Tomasz Bielak, fot. Monika Pliś, Piotr Gibowicz, 11 lutego 2019

Karol Kłos: daliśmy się im nakręcić

Bez punktu wyjeżdżają z Rzeszowa podopieczni Roberto Piazzy, którzy ulegli Asseco Resovii po czterech setach. Bełchatowianie do Rzeszowa przyjechali w dziesiątkę, wciąż m.in. bez Artura Szalpuka i Milada Ebadipoura, którzy leczą kontuzje. Zdaniem środkowego PGE Skry Bełchatów o zwycięstwie zdecydowała dobra dyspozycja gospodarzy, szczególnie na zagrywce.

– Nasza przegrana nie jest zaskakująca, patrząc jak to wygląda ostatnio u nas. Rzeszów ma podobną, może ciut gorszą sytuację od nas, jeżeli spojrzymy na tabelę. My niestety niebezpiecznie się do nich zbliżamy. Wynik tego meczu nie jest zaskoczeniem, bo oni naprawdę bardzo dobrze zagrali i jak patrzyliśmy na tablicę, która pokazywała prędkość zagrywki, to nie schodzili poniżej 100 km/h i trafiali. Ciężko się gra z tak zagrywającym przeciwnikiem – powiedział Karol Kłos.

Podopieczni Roberto Piazzy dobrze zaczęli mecz i już na początku pierwszego seta wypracowali sobie przewagę, którą utrzymali niemal do końca tej partii. Rzeszowianie w końcówce seta mieli swoje szanse, ale ich nie wykorzystali.
- W pierwszym secie prowadziliśmy bardzo wysoko i tą przewagę roztrwoniliśmy. Tak naprawdę to ostatnia akcja decydowała, że wygraliśmy a wynik tego seta mógłby być w drugą stronę – powiedział Karol Kłos. Jeden wygrany set był jedynym dorobkiem bełchatowian na hali Podpromie. Reszta setów padła łupem gospodarzy. – Jeżeli chcemy wygrywać z takim przeciwnikiem, to nie możemy roztrwaniać przewagi punktowej. Później też był set gdzie prowadziliśmy czterema punktami i nagle nie wiadomo dlaczego robi się dwa punkty dla nich. Jeżeli chcemy grać w siatkówkę na wysokim poziomie to musimy zachować więcej zimnej głowy. Po prostu czasami się podpalamy i bez sensu oddajemy im te punkty. Może nie popełniliśmy dużej ilości prostych błędów, ale tak jak mówiłem, Resovia zaczęła zagrywać i odrzucać nas od siatki, potem dołożyli obronę i wyciągali dużo piłek w końcówkach. Daliśmy się im nakręcić. To było widać i zasłużenie wygrali 3:1 – dodał środkowy PGE Skry Bełchatów.

Dla PGE Skry Bełchatów przegrana w Rzeszowie była już dziewiątą w tym sezonie. Podopieczni Roberto Piazzy balansują na granicy szóstego miejsca, gwarantującego udział z play-offach. Trudno sobie wyobrazić mistrzów Polski bez gry o medale.
- Trudno sobie wyobrazić mistrzów Polski bez kilku zawodników. Ja się nie zasłaniam, ale tak naprawdę z pierwszej szóstki nie gra trzech zawodników i to nie jeden czy dwa mecze, tylko pauzują naprawdę bardzo długo. Oprócz własnych problemów, które mieliśmy nawet jak oni byli, bo te problemy były i też potrafiliśmy przegrać z tym teoretycznie słabszym przeciwnikiem. Tak teraz te problemy się nasiliły, zdwoiły i nawet ciężko jest nam trenować. Trenujemy w 9-10 osób, trenerzy albo młodzi zawodnicy też starają się nam pomagać. Jest naprawdę bardzo ciężko. Jedyne wyjście to trzymać się teraz razem, nie pękać i patrzeć na pozytywy. Musimy się wreszcie przełamać, bo tu tak naprawdę o to chodzi. Mieliśmy ostatnio naprawdę dobre mecze, jak np. z Jastrzębskim Węglem, gdzie nie zdobyliśmy żadnych punktów. Z Olsztynem do pewnego momentu graliśmy bardzo dobrze i dyktowaliśmy tempo i nagle ktoś zgasił światło i koniec. Pozytywy są, ale nie przekłada się to na punkty, a punkty są najważniejsze – zakończył Karol Kłos, środkowy aktualnych mistrzów Polski.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej