- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017: Serbia - Niemcy 2:3, półfinał 1
Jerzy Sasorski - Oficer prasowy LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017 w Krakowie, IS, MS, AŻ, fot. Piotr Sumara, 2 września 2017
Serbia – Niemcy 2:3 (26:24, 25:15, 18:25, 25:27, 13:15)
Na półfinały LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017 do Krakowa przyjechały z Katowic zespoły Niemiec i Belgii. Nasi sąsiedzi zza Odry mierzyli się w pierwszym meczu wieczoru z Serbią, która dwa dni wcześniej pokonała w ćwierćfinale Bułgarię. Brązowi medaliści mistrzostw świata sprzed trzech lat zwyciężyli 3:2 po emocjonującym pojedynku pełnym zwrotów akcji, a Serbowie są sami sobie winni porażki, po niewykorzystaniu dwóch piłek setowych w czwartym secie.
Spotkanie rozpoczęło się od nieznacznej przewagi Serbów, którzy po skutecznej akcji Uroša Kovačevicia prowadzili 4:2. Te dwa punkty różnicy utrzymywały się na tablicy wyników dość długo, ale as Dražena Luburicia powiększył ją nawet do czterech (12:8), a blok Kovačevicia do pięciu oczek (14:9). Mimo że potem Niemcy mieli chwilę zwątpienia, potrójny blok pozwolił im dojść przeciwnika z powrotem na pięć punktów (17:12), a aut Luburicia dał im nawet 18:20. Od tego momentu starcie stało się zdecydowanie bardziej zacięte, a zespół niemiecki wyrównał wynik na po 22. Jednak to do Serbów należało ostatnie słowo w tej partii – blok Srećko Lisinaca zakończył ją wynikiem 26:24.
Początek drugiej odsłony meczu cechowało dużo walki, ale problemy György Grozera w ataku poskutkowały wyjściem Serbii na 10:5. Serbowie zdawali się powtarzać sprawdzony już tego dnia scenariusz i utrzymywali bezpieczne prowadzenie, ale tylko do chwili, gdy podwójny niemiecki blok pozwolił im zniwelować stratę do jednego oczka. Niemcy grali jednak chimerycznie, a ich błędy i kolejny serbski blok znowu wywindowały wynik na 16:11. Później Marko Podraščanin wbił kolejnego gwoździa (20:14), a jego as jeszcze pogorszył sytuację Niemców (22:14). Jednostronny set zakończył się do 15 po podwójnym bloku Lisinaca i Kovačevicia.
Serbowie rozpoczęli trzecią partię również od gromadzenia przewagi, ale blok Niemiec pozwolił im utrzymać się w grze. Po tym, jak znów zatrzymali Kovačevicia, udało im się nawet osiągnąć na chwilę prowadzenie (9:8), a Grozer odblokował się w ataku. As Lukasa Kampy i kolejny błąd Serbów w ataku to już sześć, a nawet siedem punktów więcej po stronie niemieckiej, ale zmiana atakującego dodała Serbii, jak się zdaje, nowych sił. Odrobili kilka punktów, ale wtedy Kovačević nie był w stanie skończyć trudnej sytuacyjnej piłki i Niemcy znów wyszli na 20:15. Podopieczni Nikoli Grbicia nie grali konsekwentnie i zaczęli popełniać wiele błędów – ich przeciwnicy zaś skrzętnie to wykorzystali, a seta wynikiem 25:18 zakończył autowy serbski blok.
Niemcom starczyło paliwa z poprzedniej odsłony do stanu 5-2, potem Serbowie zaczęli wracać z dalekiej podróży, a od stanu 5-5 rywalizacja się wyrównała. Po dwóch efektownych atakach Petricia nabrali jeszcze więcej animuszu, a Aleksandar Atanasijević wyprowadził ich na 14-12. Teraz żadna ze stron nie stosowała już taryfy ulgowej, a poziom mógł się podobać – zwłaszcza gra blokiem stanowiła świetną atrakcję dla zgromadzonych w TAURON Arenie kibiców. Atanasijević kończył kolejne piłki, i choć zespół Andrei Gianiego robił wszystko, by nie stracić kontaktu z przeciwnikiem, Lisinac trafił ważną krótką na 24:23. Tego, a także następnego meczbola Niemcy jednak obronili, a dwa niezwykle efektowne bloki pozwoliły im wywalczyć upragnionego tie-breaka (27:25).
Na początku dodatkowej partii Serbowie nie mieli zbyt dużo gry, jako że Niemcy zepsuli kilka serwisów i szybko kończyli swoje ataki. Pojedynczy blok Marcusa Böhme pozwolił im na przełamanie, a nerwowa gra z obu stron została zakończona dopiero efektownym gwoździem Lisinaca na 8:8. Chwilę później pomylił się Grozer i wynik wynosił już 10:8 dla Serbów, ale Niemcy mieli inne zamiary – as Simona Hirscha dał im znów prowadzenie (11:10), a po niecelnym ataku Atanasijevicia było już 13:11 i choć Serbii udało się obronić pierwszą piłkę meczową, potrójny blok zakończył seta wynikiem 15:13 dla Niemiec.
Serbia: Uroš Kovačević, Nemanja Petrić, Nikola Jovović, Dražen Luburić, Marko Podraščanin, Srećko Lisinac, Neven Majstolović (L) – Goran Škundrić, Maksim Buculjević, Aleksandar Atanasijević, Milan Katić, Aleksandar Okolić, Dragan Stanković
Trener: Nikola Grbić
Niemcy: Christian Fromm, Denis Kaliberda, Michael Andrei, György Grozer, Lukas Kampa, Tobias Krick, Julian Zenger (L) – Simon Hirsch, Jan Zimmermann, Ruben Schott, Marcus Böhme
Trener: Andrea Giani
Srecko Lisinac, reprezentant Serbii: W pierwszych dwóch setach graliśmy świetnie, nie pozwoliliśmy im prowadzić gry, ale jakoś zdołali powrócić. W trzecim i czwartym secie, pokazali wspaniałą siatkówkę. Mieliśmy swoje szanse, aby zakończyć ten mecz w czwartym secie, ale nie byliśmy w stanie ich wykorzystać. A w sporcie zazwyczaj, gdy nie wykorzystujesz swoich szans, robi to twój przeciwnik i w końcu to on wygrywa. W piątym secie graliśmy punkt za punkt, a potem nastąpił błąd systemu challenge, bo nie mogę zrozumieć dlaczego sprawdzali nasz blok, kiedy to my poprosiliśmy o challenge. Tym sposobem nasz przeciwnik zyskał ważny punkt, ale cóż jutro przed nami kluczowe spotkanie, będziemy walczyć o to by wrócić do domów z brązowymi medalami. Niemcy są drużyną, która gra zawsze do końca i nigdy się nie poddaje, robią wszystko i ryzykują, bo wiedzą, że tym sposobem mogą zyskać tylko więcej punktów.
Aleksandar Atanasijevic, reprezentant Serbii: Po tej dłuższej przerwie między setami, Niemcy bardzo poprawili swoją grę, a my popełniliśmy kilka błędów. Byliśmy trochę zaskoczeni, że zaczęliśmy przegrywać, ale teraz trzeba skupić się na jutrzejszym meczu i walczyć z całych sił o brązowy medal.
Nikola Grbic, trener reprezentacji Serbii: Kiedy przegrywasz dwa do zera, idziesz i serwujesz, próbujesz wszystkiego żeby zmienić wynik. Byliśmy dobrzy w pierwszym secie, kiedy bez problemu wyszliśmy na prowadzenie 18:11, ale Niemcy zdołali wrócić do gry, ryzykowaliśmy przegranie seta, ale na szczęście byliśmy wystarczająco dobrzy by wygrać tę partię. Później mogliśmy zobaczyć emocjonalną reakcję Niemców, której najlepszym odzwierciedleniem był wynik 25:15. W szatni powiedziałem swoim zawodnikom żeby nie zapominali o tym ile było szans na pokonanie Niemców i byli ostrożni, bo to zespół, który nigdy nie przestaje walczyć, więc musimy utrzymać wysoki poziom gry i nie czekać tylko na ich błędy. W trzecim secie straciliśmy energię. W czwartym graliśmy punkt za punkt, mieliśmy swoje szanse na zakończenie tego meczu, ale kluczowy okazał się jeden challenge. Czasami to jest jak fatum, straciliśmy punkt przez piłkę, który dotknęła linii milimetrami, ale taka jest siatkówka. Myślę, że Niemcy zagrali bardzo dobrze i zasłużyli na to zwycięstwo, ponieważ wierzyli do końca. Wygrali jakością gry, grali lepszą siatkówkę w ostatnich trzech setach niż my i to było kluczem do zwycięstwa.
Julian Zenger, reprezentant Niemiec: Przegraliśmy dwa pierwsze sety, ale trener powiedział nam w szatni, że jest 0:0 i wciąż mamy szanse wygrać to spotkanie. Wróciliśmy z bardziej agresywnym serwisem i zaczęliśmy dobrze grać w kontrataku. Najważniejszym, że zmieniliśmy naszą grę.
Lukas Kampa, reprezentant Niemiec: To niesamowite. Powinienem być szczęśliwy, ale jestem bardzo zmęczony, ponieważ straciliśmy dużo energii w ćwierćfinale. Dzisiaj przegrywaliśmy 0:2, ale w przerwie trener powiedział do nas, że ciągle możemy odwrócić losy tego spotkania. My wierzyliśmy! Nauczyliśmy się podczas tego meczu, że jeśli gramy tak jak teraz, możemy powalczyć z każdym.
Andrea Giani, trener reprezentacji Niemiec: To był niesamowity mecz, bo przegraliśmy dwa pierwsze sety a udało się wygrać. Ważne jest, że chłopcy wierzyli w zwycięstwo, walka jest najważniejsza. W Niemczech przed mistrzostwami wygraliśmy wiele meczów. Pracowaliśmy dużo, więc wyrobiliśmy sobie nasz system gry. Gdy wróciliśmy dzisiaj na boisko, dobrze funkcjonowali nasi atakujący i blok. Ponadto obrona była niezwykłe ważna w tym spotkaniu.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej