Angelika Knopek, fot. Piotr Sumara, 13 sierpnia 2019

Michał Mieszko Gogol: póki co bardzo cieszymy się

W niedzielę w gdańskiej Ergo Arenie Polacy ostatecznie przypieczętowali swój awans na przyszłoroczne letnie Igrzyska Olimpijskie, których gospodarzem będzie Tokio. Biało-czerwoni zanotowali na swoim koncie komplet zwycięstw, oddając w całym turnieju zaledwie jeden set. W najbliższych tygodniach nasi reprezentanci przygotowywać się będą do nadchodzących mistrzostw Europy, a następnie do Pucharu Świata.

Jeszcze na długo przed startem turnieju kwalifikacyjnego mówiło się, że najtrudniejszym rywalem siatkarzy Vitala Heynena będzie reprezentacja Francji, jednak zarówno nasi zawodnicy, jak i cały sztab szkoleniowy, zgodnie przyznali, że każdego rywala traktowali tak samo poważnie. – O meczu z Francją rozmawialiśmy praktycznie od dwóc h miesięcy, pod względem technicznym i taktycznym doszliśmy już do poziomu naprawdę bardzo zaawansowanych analiz. Każdy z tych detali pomógł nam ulepszyć naszą grę i w ostatecznym rozrachunku osiągnąć cel. Mimo że koncentrowaliśmy się głównie na spotkaniu z trójkolorowymi, do każdego meczu przygotowywaliśmy się tak samo poważnie, nie tworzyliśmy sobie hierarchii rywali – powiedział po zakończonym turnieju drugi trener naszej reprezentacji, Michał Mieszko Gogol.

Wszyscy wiedzieliśmy, że pod żadnym pozorem nie możemy lekceważyć Słoweńców, mimo że większość ludzi od samego początku mówiła, że najważniejszy będzie dla nas mecz przeciwko Francji. Oczywiście nastawialiśmy się na to, ale nie zapomnieliśmy, że Słowenia już nie raz okazała się dla nas bardzo niewygodnym przeciwnkiem – dodał atakujący biało-czerwonych, Maciej Muzaj.

Początek niedzielnego spotkania nie układał sie po myśli Polaków, którzy w premierowej odsłonie musieli uznać wyższość rywala, przegrywając 21:25. – Trzeba powiedzieć, że ze Słowenią dawno już nie mieliśmy okazji zagrać, w takich przypadkach stosowanie założeń taktycznych w praktyce zawsze wygląda troszeczkę inaczej. Słoweńcy nas zakoczyli, grali zdecydowanie więcej pierwszym tempem, niż mieli w zwyczaju w poprzednich spotkaniach. Widać było, że niektóre nasze mechanizmy dużo szybciej i dużo lepiej zadziałały, gdy graliśmy z Francuzami, na szczęście po małym potknięciu na początku, udało nam się wrócić na właściwe tory i dosyć szybko się zaadaptowaliśmy. Myślę, że jeżeli przed startem turnieju ktoś powiedziałby nam, że stracimy tylko jeden set, to taki wynik wszyscy bralibyśmy w ciemno – ocenił asystent Vitala Heynena.

W pierwszym secie niestety nie udało się wygrać, druga partia również była bardzo zacięta. Tak naprawdę dopiero w końcówce udało nam się odrobić straty, a ostatecznie zdobyć te najważniejsze punkty. Chcieliśmy wygrać ten mecz, ale Słowenia trochę na nas „napadła”, z czym na początku nie bardzo potrafiliśmy sobie poradzić. Nie prezentowaliśmy się w bloku tak dobrze jak wcześniej, być może to kwestia utraty masy energii dzień wcześniej. Na pewno nie wyglądało to tak, że mieliśmy wszystko pod całkowitą kontrolą, ale najważniejsze, że koniec końców udało nam się siegnąć po swoje. W drugim secie Słoweńcy stracili siłę na zagrywce i zaczęli popełniać coraz więcej błędów w tym elemencie, czym sami wbili sobie przysłowiowy gwóźdź do trumny – dopowiedział Muzaj.

Po kilku dniach wolnego biało-czerwoni powrócą do przygotowań do dalszej części sezonu reprezentacyjnego, bowiem czekać ich będą jeszcze mecze mistrzostw Europy, a zaraz po nich rozgrywany w Japonii Puchar Świata. – Jeżeli chodzi o skład i ewentualne zmiany personalne, to to pytanie należałoby kierować bardziej do Vitala. Na pewno będziemy niebawem troszeczkę rozmawiać sobie o zawodnikach i zostaną podjęte jakieś decyzje. Póki co bardzo się cieszymy, że udało nam się zrealizować nasz najważniejszy cel na ten rok, czujemy ogromną radość, ale też i ulgę – zakończył Gogol.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej