Iwona Krótkiewicz, 6 lipca 2015

W sobotę Joanna Wołosz została przedstawiona jako zawodniczka mistrza kraju Chemika Police. Była okazja do porozmawiania z reprezentacyjną rozgrywającą o Igrzyskach w Baku, gdzie Polki zajęły drugie miejsce.

- Myślę, że dla kobiecej reprezentacji drugie miejsce w Baku to sukces. To nie był łatwy turniej, grało się o różnych porach, nie było też czasu na odpoczynek i zmagałyśmy się z różnymi problemami. Taki sukces napędza i myśli się pozytywniej o przyszłości – powiedziała Joanna Wołosz, która przed tygodniem razem z reprezentacją Polski zdobyła srebrny medal Igrzysk Europejskich. W sobotę w Krakowie przed meczem Ligi Światowej Polska - USA została przedstawiona jako zawodniczka mistrza kraju, Chemika Police.

- Muszę przyznać, że wyjazd do Baku to był najlepszy wyjazd kadrowy, bo była i atmosfera, i wynik więc czego chcieć więcej? Życzę sobie takiej powtórki w mistrzostwach Europy. Myślę, że jest o co walczyć, a z biegiem czasu będziemy jeszcze silniejszym zespołem. Na turniej do Baku pojechałyśmy, moim zdaniem, trochę na fantazji, bo miałyśmy 2 tygodnie na przygotowanie, a w 2 tygodnie nie da się wszystkiego dopracować. Tak naprawdę z każdym meczem dogrywałyśmy się. Myślę, że jeśli dopracujemy nasze mankamenty to naprawdę możemy być bardzo mocnym zespołem dla wszystkich – oceniła Wołosz.

Jak przyznaje Wołosz w kadrze panują dobra atmosfera i jest dobry duch. – Myślę, że stworzyłyśmy fajną paczkę i naprawdę atmosfera jest fajna. Szczerze mówiąc nawet w żartowaniu nie przeszkadzały nam te śmieszne godziny rozgrywania meczów. Mimo zmęczenia, czy zdenerwowania i tak, miałyśmy czas, żeby pożartować. Fajnie, że to tak się skończyło. Na pewno każdy wygrany mecz też nas napędzał – powiedziała Wołosz, dodając. – Może co innego by było, gdybyśmy przegrywały spotkania jeden za drugim. Wtedy też by było inaczej, ale wygrane mecze też budowały ducha zespołu.

Igrzyska Europejskie w Baku to pierwszy turniej pod wodzą trenera Jacka Nawrockiego. Jednak zdaniem rozgrywającej współpraca z nowym szkoleniowcem przebiega bezbłędnie. – Moim zdaniem trener jest super. Jest przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem, dobrym trenerem, dobrym taktykiem, dużo widzi. Co prawda jest trochę małomówny, ale myślę, że też odnajduje się w pracy z kobietami i razem z dziewczynami nie możemy narzekać, a wiadomo, że cały czas się docieramy więc będzie coraz lepiej – zapowiada Wołosz, która zdradziła, że trener Nawrocki nigdy nie podniósł głosu na zawodniczki, poza jednym incydentem. – Szczerze mówiąc nigdy na nas chyba nie „huknął”. W Baku krzyknął niestety na kierowcę, który zamiast zawieźć nas na trening na halę sportową, to zawiózł nas na boisko do siatkówki plażowej i wtedy wszystkie zamilkłyśmy, ale to był chyba jedyny krzyk ze strony trenera – żartowała Wołosz.

Teraz reprezentacja Polski skupia się na rozgrywkach World Grand Prix, którego turniej finałowy II dywizji zostanie rozegrany w Lublinie (31 lipca – 2 sierpnia), we wrześniu polskie siatkarki czekają mistrzostwa Europy w Holandii i Belgii. – Mam nadzieję, że mistrzostwa Europy też nam fajnie zaskoczą, a później zacznie się optymistycznie ORLEN ligę. Dzięki temu nie będzie się czuło zmęczenia sezonem i na pewno będzie się szczęśliwym po jakimś sukcesie – zakończyła z uśmiechem Joanna Wołosz.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej