Iwona Stach, fot. Monika Pliś, 7 marca 2018

Jakub Jarosz: potrzebowaliśmy tego zwycięstwa

W 24. kolejce PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów pokonała u siebie Cuprum Lubin 3:0 (25:22; 25:20;25:19) i zdobyła tym samym cenne trzy punkty. Walka o miejsce w czołowej szóstce drużyn jest bardzo ciekawa.

- Na pewno potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, zwłaszcza po tym wyjazdowym spotkaniu w Olsztynie, gdzie przegraliśmy, a jak wiadomo, potrzebujemy punktów jak tlenu. Cieszę się, że pokazaliśmy dzisiaj charakter, zagraliśmy dobre spotkanie i pokonaliśmy Cuprum Lubin, który z pewnością można zaliczyć do trudnych przeciwników – powiedział MVP spotkania, Jakub Jarosz.

Początek meczu był bardzo wyrównany, jednak przy stanie 7:10, gdy w polu zagrywki zameldował się Aleksander Śliwka, gospodarze zdobyli dziewięć punktów z rzędu. Znaczne prowadzenie nie trwało długo, gdyż lubinianie dość szybko odrobili straty za sprawą skutecznych ataków Łukasza Kaczmarka i serii dobrych zagrywek Michała Masnego. W decydującej końcówce to gospodarze zachowali „chłodne” głowy i przychylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.

- Pierwszy set był trochę dziwny. Najpierw za sprawą zagrywki Olka (Śliwki – przyp.red.) odskoczyliśmy od przeciwnika na kilka punktów, a chwilę później nie było śladu po naszym prowadzeniu i równie dobrze Cuprum Lubim mógł wygrać tą partię. Wtedy mogłoby nam to zostać w głowach, ale na szczęście okazaliśmy się lepsi od te kilka piłek. Mam wrażenie, że w późniejszej fazie spotkania kontrolowaliśmy jego przebieg, a co najważniejszedobrze graliśmy – przyznał rzeszowski atakujący.

W pierwszej rundzie fazy zasadniczej rzeszowianie potrzebowali aż pięciu setów by pokonać podopiecznych Duflos. Podobnie jak w ostatnim spotkaniu ligowym, statuetka MVP powędrowała do Jakuba Jarosza, który skończył 18 na 25 ataków, co przełożyło się na 72% skuteczności w tym elemencie. - Śmialiśmy się z kolegami przed meczem, że w spotkaniu weźmie udział komisarz, który wręczał mi statuetkę w Lubinie, więc może uda się zdobyć kolejny tytuł MVP. Jak widać, udało się (śmiech). Takie coś cieszy, podobnie jak wygrany mecz – powiedział zawodnik.

W środowym spotkaniu podopieczni Andrzeja Kowala pokazali się z bardzo dobrej strony, mimo, że w składzie zabrakło dwóch kluczowych zawodników – Bartłomieja Lemańskiego oraz Marcina Możdżonka, którzy zmagają się z kontuzjami. - Aby nasz zespół wygrywał mecze, myślę, że wszyscy muszą dać z siebie 100%. W chwili, gdy brakuje nam jednego ogniwa, to trudno jest pokonać przeciwnika, więc mam nadzieję, że utrzymamy dobrą dyspozycję. Marcin Możdżonek i Bartek Lemański są znakomitymi zawodnikami, więc nie można powiedzieć, że kompletnie nam ich nie brakuje w zespole. Jednak nie możemy zapominać, że mamy naprawdę dobrych zmienników, więc staramy się jak możemy – podkreślił Jarosz

Już w sobotę, tj. 10 marca, o godzinie 17.00 rzeszowianie zmierzą się z Cerradem Czarnymi Radom, który w ostatnim spotkaniu musiał uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla. Atakujący Asseco Resovii Rzeszów zdaje sobie sprawę z nieprzewidywalności przeciwnika. - Spotkanie z zespołem z Radomia będzie kolejnym meczem ligowym, w którym nie będzie tak łatwo. Jedziemy zdecydowanie po zwycięstwo, ale wiemy, że teren jest bardzo trudny i trzeba będzie zagrać naprawdę na 100%.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej