- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Krzysztof Ignaczak: Klubowe Mistrzostwa Świata w Polsce będą wyjątkowe
ksmpolska.pl, fot. Martyna Szydłowska, 26 listopada 2017
Jesteśmy odbierani na całym świecie, jako doskonali organizatorzy wielkich, sportowych imprez. Nie inaczej będzie i teraz – mówi Ambasador klubowego mundialu.
Siatkówka wróciła do domu. Tak niektórzy komentują fakt, że najbardziej prestiżowy turniej klubowy odbędzie się w Opolu, Łodzi i Krakowie. Mają rację?
Krzysztof Ignaczak, Ambasador Klubowych Mistrzostw Świata: Oczywiście, że mają. W ostatnich tygodniach przed rozpoczęciem turnieju jeździłem po całym świecie. Odwiedziłem każdego z uczestników: byłem zarówno w Chinach, jak i Argentynie. W Iranie i Rosji, we Włoszech i Brazylii. Wszędzie słyszałem jedno zdanie: świetnie, że Polska otrzymała prawo do organizacji KMŚ. Bo potraficie, jak nikt inny na świecie, stworzyć piękne zawody.
Organizacja to jedno. Kibice – to drugie.
No właśnie! Polscy kibice nie od dzisiaj są uznawani za najlepszych na świecie. Znają ich wszędzie, nawet w najbardziej egzotycznych miejscach na siatkarskiej mapie. Każdy słyszał o wyjątkowej atmosferze panującej w naszych halach.
Fanów trzeba zachęcać do Klubowych Mistrzostw Świata?
Myślę, że każdy siatkarski kibic zdaje sobie sprawę z poziomu, jaki prezentują uczestnicy KMŚ. To jest ten najwyższy poziom siatkówki. Wyżej już się nie da podskoczyć. Do Polski przyjeżdżają największe gwiazdy: Jenia Grebennikov, Cwetan Sokołow, Theo Lopes, Matthew Anderson, Maksim Michajłow, Facundo Conte, Julien Lyneel, Mariusz Wlazły, Srecko Lisinac, Benjamin Toniutti, Paweł Zatorski… Można wymieniać i wymieniać. Na pewno kogoś pominąłem.
Choćby Wilfredo Leona i Yoandry Leala.
Tak, zrobiłem to specjalnie. Oni są takim „bonusem” Klubowych Mistrzostw Świata. Przecież w ostatnich latach – ze względu na okres karencji obu Kubańczyków – kibice nie mogli ich oglądać w rozgrywkach igrzysk olimpijskich, mistrzostwach świata czy Ligi Światowej. A są to zawodnicy uznawani przez wielu za najlepszych z najlepszych. Prawdziwe ikony siatkówki. Jak Cristiano Ronaldo i Lionel Messi. Takiej okazji nie można przeoczyć. Liczę, że polskie hale będą wypełnione do ostatniego miejsca.
Wróćmy do twojej roli Ambasadora. Jak się w niej czujesz?
Wspaniale. Przez kilka tygodni wydaje mi się, że znów jestem czynnym siatkarzem. Jeżdżę po całym świecie, rozmawiam z najlepszymi zawodnikami, czasem z nimi spędzam wolny czas, robię… pizzę, jak z Jenią Grebennikovem, bawię się. A przy okazji poznaję kluby, promuje klubowy mundial. Trochę żałuję, że moja kariera potoczyła się tak, że nie było okazji podpisać kontraktu z zagranicznym klubem.
Jak cię przyjmują?
Bardzo dobrze. Spodobał się im nasz pomysł, aby odwiedzić z kamerą każdego uczestnika. Do tej pory w historii największych turniejów siatkarskich jeszcze nie było takiej sytuacji. Tym większe gratulacje dla organizatorów KMŚ, że wpadli na tak cenną inicjatywę i zaproponowali mi tę rolę. Na dodatek moje wyjazdy są świetną promocją Polski zagranicą. Odpowiadam na wiele pytań związanych nie tylko z turniejem, ale również z naszym krajem. Jest o nas głośno.
To teraz, na koniec, przyjmij rolę bezstronnego eksperta. Kto wygra Klubowe Mistrzostwa Świata 2017?
Bardzo trudne pytanie. Nie wiem! Widziałem, jak pracują poszczególne zespoły i z pewnością największy potencjał mają: Zenit Kazań i Sada Cruzeiro. W ostatnich edycjach wygrywali Brazylijczycy, ale ich atutem była własna hala (KMŚ odbywały się w Brazylii – przyp. aut.).
Teraz Sadę czeka długa podróż do Polski.
Zapytałem o to trenera – Marcelo Mendeza. Odpowiedział z uśmiechem na ustach, że to nie ma najmniejszego znaczenia. Jeżeli jego zawodnicy będą w formie, to podróż na inny kontynent nie będzie miała wpływu. Nie zapominałbym też o Cucine Lube Civitanova. Włosi mają najtrudniejszą ligę – ze wszystkich na świecie. Są więc zahartowani w ciężkich bojach.
Klubowe Mistrzostwa Świata w Polsce…
… będą wyjątkowe!
Więcej artykułów na: www.kmspolska.pl
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej