Michał Kaczmarczyk z Izmiru, 22 sierpnia 2015

- Przede wszystkim kluczowa będzie właśnie koncentracja, musimy starać się jej nie tracić - mówi Lucyna Borek przed meczami z Turcją w Lidze Europejskiej. Pierwsze rozpocznie się dziś o godzinie 18.00

pzps.pl: Jak wasze samopoczucie po krótkim okresie aklimatyzacji w Izmirze?
Lucyna Borek:
Tuż po przylocie i dotarciu do hotelu miałyśmy jeden trening, dziś rano odbył się rozruch. Czujemy się dobrze mimo podróży, która może nie była długa, ale za to czasochłonna i męcząca. Jesteśmy bojowo nastawione do meczu. Czy zmęczenie może wpłynąć na wynik? Na samym rozruchu czułyśmy się całkiem nieźle, zobaczymy jak to będzie. Mamy zamiar zagrać dobre spotkanie i walczyć o zwycięstwo, by móc być z siebie zadowolonymi.

- Jak czujecie się mentalnie tuż po udanym dwumeczu w Gruzji? Pozwolił wam on podbudować pewność siebie, której brakowało we wcześniejszych meczach?
- Po meczach w Tbilisi mamy komplet punktów, można powiedzieć, że zadanie zostało wykonane. Co prawda straciliśmy na moment koncentracje i zupełnie niepotrzebnie oddałyśmy Gruzinkom seta, niemniej każde zwycięstwo buduje i nastawia nas na walkę. Za nami jest już dłuższy okres wspólnej gry i to działa na naszą korzyść. Wciąż uczymy się pewności i staram się pracować nad zgraniem, ale na pewno jest lepiej niż wcześniej, łatwiej się koncentrujemy w danych sytuacjach.

- Co będzie potrzebne polskiej kadrze do pokonania Turczynek?
- Przede wszystkim kluczowa będzie właśnie koncentracja, musimy starać się jej nie tracić. Jeśli skoncentrujemy się w pełni na swoich zadaniach, będzie nam łatwiej je realizować. Musimy grać swoje i popełniać mniej błędów. Niezależnie od tego, czy gramy z pierwszym czy ostatnim zespołem w grupie, należy wychodzić na parkiet z takim samym nastawieniem. Mam nadzieję, że unikniemy początkowego spięcia, przez które słabsi rywale urywali nam sety.

- Rzadko kiedy zdarza się, żeby w reprezentacji debiutowała zawodniczka 28-letnia, w dodatku po jednym pełnym sezonie w ekstraklasie...
- Faktycznie, to dość nietypowa sytuacja. Późno trafiłam do Orlen Ligi, trzy lata temu byłam w zespole z Piły, tam wiele się nauczyłam, jednak nie wywalczyłam miejsca w pierwszym składzie. Ogrywałam się w pierwszej lidze i nie było okazji, by wejść na wyższy poziom. Po minionym sezonie trener Popik zauważył mnie i dał mi szansę, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. To wspaniałe uczucie i ogromny zaszczyt występować w biało-czerwonej koszulce.

- Nie było delikatnego zawrotu głowy? W końcu wszystko potoczyło się dość szybko.
- Nie odebrałam tego w jakiś szczególny sposób. Przyjęłam powołanie z dużym entuzjazmem, w końcu jeśli nie teraz, to kiedy? (śmiech) Niektóre dziewczyny zaczynają grę w kadrze już w wieku szesnastu czy siedemnastu lat, ja nie miałam natomiast okazji występować w reprezentacjach młodzieżowych. Jak to mówią: lepiej późno niż wcale!

- Niektóre młodsze koleżanki mają większe doświadczenie reprezentacyjne, jak w takim razie wygląda współpraca Pani z nimi?
- Moja rola to przede wszystkim pomoc w przyjęciu, a także motywacja młodszych koleżanek, zachęcanie ich do walki i dopingowanie ich poczynań. Staramy się pomagać sobie nawzajem, wymieniamy się uwagami na temat gry i wydarzeń na boisku. Współpraca jest płynna i nie ma na co narzekać.

 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej