Toamsz Biliński - pzps.pl/Polska The Times/ fot. cev.lu, 2 września 2016

Z dwusetowym opóźnieniem reprezentacja Polski rozpoczęła mistrzostwa Europy juniorów w Płowdiw, w Bułgarii. Choć przegrywali 0:2, to wygrali z Francją 3:2.

Siatkarze reprezentacji Polski juniorów wygrali po tie breaku pierwszy mecz grupowy mistrzostw Starego Kontynentu. Pokonali trójkolorowych.

Polska – Francja 3:2 (20:25, 22:25, 25:15, 25:22, 15:11)

Polska: Łukasz Kozub, Bartosz Kwolek,Norbert  Huber, Jakub Ziobrowski, Tomasz Fornal, Jakub Kochanowski, Mateusz Masłowski (L) - Szymon Jakubiszak, Damian Domagała

Francja: Barthelemy Chinenyeze, Remi Bassereau, Joachim Panou, Mathieu Manusauki, Thibaut Thoral, Léo Meyer, Benjamin Diez (L) – Luc Parvielle (L), Titouan Halle, Fran Novotni, Samuel Queva

Z dwusetowym opóźnieniem reprezentacja Polski rozpoczęła mistrzostwa Europy juniorów w Płowdiw, w Bułgarii. Choć przegrywali 0:2, to wygrali z Francją 3:2.

Spotkanie Polski z Francją rozpoczęło rywalizację w grupie A 25. mistrzostw Europy juniorów. I to rozpoczęło się po myśli Biało-Czerwonych. Udanie blokował Norbert Huber, skutecznie atakował Jakub Ziobrowski. Do pierwszej przerwy technicznej Polacy prowadzili jednak tylko 8:7. Nie odskoczyli tylko dlatego, że słabo zagrywali. Tylko w pierwszym secie w tym elemencie oddali Francuzom osiem punktów.

Wprawdzie polscy szkoleniowcy zapowiadali, że Trójkolorowi będą najgroźniejszym przeciwnikiem w fazie grupowej. Tym bardziej, że to pierwszy mecz turnieju, w nich zawsze gra się trudniej, obojętnie od klasy rywala. Takiego obrotu spraw nie spodziewali się jednak w największych koszmarach.

Krótko potem rywale dołożyli do tego dobry blok, z którego słynęli podczas poprzednich turniejów. Wprawdzie chwilę to trwało, za nim zaczęli zatrzymywać Biało-Czerwonych. Bardzej rozkręcili się w kolejnych setach, także w przyjęciu. Inna sprawa, że ekipa Sebastiana Pawlika sama ułatwiała przeciwnikom sprawę, popełniając błędy. Doszło do tego, że w pewnym momencie przegrywała już 15:20. Przewaga nie zmniejszyła się już do końca pierwszej partii, którą zakończył autowy blok Szymona Jakubiszaka.

Drugi set nie rozpoczął się wcale lepiej, niż skończył pierwszy. Polacy wciąż mylili się w poszczególnych elementach, zwłaszcza w przyjęciu. Po naszej stronie siatki raz za razem zawodził Bartosz Kwolek. Wybrany najlepszym zawodnikiem mistrzostw Europy kadetów w poprzednim roku sprawiał wrażenie, jakby myślami był gdzie indziej, niż na boisku w Płowdiw.

Francuzi za to systematycznie odskakiwali, niemal przez całego seta utrzymując przewagę 3-5 punktów. Do tego grali niemal bezbłędnie. Tylko tyle, ale to wystarczyło. Polacy sami oddawali im punkty. Tak jak ostatni, autową zagrywką Jakuba Kochanowskiego. Była to 15. zepsute wprowadzenie do gry przez Polaków.

Zespół Pawlika w większości złożony jest jednak z mistrzów świata i Europy w kategorii juniorów. Oba tytuły wywalczył w poprzednim roku. Nic dziwnego, że przez większość trenerów zespołów biorących udział w bułgarskim turnieju widzi w Polsce głównego faworyta do końcowego sukcesu.

Choć daleko było do optymalnej formy, ale Biało-Czerwoni obudzili się w trzecim secie. Choć zdarzyły się momenty, że po kilku zdobytych punktach, za chwilę oddali je Francuzom. Przewagę mieli jednak bezpieczną, dzięki skutecznym atakom i, wreszcie, niepsutym zagrywkom. Wynik 25:15 mówi sam za siebie.

Na początku czwartego seta Polacy prowadzili 4:0. I to w ustawieniu, gdy zagrywał Kwolek. Nowy przyjmujący AZS Politechniki Warszawskiej w jakimś stopniu wrócił do gry. Jego koledzy też ograniczyli błędy. Jeśli nawet akcja zapowiadała się na trudną, to oddawali piłkę Francuzom. A oni, o dziwo, zaczęli popełniać błędy, które w dwóch pierwszych setach można było policzyć na palcach jednej ręki. Prowadzenie od początku udało się utrzymać (w pewnym momencie było nawet 16:9) i wygrać ją 25:22.

 

Tie-break rozpoczął się od prowadzenia Francuzów, ale Polacy szybko nie tylko odrobili punkty, ale też wyszli na prowadzenie, serwując asa. Szczęśliwego, bo po taśmie, ale szczęście sprzyja lepszym. A tymi byli w piątek Biało-Czerwoni. To oni wrzucili wyższy bieg w końcowej fazie, gdzie odskoczyli na pięć punktów. Głównie dzięki poprawie w grze Kwolka (szczególnie na zagrywce). To on atakiem z drugiej linii zakończył seta 15:11 i cały mecz 3:2

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej