Katarzyna Porębska, fot. Natalia Grabarczyk, 26 września 2017

Michał Kądzioła: mierzę siły na zamiary

Michał Kądzioła przez lata był reprezentantem Polski w siatkówce plażowej. Po latach gry na piasku zdecydował się spróbować swoich sił na hali. – Przestawienie się z piasku na halę nie jest łatwe. Jednak mierzę swoje siły na zamiary. Ten sezon pokaże, czy w ogóle mogę myśleć o PlusLidze, czy innych rozgrywkach. Jeżeli okaże się, że nie sprawdzę się, to mam plan awaryjny na dalsze życie – mówi nowy przyjmujący KPS Siedlce.

pzps.pl: Turniej Siatkówki Mężczyzn zakończyliście na drugim miejscu. Niewiele zabrakło, abyście pokonali w finale AZS Częstochowa, ostatecznie przegraliście 2:3.
Michał Kądzioła: To prawda, ale na szczęście to był mecz sparingowy przed sezonem. Jest jeszcze parę rzeczy do poprawy. Uważam, że nasza drużyna funkcjonuje już dużo lepiej, niż na początku przygotowań.

Dlaczego zdecydował się pan na grę w KPS Siedlce?
Zdecydowałem się na grę w tym klubie między innymi z powodu trenera Witolda Chwastyniaka. Od wielu osób słyszałem, że jest bardzo dobrym szkoleniowcem. Absolutnie nie żałuję swojego wyboru.

Przez lata był pan reprezentantem Polski w siatkówce plażowej. Przestawienie się na siatkówkę halową chyba nie jest proste?
Nie jest proste. W siatkówce halowej panują inne schematy. Trzeba nauczyć się innych automatyzmów. Niestety mam jeszcze trochę nawyków plażowych. Jednak cały czas pracujemy nad tym, żeby je wszystkie wyeliminować, aby moja gra była lepsza.

Mecz siatkówki plażowej trwa około pięćdziesięciu minut. Z kolei na hali zdarzają się prawie trzy godzinne spotkania. Pojawia się problem z koncentracją?
Nie, absolutnie nie mam z tym problemu. Największy problem mam natomiast z tym, że byłem przyzwyczajony do tego, że jak grałem mecz to grałem go przez te pięćdziesiąt minut i uczestniczyłem w każdym momencie spotkania. Teraz czasami zdarza się tak, że całego seta czekam na to, aby wejść na zagrywkę. Na tę chwilę jest to trochę problematyczne. Nie jest  łatwo, ale z treningu na trening i meczu na mecz jest lepiej.

Zapewne pożegnanie z siatkówką plażową też nie było łatwe? Potrzebował pan dużo czasu, żeby to wszystko sobie poukładać i zaakceptować, że to koniec pewnego etapu w życiu?
Nie. Nie jest już młodym zawodnikiem. Mam rodzinę, żonę i dziecko. Myślę, że dzięki temu było zdecydowanie łatwiej. Teraz nie wyobrażam już sobie, żeby trenować w taki sposób jaki trenowałem przez ostatnie lata. Praktycznie przez dziewięć miesięcy w roku nie było mnie w domu. Teraz nie wyobrażam sobie takiego rytmu życia między innymi z powodu rodziny.

W swojej długie karierze zdobył pan wiele medali grając w ogromnej ilości turniejów. Rozmawialiśmy wielokrotnie i pamiętam, kiedy pan mówił, że jednym z marzeń i celów była gra na igrzyskach olimpijskich. Udziału w tym jednym, najważniejszym turnieju dla sportowców jednak zabrakło, choć wspólnie z Jakubem Szałankiewiczem byliście bliscy wyjazdu do Londynu. 
Udział w igrzyskach olimpijskich był bardzo blisko w 2012 roku. Przegraliśmy jeden najważniejszy mecz z Rosjanami. Gdybyśmy wygrali ten mecz, nasza kariera prawdopodobnie mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Nasze życie mogło całkowicie inaczej wyglądać. Teraz nie ma co już tego rozpamiętywać. Trzeba iść do przodu i radzić sobie z nowymi wyzwaniami.

Czego najbardziej brakuje panu z plażówki?
Mango z Rio de Janeiro, widoków w hotelu w Gstaad, hamburgera w Stavanger, zakupów w Los Angeles. Tak naprawdę brakuje mi takich najmniejszych, przyziemnych rzeczy. Takich, które kiedyś tworzyły mój normalny, codzienny rytuał. Brakuje mi takich właśnie smaczków. Nie budzę się Gstaad i nie widzę sześciu różnych szczytów  w cudownej szwajcarskiej wiosce. Teraz mieszkam w Siedlcach, absolutnie nie mówię, że to brzydkie miasto, ale na pewno to nie jest teren górski.

Jakie cele stawiane są przed drużyną w nadchodzącym sezonem?
Jestem nowicjuszem w I lidze, choć mam 28 lat. Nie znam za dobrze pozostałych drużyn. Z wspólnych rozmów wynika, że jako zespół mamy realne szanse, żeby walczyć o czwórkę. 

Jakie cele pan sobie stawia? Gdzieś przeczytałam, że chciałby pan jeszcze spróbować swoich sił w PlusLidze?
Będę mierzy siły na zamiary. Ten sezon pokaże, czy w ogóle mogę myśleć o PlusLidze, czy innych rozgrywkach. Jeżeli okaże się, że nie sprawdzę się, to mam plan awaryjny na dalsze życie.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej