RB, 16 sierpnia 2015

Gruzja przegrała w Tbilisi z Polską 1:3 (14:25, 23:25, 25:20, 10:25) w meczu Ligi Europejskiej. Dzień wcześniej nasz zespół zwyciężył 3:0.

W drugim meczu Ligi Europejskiej w Tbilisi polskie siatkarki pokonały Gruzję 3:1 (25:14, 25:23, 20:25, 25:10). Po sześciu tegorocznych spotkaniach biało-czerwone mają już na koncie cztery zwycięstwa.

Gruzja - Polska 1:3 (14:25, 23:25, 25:20, 25:10)

Gruzja:
Ana Mariam KIPSZIDZE, Ana TVAURI, Tinatin CZAUCZIDZE, Nino STURUA, Ann KALANDADZE, Irina KACHADZE, Tsarina SANADZE (l) – Irina CZELIDZE, Marian GAPRINDASZWILI, Gvantsa MARKARASZWILI.

Khatuna GIORGADZE – trener
Izolda KORFEZ – II trener

Polska: Paulina BAŁDYGA, Julia TWARDOWSKA, Kamila GANSZCZYK, Magdalena WAWRZYNIAK, Monika BOCIEK, Joanna PACAK, Lucyna BOREK (l) – Ewa BIMKIEWICZ, Ewelina TOBIASZ, Kornelia MOSKWA, Olivia RÓŻAŃSKI.

Wiesław POPIK – trener
Miłosz MAJKA – II trener

W porównaniu z sobotnim meczem w Tbilisi, w polskiej ekipie doszło do jednej zmiany w podstawowym składzie. Na środku siatki Kornelię Moskwę zastąpiła Joanna Pacak, która jako rezerwowa dobrze poradziła sobie w pierwszym starciu Polek z Gruzinkami.
Polki rozpoczęły chyba z większa energię niż dzień wcześniej. Magdalena Wawrzyniak ostrzeliwała rywalki mocnymi zagrywkami, a jej atak z drugiej linii o mało nie powalił na boisko gruzińskiej rozgrywającej Any Kipshidze. Po ataku Pacak z pierwszego tempa Polki objęły prowadzenie 8:4. Przewaga biało-czerwonych rosła z minuty na minutę, tym bardziej, że rozgrywająca Paulina Bałdyga nie bała się wystawiać piłek do środkowych, a gruziński blok reagował bardzo ospale. Trener miejscowego zespołu, była przyjmująca reprezentacji Gruzji – Khatuna Giorgadze – poprosiła o przerwę, gdy jej ekipa przegrywała 5:12. Gruzinki na chwilę odzyskały wigor, ale blok Magdaleny Wawrzyniak na utalentowanej, 17-letniej Ann Kałandadze – znów je tego wigoru pozbawił. Schodząc na druga przerwę techniczną Polki prowadziły już 16:7 – po ataku Julii Twardowskiej. Później ogromne zamieszanie w szeregach rywalek spowodował serwis Moniki Bociek, która zeszła z pola zagrywki dopiero przy stanie 19:8 dla Polek. To była deklasacja! Na podwójną zmianę weszły jeszcze Ewelina Tobiasz i Ewa Bimkiewicz, a set zakończył się zwycięstwem drużyny Wiesława Popika 25:14.

Drugą partię rozpoczął nieco przemeblowany skład Gruzinek. Bardzo dobrze na środku radziła sobie Marian Gaprindaszwili, której w pierwszej odsłonie niej oglądaliśmy na boisku. Gospodynie objęły prowadzenie 6:4, ale po dwóch plasach ze środka Kamili Ganszczyk i podwójnym bloku Ganszczyk-Bałdyga było już 10:9 dla polskiej drużyny. Miejscowe siatkarki nie były w stanie utrzymać poziomu gry, który gwarantowałby im bezpieczne prowadzenie. Polki znów prowadziły pięcioma punktami, ale przestały kończyć piłki i zrobiło się już tylko 18:16. Na boisku za Joannę Pacak pojawiła się Kornelia Moskwa. O końcówce tej partii Polki pewnie będą chciały jak najszybciej zapomnieć, bo popełniły kilka prostych błędów w ataku i zrobiło się nerwowo (nasze siatkarki prowadziły 24:20, a Gruzinki zdobyły 3 punkty z rzędu). Trener Popik poprosił o czas. Kropkę nad „i” postawiła dopiero Kamila Ganszczyk, atakując ze środka i biało-czerwone zwyciężyły 25:23.

Upalna pogoda i okres wakacyjny – to nie sprzyja frekwencji na imprezach sportowych nie tylko w Gruzji. Niedzielny mecz w Tbilisi znów (podobnie jak w sobotę) oglądało kilkudziesięciu kibiców. W hali wyraźnie było słychać… cykanie świerszcza, który usadowił się gdzieś pod sufitem i wydawał przeciągły odgłos. Być może wiwatował na cześć polskich siatkarek, bo te rozpoczęły trzeciego seta od prowadzenie 4:1. Jednak wtedy problemy z przyjęciem zagrywki Tinatin Czauczidze miała Julia Twardowska i zrobiło się 4:4. Twardowska zmieniła Olivia Różański – od razu zaatakowała z lewego skrzydła, bardzo mocno w trzeci metr po prostej! Obie ekipy poszły na wymianę ciosów, ale nie brakowało też efektownych obron, więc akcje były coraz dłuższe. Wynik oscylował wokół remisu (8:8, 10:10), ale Gruzinki znów spuściły z tonu i po ataku Moniki Bociek Polki objęły prowadzenie 13:10. Na drugą przerwę techniczną schodziły, prowadząc 16:14, ale wtedy coś się popsuło. Gruzinki poczuły swoją szansę, wyrównały na 16:16. Trener Popik dokonał zmian – na boisku znów pojawiły się Moskwa i Twardowska. Końcówka seta była zacięta, Polki popełniały zbyt dużo błędów i oddały inicjatywę rywalkom, które objęły prowadzenie 20:19. Czyżby trzeci w Lidze Europejskiej set wygrany przez Gruzinki? Wielce prawdopodobne, bo w naszym zespole brakowało dokładnych rozegrań i atakujące ratowały się plasami. Przy stanie 19:22 trener Popik zmienił rozgrywającą (za Paulinę Bałdygę weszła Ewelina Tobiasz), ale gospodynie nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa z rąk. Set zakończył się ich wygraną 25:20.

To zdenerwowało Polki, a szczególnie Monikę Bociek, która w czwartej partii zeszła z pola zagrywki dopiero przy stanie 5:2 dla biało-czerwonych. Chwilę później Magdalena Wawrzyniak była bliska znokautowania gruzińskiej rozgrywającej Markaraszwili, ale nasz zespół powiększał przewagę (8:3 na I przerwie technicznej). Dobrze w ofensywie grały: Wawrzyniak i Twardowska, a w obronie Lucyna Borek. Przy stanie 14:6 dla Polek sędzia odgwizdał nam błąd ustawienia, ale to był tylko chwilowy brak koncentracji. Spuszczone głowy Gruzinek w kolejnych minutach zwiastowały tylko jedno: brak wiary w zwycięstwo. Na boisku pojawiły się Tobiasz i Bimkiewicz, a Joanna Pacak dwukrotnie dynamicznie zaatakowała ze środka. Biało-czerwone wygrały tę partię 25:10, a całe spotkanie 3:0. Najwięcej punktów dla Polek (18) zdobyła Kamila Ganszczyk.

Polki odniosły w niedzielę czwarte zwycięstwo w Lidze Europejskiej. Teraz przez kilka dni zostaną w Tbilisi, by w piątek wyruszyć do Turcji – na spotkanie z kolejnym, chyba najtrudniejszym w grupie rywalem.

Powiedzieli:
Kamila Ganszczyk (kapitan reprezentacji Polski):
Najważniejsze jest dla nas to, że wygrałyśmy za trzy punkty. Cieszymy się, choć rzeczywiście niepotrzebnie oddałyśmy rywalkom tego trzeciego seta. Popełniłyśmy zbyt dużo błędów. Musimy powalczyć z Turcją i pozbyć się tych błędów. Jak się wychodzi na mecz nie myśli się o jakichkolwiek problemach zdrowotnych, jest wysoki poziom adrenaliny, emocje, robi się to, co się kocha. Pobolewają mnie plecy, ale fizjoterapeuta bardzo mi pomaga, jestem mu wdzięczna. Chwilowa niedyspozycja pleców pewnie niedługo pójdzie w zapomnienie.

Katarzyna Wawrzyniak (atakująca reprezentacji Polski): Plan na wyjazd do Gruzji był taki, żeby się zmieścić w sześciu setach. Niestety, nie wyszło. Dziś chyba już po pierwszych setach uwierzyłyśmy, że pójdzie łatwo. W trzeciej partii miałyśmy przewagę, ale zaczęły się pojawiać błędy. Udało się, lecz nie do końca tak, jakbyśmy chciały. Wyciągnęłyśmy dziś wnioski z sobotniego meczu, dlatego na początku było fajnie. Jednak w trakcie meczu te błędy trochę wybiły nas z rytmu. Mamy jeszcze kilka dni treningów przed meczami z Turcją. Zwycięstwa na pewno nas motywują. Trzeba wyjść, pokazać to co mamy najlepsze i być zespołem.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej