich setów nauczyło nas, że żadna przewaga nie jest wystarczająco duża. Nasze siatkarki jednak nie zwalniały, włączyła się do zdobywania punktów Malwina Smarzek i przy drugiej przerwie na życzenie argentyńskiego szkoleniowca było już 14:8 dla biało-czerwonych. Po ataku jednej z rywalek w antenkę sędziowie musieli przerwać na chwilę spotkanie, bowiem ta część siatki wymagała naprawy. Przewaga Polek, które po zbiciu Malwiny Smarzek prowadziły już 18:9, wciąż rosła. Biało-czerwone szczególnie dobrze spisywały się w bloku i pewnie wygrały czwartego seta do 14, kończąc go oczywiście... blokiem.

 

Tie-breaka punktowym atakiem rozpoczęła Malwina Smarzek. Siatkarki z Argentyny wydawały się całkiem zagubione na boisku i gry trener zawołał je do ławki rezerwowych, przegrywały już 1:4. Polki jednak jak to miały już wcześniej w zwyczaju w ciągu kilku minut roztrwoniły całą przewagę i przy zmianie boisk przegrywały dwoma punktami. Szybko jednak znów doprowadziły do remisu, wykorzystując swoją przewagę w bloku i błędy rywalek. Po bloku Małgorzaty Śmieszek wyszły na prowadzenie. Potem dwa punkty zdobyła Klaudia Grzelak i to mistrzynie Europy prowadziły 12:9. Po świetnej wystawie Pauliny Bałdygi Malwina Smarzek atakiem bez bloku zdobyła 14. punkt dla Polek, ale pierwszą piłkę setową Argentynki jeszcze obroniły (14:12). Po chwili Camila Heruela popsuła serwis i trzecie zwycięstwo biało-czerwonych stało się faktem. - Wygraliśmy dziś przede wszystkim ze sobą, nie z przeciwnikiem - skomentował tuż po końcowym gwizdku sędziego drugi trener reprezentacji Polski, Marcin Widera.

 

 

Polska – Argentyna 3:2

(25:23, 23:25, 24:26, 25:14, 15:12)

 

Składy zespołów:
Polska: Smarzek, Śmieszek, Grzelak, Moskwa, Bałdyga, Damaske, Kulig (libero) oraz Szczygieł, Antosiewicz i Piśla

Argentyna: Rodriguez E, Frangella, Hiruela, Enrique, Piccolo, Tibaldo, Nissenbaum (libero) oraz Michlig, Verasio i Reinoso

 

Z Tajlandii relacjonował specjalny wysłannik PZPS - Bartosz Wencław

 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej