- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Micah Christenson: Nigdy nie mierzyłem się z Mattem
Justyna Żółkiewska, fot. Piotr Sumara, 16 grudnia 2017
Cucine Lube Civitanova nie pozostawiło żadnych wątpliwości PGE Skrze Bełchatów i to włoski zespół zagra jutro swój pierwszy finał w Tauron Arenie Kraków. - Presja spoczywa na nich – stwierdził po meczu rozgrywający, Micah Christenson.
PGE Skra Bełchatów i Cucine Lube Civitanova, to zespoły które znają się „jak łyse konie” bo w ostatnich latach ich siatkarskie ścieżki przecinają się bardzo często. - Jestem bardzo szczęśliwy z powodu tego awansu. Granie o złoto Klubowych Mistrzostw Świata, to ogromna okazja, więc zrobimy wszystko, żeby ją wykorzystać – powiedział rozgrywający, Micah Christenson.
Amerykanin znajduje się wśród najbardziej kreatywnych rozgrywających świata. Jutro przeciwko Lube stanie jednak zespół z Kazania, który prezentuje odmienną siatkówkę. - Kazań gra inną siatkówkę. Mają wysokich zawodników, którzy dużo operują na wysokiej piłce, więc my powinniśmy spróbować zneutralizować ich przewagę siły techniką. Po swojej stronie zresztą mamy także kilku chłopaków, którzy umieją mocno uderzyć.
Pierwszy finał Lube, kontra mecz, który Kazań „musi wygrać”. - Presja spoczywa na nich. To Kazań - po nich zawsze spodziewa się wygranej. Postaramy się zagrać na luzie i tym spróbować ich zdetronizować. Siatkówka to piękny sport. Cieszę się, że możemy się nim bawić, bo na koniec dnia to tylko gra. Ma opierać się na zabawie i przyjemności. Kiedy jesteś na boisku i robisz to z przyjaciółmi, jest jeszcze lepiej.
Można będzie to spotkanie nazwać „amerykańskim meczem” bo staną przeciwko sobie Taylor Sander i Micach Christenson, oraz Matthew Anderson - To w sumie nie będzie tylko amerykański pojedynek, bo jesteśmy we dwóch z Taylorem i mamy odrobinę przewagi. Ciekawe, bo nigdy nie mierzyłem się z Mattem [Andersonem – przyp.aut] odkąd gra w Zenicie, więc myślę, że to będzie bardzo interesujące.
Ciekawą obserwacją może być to, że ostatnio Cucine Lube nie wiedzie się najlepiej, kiedy grają w białych koszulkach. - To chyba przypadek. Staram się kompletnie o tym nie myśleć, bo jeśli gralibyśmy w białej koszulce, to w takim wypadku po co w ogóle wychodzić na finał. Dobra obserwacja, ale nie ważne co się jutro stanie damy z siebie wszystko – zaznaczył Christenson.
Co ciekawe jednak, wspólną decyzją sztabu jutrzejszy mecz Włosi najprawdopodobniej zagrają w czerwonych strojach.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej