Jarosław Bińczyk Fot. cev.eu, 30 marca 2022

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle blisko finału Ligi Mistrzów

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przybliżyła się do obrony tytułu w Lidze Mistrzów. W pierwszym półfinale zaskakująco łatwo pokonała Jastrzębski Węgiel.

Drugi polski półfinał Ligi Mistrzów (w pierwszym w 2015 roku zagrały PGE Sra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów) zaczął się lepiej dla gości. ZAKSA prowadziła praktycznie od początku seta, a jastrzębianie grali tak, jak przez dwa sety rewanżu z Cucine Lube Civitanovą - mocno spięci, przez co nie potrafiący pokazać swoich wielkich umiejętności. Rywale zaś pokazywali swoje atuty: od zagrywki, przez blok i obronę, po skuteczne kontry.

Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla grali cierpliwie i mieli Aleksandra Śliwkę, zdobywającego punkty w bardzo trudnych sytuacjach. Słabiej spisywał się Łukasz Kaczmarek, lecz Marcin Janusz ukrył to z pomocą skutecznych środkowych. ZAKSA po autowym zbiciu Trevora Clevenota wygrywała 13:8, lecz po asie Jakuba Macyry zrobiło się tylko 13:14. Przewaga obrońców tytułu znów jednak wzrosła przy dużej pomocy gospodarzy, którzy popełniali błędy. Tylko Tomasz Fornal trzymał wysoki poziom, lecz brakowało mu wsparcia w ataku, co kosztowało Jastrzębski Węgiel przegranie seta. Kibice, którzy wypełnili halę w Jastrzębiu, mogli być rozczarowani, bo nie przywykli do porażek swojej drużyny. Mistrz Polski w tej edycji Ligi Mistrzów jeszcze nie przegrał, a w tym roku tylko raz znalazł pogromcę - ZAKSĘ w finale Pucharu Polski.

W drugim secie dominacja gości z Kędzierzyna-Koźla była już bardzo wyraźna. Podopieczni Gheorghe Cretu demonstrowali wszystkie atuty, jakie znamy z ich najlepszych występów w europejskich rozgrywkach. Janusz przyćmił na rozegraniu Benjamina Toniuttiego, a Clevenot - inny mistrz olimpijski - grał dużo gorzej od Śliwki i Kamila Semeniuka, aż w końcu ustąpił miejsca Rafałowi Szymurze. Jastrzębianie mieli coraz większe problemy w przyjęciu zagrywki, a gdy zaczął mylić się Jakub Popiwczak, ZAKSA niemal bezkarnie powiększała różnicę. Przychodziło jej to z dużą łatwością, także dlatego, że po przeciwnej stronie boiska opór był niewielki. 

Trener Andrea Gardini wprowadził do gry Szymurę i Stephena Boyera, ale niewiele to pomogło, bo ZAKSA była jak doskonała maszyna, prąca do przodu i krusząca każdy opór. W trzecim secie powstrzymał ją na chwilę Fornal, lecz pozwoliło to tylko zmniejszyć straty, bo rywale byli nie do zatrzymania. Przed rewanżem - 7 kwietnia w Kędzierzynie-Koźlu - ubiegłoroczni zwycięzcy Ligi Mistrzów są w lepszej sytuacji, bo do awansu potrzebują wygrania dwóch setów. W międzyczasie te drużyny zmierzą się jeszcze raz - w niedzielę w meczu PlusLigi. 

W drugim półfinale doszło do niespodzianki, bo Sir Safety Perugia przegrała w swojej hali z Itasem Trentino 2:3.

Jastrzębski Węgiel - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25,14:25, 19:25)

Statystyki meczu: https://www-old.cev.eu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=46085&setN=0

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej