Janusz Pindera z Beer Szewy, 31 lipca 2015

Polskie siatkarki od zwycięstwa rozpoczęły udział w Lidze Europejskiej. Biało-czerwone pokonały na wyjeździe Izrael 3:2.

Izrael przegrał w Beer Szewie z Polską 2:3 (25:20, 21:25, 25:22, 25:27, 10:15) w meczu pierwszego weekendu Ligi Europejskiej. Spotkanie zakończło się po 136 minutach. Jutro rewanż o 17.00 miejscowego cżasu.

O losach tego bardzo nerwowego meczu decydował tie break, który oglądała też już nasza męska reprezentacja czekając na swoje, nieco opóźnione spotkanie z gospodarzami. Finałowa partia była najlepsza w wykonaniu młodych Polek, które zaczęły od prowadzenia i nie oddały go do końca.

Bardzo dobrze w tej najważniejszej fazie mecze grała atakująca Magdalena Wawrzyniak, dzielnie jej sekundowały Monika Bociek i obie środkowe, Joanna Pacak i Kamila Gańszczyk. Pewnie spisywała się też najrówniej chyba grająca w tym spotkaniu przyjmująca Martyna Grajber, która zdobyła 16 punktów, tyle co druga atakująca Ewa Bimkiewicz.

Przy stanie 9:9 w tie breaku wszystko się jeszcze mogło zdarzyć, ale kilka minut później słynny Arie Selinger, trener drużyny Izraela miał już zwieszoną głowę. Kolejne punkty dla zespołu Wiesława Popika zdobyły Gańszczyk i Grajber i Polki uciekli rywalkom na trzy punkty (12:9). Nie pomogła dobra gra środkowej bloku Galit Devash, najlepiej punktującej w tym spotkaniu (18), prywatnie żony polskiego siatkarza Sebastiana Pęcherza, który od kilku lat występuje w izraelskiej lidze, a teraz jest też asystentem Arie Selingera w żeńskiej reprezentacji tego kraju. Ostatni punkt zdobyła Joanna Pacak, nasze siatkarki wygrały tie breaka 15:10, a cały mecz 3:2.

Ale początek tego spotkania wcale nie wyglądał różowo. Pierwszego seta nasze dziewczyny przegrały gładko 20:25, choć w końcówce zerwały się do walki i odrobiły sporo strat. Trener Popik dość szybko dokonał kilku zmian stąd ta ambitna pogoń.
W drugiej partii właśnie te wprowadzone zawodniczki zatrzeć nie najlepszego wrażenie z pierwszej fazy meczu. Polki wygrały ją 25:21 i walka zaczynała się od nowa.

Niewiele jednak brakowało, by komplet punktów zapisano po stronie zespołu Izraela. Drużyna Selingera wygrała trzeciego seta 25:22 i w czwartym, który mógł być ostatnim miała piłki meczowe. Na szczęście Monika Bociek, która kilka chwil wcześniej nie ustrzegła się prostych błędów najpierw wyprowadziła Polki na prowadzenie punktowym serwisem, a kilkadziesiąt sekund później zakończyła tą partię asem.

Tylko pozazdrościć szczęścia i mocnych nerwów w takim momencie.

Po meczu powiedzieli:
Wiesław Popik:
Najważniejsze jest zwycięstwo i to, że najlepiej zagraliśmy wtedy, gdy było to najbardziej potrzebne. Mówiłem przed meczem, że obie drużyny, to wielka niewiadoma, przecież dopiero rozpoczynamy rywalizację w Lidze Europejskiej.
Na początku wszystkim rządziły nerwy, stąd tyle błędów. Później było ich na szczęście trochę mniej. Zmian było dużo, ale były konieczne, by to wszystko uporządkować.
Decydująca dla losów tego spotkania była końcowa faza czwartego seta. W tie breaku prowadziliśmy już od początku do końca.

Martyna Grajber: Nerwy i jeszcze raz nerwy. Tylko emocjami można tłumaczyć tak słaby pierwszy set. Gdyby nie nerwy ten mecz mógł wyglądać zupełnie inaczej. Dziewczyny z Izraela zaczęły pewne swego, ale najważniejsze, że zdołałyśmy je zatrzymać. Cieszę się ze zwycięstwa, ale ze swojej gry nie jestem specjalnie zadowolona. Jestem przekonana, że w drugim spotkaniu nie popełnimy już tylu błędów i pokażemy się z lepszej strony i oczywiście znów wygramy.


www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej