- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Kwalifikacje do MŚ juniorów: Aleksander Śliwka – Lepiej być nie mogło
Jolanta Kaczorowska/fot. Piotr Sumara, 17 maja 2015
W drugim dniu turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata juniorów reprezentacja Polski wygrała z reprezentacją Austrii 3:0, zapewniając sobie jednocześnie udział w turnieju finałowym. – Taki był plan i go zrealizowaliśmy - powiedział po spotkaniu kapitan biało-czerwonych Aleksander Śliwka.
pzps.pl: – Mecz z Austrią był z tych lekkich, łatwych i przyjemnych?
– Tak to właśnie miało wyglądać, tak sobie to zakładaliśmy. Przed tym spotkaniem dowiedzieliśmy się, że zwycięstwo Włochów 3:1 nad Francją otworzy nam sytuację taką że nasza wygrana 3:0 zapewni nam awans do mistrzostw świata. Byliśmy podwójnie, nawet potrójnie zmobilizowani, żeby w takim stosunku wygrać to spotkanie. Od początku świetnie zaczęliśmy mecz, czyli zrobiliśmy to, czego nam brakowało w meczu z Włochami. Myślę, że to był klucz do zwycięstwa, bo Austriacy z każdą akcją fizycznie „puchli” i było im ciężko grać, co pokazuje chociażby drugi set, kiedy wygraliśmy 25:11. Mogliśmy sobie zagrać kilka sztuczek, których przy większym stresie byśmy nie zagrali. Jesteśmy na mistrzostwach świata. Lepiej być nie mogło.
– Czyli spotkanie z Francją możecie potraktować jako trening?
– Każdy mecz jest dla nas dobrym doświadczeniem. Zespół Francji ma zapewniony awans na mistrzostwa świata i może tam na nich trafimy. Dlatego musimy się z nimi bić. Możliwe, że Jakub Bednaruk będzie rotował składem, bo oczywiście dopuszczamy taką możliwość. Chłopaki też chcą grać. Są w dobrej formie, co pokazują na treningach i pewnie dostaną szansę na grę. Ale na pewno gramy o zwycięstwo i nie odpuścimy.
– Po ostatnim sezonie ligowym został pan powołany zarówno do reprezentacji juniorów, jak i seniorów.
– Na razie gram w kadrze juniorów, a każde powołanie, czy trening z kadrą seniorów jest dla mnie ogromnym doświadczeniem i radością. Naprawdę cieszę się, że jestem w szerokiej kadrze seniorów. Miałem przyjemność trenować z najlepszymi zawodnikami, trenerami Stephanem Antigą i Phillipe Blainem oraz całym sztabem szkoleniowym. Było to rewelacyjne doświadczenie. Jeśli kiedyś w przyszłości przyjdzie mi z nimi cokolwiek potrenować i pograć to również będę bardzo szczęśliwy.
– Jest taka opinia, że kiedyś był czas Piotr Gruszki, teraz nadchodzi czas Aleksandra Śliwki. Jak Pan się do tego odniesie?
– Ja nie będę się do tego specjalnie odnosił. Ja muszę zająć się graniem. Jestem siatkarzem, a nie ekspertem. Ja gram, a oni zajmują się wyszukiwaniem takich porównań. Mi to nie przeszkadza. Myślę, że to bardziej akcent humorystyczny.
– Porównanie do Piotra Gruszki to dla młodego zawodnika duże wyróżnienie.
– To jest oczywiście nobilitacja. Mam ogromny szacunek do Piotra, który zagrał najwięcej spotkań w kadrze Polski, był jej kapitanem, zdobył wiele medali. To jest wielka kariera. Był jednym z najwybitniejszych polskich zawodników. Oczywiście to porównanie jest dla mnie wielką sprawą… ale dla mnie liczy tylko granie i treningi. Nic innego mnie nie interesuje.
– Na boisku jest pan do niego bardzo podobny. Też żywo reaguje, mobilizuje kolegów do walki.
– Powiem szczerze, że co osoba to inna opinia. Niektórzy uważają mnie za cichego człowieka, inni za żywiołowego. Jestem młodym zawodnikiem i może nie zawsze dobrze dobieram emocje do sytuacji na boisku, ale staram się zachować spokój kiedy trzeba, a innym razem wprowadzić trochę żywiołowości. Mam nadzieję, że w miarę dobrze mi to wychodzi. Oczywiście do perfekcji dochodzi się całe życie.
– Ostatni sezon spędził Pan w stołecznej Politechnice pod okiem Jakuba Bednaruka, teraz razem pracujecie w kadrze. Czego pan się od niego nauczył?
– Z Jakubem pracuje mi się fantastycznie, świetnie się rozumiemy. Przede wszystkim jest niesamowitym człowiekiem, z którym bardzo łatwo można nawiązać kontakt. O wszystkim można z nim porozmawiać, jest doskonałym fachowcem, co nie raz już udowodnił. Tutaj w kadrze juniorów przenieśliśmy z Politechniki kilku zawodników i sztab szkoleniowy. Dzięki temu szybko udało się nam zgrać. Cieszę się, że mogę jeszcze z nim pracować, bo od nowego sezonu już takiej okazji mieć nie będę.
– Czyli trochę żal panu opuszczać stołeczny klub?
– Oczywiście, że żal. Opuszczanie każdego miejsca wiąże się ze smutkiem, ale trzeba przejść do przodu. Myślę, że taka jest kolej rzeczy. Jestem zawodnikiem klubu z Rzeszowa. Asseco Resovia chce, abym wrócił, więc wracam i będę starał się im pomóc w przyszłym sezonie. Dziękuję bardzo kibicom, zawodnikom, sztabowi oraz osobom związanym z Politechniką Warszawską za ten rok. Myślę, że dzięki nim udało mi zrobić duży postęp w grze. Naprawdę bardzo dużo im zawdzięczam i bardzo im za to dziękuję.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej