Anna Daniluk, foto: FIVB, 23 stycznia 2019

Jacek Nawrocki: Piłka jest po naszej stronie

Dziś polskie siatkarki poznały swoje grupowe rywalki w mistrzostwach Europy kobiet 2019. Biało-czerwone zagrają w grupie B, przeciwko Włochom, Belgii, Ukrainie, Portugalii i Słowenii – Nasza grupa jest tą najbardziej wyrównaną, jednak piłka jest po naszej stronie - przyznał trener kadry, Jacek Nawrocki.

pzps.pl: W losowaniu udało się uniknąć Serbek i Holandii. Chyba nie jest źle?

Jacek Nawrocki: Myślę, że jeśli chodzi o pierwszy koszyk to nie ma znaczenia na kogo trafiliśmy, bo wszystkie ekipy grają na bardzo wysokim poziomie. Serbia, Włochy, Holandia czy Rosja to zespoły z europejskiego „topu” i w starciu z nimi często decyduje dyspozycja dnia i to w jakiej formie są w danym momencie. My trafiliśmy na Włoszki – wicemistrzynie świata z Paolą Egonu, Anną Danesi czy Christiną Chirichellą w składzie. W tej drużynie drzemie ogromny potencjał i myślę, że jest to jeden z faworytów do zdobycia mistrzostwa Europy.

- Udało nam się jednak wygrać z Włoszkami w rozgrywkach VNL. Wiadomo, że wtedy kadra wyglądała inaczej, ale może to zmobilizuje nasze dziewczyny przed bezpośrednim starciem.

- Chciałbym, żeby tak było, ale obydwu tych meczów absolutnie nie możemy porównywać, bo Włochy już teraz są zupełnie innym zespołem. To już jest drużyna, która cały czas się rozwija i która, moim zdaniem, na kilka lat wejdzie na podium wszystkich ważnych imprez. Patrząc na wiek tych zawodniczek jest to ekipa naprawdę bardzo perspektywiczna.

- Kolejny rywal dolosowany był z drugiego koszyka, a wybieraliśmy między Niemkami, Belgijkami, Chorwatkami i Bułgarkami. Nam trafiła się Belgia. Dobry czy zły przeciwnik? Bo zdania są podzielone…

- Dla mnie osobiście Belgia jest najmocniejszą ekipą z drugiego koszyka. Musimy pamiętać, że w tej reprezentacji będzie kilka zawodniczek bardzo doświadczonych, które nasza siatkówka pamięta jeszcze z eliminacji do mistrzostw świata. Dodatkowo wesprze je kilka zawodniczek młodych, które dopiero wdrażają się w kadrę, ale już znakomicie spisują się w lidze włoskiej. Mówię tu o Kai Grobelnej czy o Britt Herbots. Są to bowiem zawodniczki, które na pewno dodadzą jakości swojej reprezentacji.

- Jak ogólnie ocenia pan naszą grupę?

- Myślę, że przez obecność Belgii, Portugalii, Ukrainy czy Słowenii ta nasza grupa B, jest tą najbardziej wyrównaną. We wszystkich pozostałych grupach mamy dwóch czy trzech faworytów, natomiast w naszej w stawce będzie pięć krajów i będą one walczyły o to, by wejść do następnej rundy. Znamy naszych przeciwników i wiemy, że gra będzie wyrównana. Niewiele możemy powiedzieć jedynie o reprezentacji Portugalii, bo mieliśmy z nią najmniej kontaktu w ostatnich latach.

- Z pana wypowiedzi wynika, że to losowanie nie było dla nas bardzo szczęśliwe…

- Nie, nie, myślę, że nie możemy tak powiedzieć. Mówię raczej o wyrównanej grupie, natomiast nie określam czy losowanie mogłoby być lepsze czy gorsze. Uważam, że gdyby ktoś bawił się w ranking tych grup, to pewnie miałby jeszcze inne wnioski niż ja. My na pewno musimy skupić na swojej pracy i na tym, żeby jak najlepiej przygotować się do nadchodzących mistrzostw. Musimy tak zrobić, by jak najmniej oglądać się na przeciwników i patrzeć na to, co my robimy. Przed nami wiele pracy do wykonania i musimy cały czas rozwijać nasz zespół, jak najlepiej przygotowując go do każdych kolejnych zawodów. Właśnie na tym musimy przede wszystkim się koncentrować. W tej chwili siła grup nie ma dla nas aż takiego znaczenia, ponieważ wszystko będzie zależało przede wszystkim od tego jak my będziemy wyglądać na mistrzostwach Europy i tego jak się do nich przygotujemy. Bez wątpienia piłka jest po naszej stronie.  

- Da się wskazać, która z grup, jest „grupą śmierci”?

- Moim zdaniem ten etap czempionatu nie wskazuje pretendentów do miana „grupy śmierci” a system mistrzostw nie nakłada na ekipy aż takiej presji w początkowych meczach. Należy też pamiętać, że jest to rok, w którym przed EuroVolley odbędą się kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Tokio. Zobaczymy więc jak mocarze europejskiej siatkówki podejdą do mistrzostw Europy, jeżeli już wywalczą swoje „bilety” do Japonii.

- Polska zagra w Łodzi, przed własną publicznością. Atut własnej hali pomoże?

- Zobaczymy, dziś jest jeszcze za wcześnie żeby to wyrokować. Ja mogę tylko powiedzieć, że cieszę się, że to jest Łódź, że to jest Atlas Arena. Sam wiele na tej hali przeżyłem z siatkówką męską i myślę, że ten obiekt jest trafnym wyborem. Jednak czy przyniesie on szczęście naszej reprezentacji, to okaże się na przełomie sierpnia i września. Zobaczymy jak dziewczyny się tam zaaklimatyzują i jak „przetrawią” tę presję gospodyń, która na pewno będzie im towarzyszyć.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej