Anna Daniluk, fot.Piotr Sumara, 17 grudnia 2017

KMŚ: PGE Skra Bełchatów kończy udział na czwartym miejscu

W małym finale pierwszych polskich Klubowych Mistrzostw Świata polski klub, PGE Skra Bełchatów zmierzyła się z ubiegłorocznym tryumfatorem, brazylijską Sadą Cruzeiro.

Ekipa trenera Marcelo Mendeza, która na koncie ma trzy wygrane edycje ewidentnie nie zamierzała opuścić podium tej imprezy, choćby to był najniższy jego stopień. PGE Skra dorobek ma mniej imponujący (dwa wicemistrzostwa i raz trzecia lokata) próbowała przed polską publicznością sprostać niezwykle silnym rywalom.

W pierwszym secie plany naszego klubu szybko zostały zweryfikowane. Siatkarze Sady już na wstępie sukcesywnie budowali przewagę i Roberto Piazza, trener bełchatowian poprosił o pierwszą przerwę już przy stanie 6:10. Rywale bezwzględnie wykorzystywali swą przewagę fizyczną, szczególnie Simona, Isaca i Leala. PGE Skra próbowała odpowiedzieć trudną, zmienną zagrywką, ale i ona była zawodna. Nieskuteczne też były personalne korekty dokonywane przez sztab szkoleniowy polskiej drużyny. W rezultacie Sada Cruzeiro zwyciężyła pewnie do 19.

Do czasu serii dobrych zagrywek, Leala bełchatowianie dotrzymywali kroku rywalom, jednak kąśliwe serwisy Kubańczyka, dały gościom czteropunktowe prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej kolejnej odsłony spotkania. Tegoroczni wicemistrzowie Polski starali się szukać punktów w ryzykownej zagrywce, co niejednokrotnie okazywało się nieskuteczne. Dobrze na środku pracował Srećko Lisnać, który jednak w pojedynkę nie był w stanie odwrócić przebiegu tej partii. Widząc niemoc swoich podopiecznych Roberto Piazza przy stanie 17:11, poprosił o czas taktyczny, który niestety także nie przyniósł większych efektów. Błędy w polu serwisowym jeszcze bardziej napędzały i tak dobrze grającą Sadę. Ostatecznie brazylijska potęga wygrała kolejnego seta do 18.

Brak argumentów ze strony PGE Skry Bełchatów był widoczny również w ostatnim secie. Choć bełchatowianie grali bardzo ofiarnie w obronie, tempo i siła ataków zawodników z Brazylii nie pozwalała im na nawiązanie równej walki. Różnica między obiema drużynami, miała najsilniejsze odzwierciedlenie w wyniku, bowiem na drugą przerwę techniczną gospodarze schodzili tracąc do rywali aż osiem punktów (8:16). Zawodnicy Sady grali bez zastrzeżeń, z dużą skutecznością w każdym elemencie, natomiast w polskim zespole dotychczasowi liderzy zaczęli tracić na jakości. Nie pomogły też zmiany przeprowadzone przez Roberto Piazzę, w konsekwencji czego, goście coraz bardziej powiększali swoją przewagę (22:11). Ostateczny cios zadał atakiem ze środka Simon, zamykając tym samym spotkanie w trzech setach.  

PGE Skra Bełchatów – Sada Cruzeiro 0:3 (19:25, 18:25, 13:25)

PGE Skra Bełchatów: Lisinać, Wlazły, Kłos, Bednorz, Łomacz, Penczew, Piechocki (L) – Janusz, Ebadipour, Romać, 

Sada Cruzeiro: Uriarte, Evandro, Leal, Simon, Isac, Filipe, Serginho (L) – Lukinhas (L), Rodrigo, Fernando

Mariusz Wlazły (kapitan PGE Skry Bełchatów): Chciałbym pogratulować naszemu rywalowi i to jest chyba najlepszy komentarz na temat meczu.

Filipe Ferraz (kapitan Sada Cruzeiro): Zaszczytem dla nas było grać w tak niesamowitym miejscu. Moja drużyna pokazała się dzisiaj bardzo dobrze, ponadto ciężko jest bronić pierwszego miejsce, dlatego cieszymy się z brązu. Razem z moim zespołem jesteśmy bardzo szczęśliwi.

Roberto Piazza, trener (PGE Skry Bełchatów): Gratulacje dla mojego kolegi siedzącego obok.  Przeciwnicy dali nam dobrą lekcje siatkówki. Jestem szczęśliwy, bo mogliśmy zagrać z trzema najlepszymi drużynami na świecie. Czuje różnice miedzy nami i resztą. W przyszłości musimy wypełnić braki w naszej siatkówce.

Marcelo Rodolfo Mendez, (trener Sada Cruzeiro): Jestem zadowolony z tego meczu, zagraliśmy bardzo dobrze. Chciałbym życzyć dużo szczęścia Skrze w PlusLidze, bo jest to dobry zespół z niezwykłym trenerem. Ponadto jestem zadowolony, że mogłem grać w kraju, gdzie wszyscy kochają siatkówkę.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej