Marcin Wojtania (Orange Sport) z Kaoshiung, 21 czerwca 2012

Meczem z Tajwanem polskie siatkarki rozpoczną ostatni etap walki o wielki finał World Grand Prix. Z reprezentantkami gospodarza, podobnie jak z Dominikaną i Włochami, trzeba zdobyć maksimum punktów, by myśleć o zakwalifikowaniu się do kończącego rozgrywki turnieju w Ningbo.

Polki już raz w tym sezonie z Tajwanem grały – podczas rywalizacji w chińskim Foshan w zeszłym tygodniu wygrały 3:0, ale w drugim secie były bardzo blisko przegranej. Kiepsko spisywały się przede wszystkim w przyjęciu, ale trzeba podkreślić fakt, że Alojzy Świderek wprowadził na boisko kilka zmienniczek. W Kaoshiung wcale nie musi być łatwiej: - Najgroźniejszym rywalem będą Włoszki, ale grających w roli gospodarza Tajwanek na pewno nie można lekceważyć – mówi Joanna Kaczor.

Wiele do udowodnienia polskie siatkarki na pewno mają Dominikanie. Dwie niespodziewane porażki w zeszłorocznej edycji World Grand Prix powinny zdopingować zawodniczki Alojzego Świderka do pokazania kto w siatkarskiej hierarchii plasuje się wyżej.
W niedzielę, na koniec zmagań w Kaoshiung, czeka nas starcie z Włoszkami. Ono najprawdopodobniej zadecyduje o naszym być albo nie być w Ningbo. Zwycięstwo, przy korzystnym układzie wyników z innych grup, da nam awans do turnieju finałowego. Atutem po stronie polskiej reprezentacji jest fakt, że „Squadra Azurra” nie gra w najsilniejszym składzie. Czołowe zawodniczki zostały w kraju by spokojnie przygotowywać się do Igrzysk w Londynie. W efekcie z sześciu spotkań, siatkarki Marco Bracciego wygrały zaledwie jedno z... Polską w Łodzi.

Biało-czerwone na dzień przed turniejem wydają się być rozluźnione, ale jednocześnie skoncentrowane przede wszystkim na tym, aby dobrze wypaść w każdym meczu. – Nie będziemy oglądać się na przeciwników. Własną grą musimy dowieść, że to miejsce w finale nam się należy – mówi Kinga Kasprzak.

Atmosferę gotowości nieco zakłóca tajfun, który od dwóch dni daje się wszystkim we znaki. Jest gorąco, duszno, a w dodatku cały czas pada. Mogłoby się wydawać, że przeciekający dach hali w Foshan to już historia, jednak podobna rzecz przydarzyła się na środowym treningu. Plan popołudniowych zajęć trzeba było mocno ograniczyć, ponieważ cały parkiet był mokry, a w budynku nie działała klimatyzacja. – To dziwne, że na takie obiekty trafia się podczas tak prestiżowego turnieju – denerwowała się Paulina Maj. Na szczęście te kłopoty dotyczą tylko hali treningowej. Główna arena siatkarskich zmagań w Kaoshiung, mimo ulewnych deszczów, nie sprawia problemów.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej