Jarosław Bińczyk Fot. cev.eu, 15 grudnia 2021

Liga Mistrzów. Niespodziewana porażka Projektu Warszawa

Nie ma kompletu zwycięstw polskich drużyn w Lidze Mistrzów. Znów wyłamał się Projekt Warszawa, niespodziewanie przegrywając na Torwarze z Ziraatem Bankasi Ankara.

Druga kolejka Ligi Mistrzów zaczęła się dla polskich drużyn doskonale, bo Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała na wyjeździe Lokomotiw Nowosybirsk, a Jastrzębski Węgiel w Belgii nie dał szans Knackowi Roeselare. Przed własnymi kibicami zaprezentował się Projekt, który na inaugurację uległ Dynamu Moskwa. Zaprezentował się jednak nieźle, bo wygrał dwa sety, mimo mocno okrojonego składu z powodu chorób kilku zawodników. Trener Andrea Anastasi składu jednak nie zmienił, choć wrócili do kadry Duszan Petković i Jay Michael Blankenau.

Mecz rozpoczął się jednak niespodziewanie, gdyż mało skoncentrowani warszawianie byli tylko tłem dla swoich rywali z Turcji. Słabo serwowali i przyjmowali zagrywkę, a blokiem nie zdobyli żadnego punktu. Siatkarze Ziraatu Bankasi wyczuli szansę i grali nadspodziewanie dobrze. Nie do zatrzymania był holenderski atakujący Wouter Ter Maat, wspierany przez swojego rodaka Benniego Tuinstrę. O przegranej Projektu zdecydowała końcówka, w której rywale byli zdecydowani konkretniejsi. Najwięcej emocji było po sporze dwóch trenerów: Anastasiego i Roberto Santillego, którzy są... przyjaciółmi.

Przegrana zmotywowała gospodarzy i w kolejnym secie zmiażdżyli Turków. Okazało się, że potrafią perfekcyjnie przewidzieć, co zrobi Arslan Eksi, doświadczony rozgrywający Ziraatu. Aż osiem punktów zdobyli blokiem, z czego sześć po atakach Ter Maata. Co ważne, wszyscy zawodnicy Projektu zdobywali punkty, choć było widać brak lidera w ofensywie. Gdy rywale powstrzymali Igora Grobelnego, okazało się, że ani Michał Superlak, ani Bartosz Kwolek nie radzą sobie w trudnych momentach. Warszawska drużyna prowadziła 13:11, by kolejny fragment przegrać 1:7! Gospodarze stanęli i tracili punkty w kuriozalnych okolicznościach, na przykład po lekkiej zagrywce w róg boiska. W przyjęciu słabo spisywał się Grobelny, nie pomagał Damian Wojtaszek.

Ziraat niespodziewanie objął prowadzenie 2:1, a trener Anastasi musiał sięgnąć po nie w pełni zdrowego Petkovicia. Serb poderwał kolegów, lecz był osamotniony, bo Grobelny nie zdołał się odbudować, a Kwolek atakował w czwartym secie z 36-procentową skutecznością. Za to szkoleniowiec tureckiego zespołu miał w odwodzie Oreola Camejo. Doświadczony przyjmujący zastąpił Tuinstrę i w ostatniej partii zbijał ze 100-procentową skutecznością, a w przyjęciu się nie mylił. Projekt stawiał opór do 20. punktu, jednak w decydujących akcjach wróciły stare grzechy i mecz zakończył się sensacyjnie. Szanse warszawskiej drużyny na grę w fazie pucharowej mocno się zmniejszyły, bo bezpośrednio awansują zwycięzcy pięciu grup i trzy zespoły z drugich miejsc z najlepszym bilansem. A Projekt po dwóch kolejkach ma na koncie zaledwie punkt. Prowadzi Zaraat z kompletem punktów, a drugie jest Dynamo Moskwa (5 pkt). Tabelę zamyka Greenyard Maaseik, następny przeciwnik warszawskiej drużyny.

Projekt Warszawa - Ziraat Bankasi Ankara 1:3 (21:25, 25:21, 18:25, 21:25)

Statystyki meczu: https://www-old.cev.eu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=46031&setN=0

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej