Iwona Krótkiewicz, 8 sierpnia 2015

Reprezentacja Polski kobiet jest po pierwszej części sezonu, w której zdobyła srebrny medal Igrzysk Europejskich w Baku i zajęła drugie miejsce w Final Four II dywizji World Grand Prix. Teraz ekipę Jacka Nawrockiego czekają mistrzostwa Europy. Nasz szkoleniowiec opowiada m.in. o lubelskim turnieju WGP, współpracy z siatkarkami oraz nadziejach jakie z nimi wiąże.

pzps.pl: Apetyty rośnie w miarę jedzenia, a kibice po meczu z Holenderkami niestety musieli obejść się smakiem.
Jacek Nawrocki: Bardzo bym chciał sprawić frajdę kibicom i pewnie dziewczyny też, ale też trzeba spojrzeć na razie na potencjały tych zespołów. My, kolokwialnie mówiąc, musimy grać „sposobem”, żeby znaleźć metodę na tak duży potencjał rywala. W meczu finałowym World Grand Prix nam zabrakło niektórych elementów. Nie taki też był cel udziału w rozgrywkach WGP. Tak naprawdę traktowaliśmy to trochę jako poligon doświadczalny. Jeżeli jakoś kibiców tym uraziliśmy, to ja mogę ich tylko przeprosić.

- Czyli możemy powiedzieć, że udział w Final Four WGP to jest w pewien sposób na sukces tych młodych siatkarek?
- Ja oceniam udział w WGP przez pryzmat wszystkich meczów. Dziewczyny pokazały, że z tymi średniakami, zarówno z Argentyną, Kanadą czy Bułgarią, która podobnie jak my grała w takim eksperymentalnym składzie, jesteśmy w stanie pewnie wygrywać. Cieszę się, że z Portoryko, zarówno grając u nas, jak i u nich, pokazaliśmy dobrą grę. Niestety, Holandii nie udało nam się „napocząć”. Natomiast jest to olbrzymie doświadczenie dla tych zawodniczek, które tu występowały. Jednak my tego doświadczenia musimy szukać i na pewno nie zrobi to tylko i wyłącznie jedna gra w WGP. To się musi powtórzyć, kilka meczów towarzyskich musi się powtórzyć, jeśli chodzi o reprezentację. To muszą zacząć być mecze, gdzie my nawiązujemy kontakt z mocną drużyną, bo niestety takie jednostronne spotkania, powiedzmy szczerze, nie będą nas rozwijać. Indywidualnie było kilka dobrych zachowań. Natomiast jako zespół też musimy tego doświadczenia szukać i na razie nam tego brakuje.

- W składzie zespołu od początku sezonu mogliśmy zobaczyć wiele siatkarek. To jest recepta na sukces, żeby mieć wachlarz siatkarek i aby odnosić w przyszłości sukcesy?
- To jest w tej chwili, nazwijmy to rodzajem selekcji, rodzajem oceny tych dziewczyn, które kandydują do reprezentacji. Musimy stworzyć system pracy dwóch reprezentacji, gdzie ta pierwsza będzie grała w najważniejszych imprezach, a ta druga będzie typowym zapleczem. Póki co sprawdziliśmy wiele zawodniczek. W tej chwili cała nasza uwaga jest skierowana, żeby na mistrzostwa Europy powołać jak najlepszy skład. Tam myślę, że zobaczymy na co najlepszego nas stać. Natomiast uprzedzam też, że nie będzie łatwo i w najmocniejszym składzie musimy się mocno napocić, żeby grać z europejską czołówką. Liczę tu na doświadczenie dziewczyn. Znajdzie się w tej grupie też kilka dziewczyn, które tego doświadczenia szukają i myślę, że takie dwutorowe działanie da efekt.

- Za nami Igrzyska Europejskie, World Grand Prix – jesteśmy w połowie sezonu reprezentacyjnego. Teraz czeka nas najważniejsza impreza – mistrzostw Europy. Na co stać biało-czerwone?
- Postaramy się jak najlepiej przygotować do mistrzostw Europy. Nie mamy łatwej grupy. Mamy m.in. Włoszki i Holenderki. To będą mecze, które pewnie zweryfikują ten najmocniejszy skład i to nasze przygotowanie. Natomiast marzy mi się, żeby grać jak najlepiej właśnie z europejską czołówką, a potem ze światową. Potrzeba trochę czasu. Trochę czasu potrzeba również na wdrożenie nowych dziewczyn. Nie możemy ciągle opierać tej gry o nasze fundamenty o których się zawsze mówiło. Ja jestem pełen podziwu dla tych dziewczyn, ale musimy znaleźć dla nich wsparcie. Jeżeli tego nie zrobimy będzie bardzo ciężko nawiązać kontakt z czołówką europejską.

- Siatkówka żeńska to zupełnie coś innego niż męska, którą dotychczas zajmował się Pan w swojej karierze trenerskiej. Jak przebiega współpraca z dziewczynami?
- Powiem szczerze, że pracuje mi się bardzo dobrze. Oczywiście cały czas ja weryfikuje swoje zachowania i dziewczyny mnie wiele uczą. Myślę, że z każdym dniem, każdym tygodniem będzie coraz lepiej. Nie starałem się też od razu wejść z butami w to wszystko, tylko stąpać bardzo ostrożnie. Cenię sobie postawę dziewczyn i mam nadzieję, że one również doceniają ten mój spokój.

- Czy ta chęć sukcesu, apetyt, szczególnie po udanych Igrzyskach Europejskich, zarówno u zawodniczek, jak i trenerów rośnie, jeśli chodzi o następne sezony?
- Dokładnie tak jest. Jeśli chodzi o motywację, o nasze ambicje to my cały czas o tym rozmawiamy i mówimy, i jakby nakręcamy się, jeżeli chodzi o grę reprezentacji. Jednak chciałbym, żeby to był faktycznie dobrze działający system, żeby to dotyczyło również zawodniczek nowych, które wchodzą i żeby tego klimatu się uczyły. Naprawdę potrzebujemy stworzyć dobrą atmosferę w tej reprezentacji, która, bardzo bym chciał, żeby była trochę zróżnicowana na te dwa zespoły: mocny, który reprezentuje nas w najważniejszych zawodach i tą drugą reprezentację, która pozwala zdobywać szlify.

- Żeńska siatkówka jest prostsza od męskiej?
- Jeżeli chodzi o taktykę, to rozmawiając z trenerami mówią, że jest zdecydowanie trudniejsza dlatego, że u dziewczyn więcej jest opcjonalnych zachowań. Tam trzeba wskazać zawodniczce ze względu na jej fizjologię, na jej motorykę – miejsce obrony, miejsce bloku dużo dokładniej niż u chłopaków, którzy mogą tą swoją motoryką, mocą, siłą nadrobić. Natomiast wszystko inne jest bardzo podobne. Nie widzę jakiś diametralnych różnic. Jeżeli chodzi o pracę do tej pory jakby się z tym nie zetknąłem.

- Teraz siatkarki odpoczywają. A jakie są dalsze plany przygotowań przed mistrzostwami Europy?
- Rozpoczynamy 12 sierpnia i wtedy spotkamy się w liczbie 16 zawodniczek. To już będzie skład, który bezpośrednio będzie przygotowywał się do mistrzostw Europy, a bazą będzie Szczyrk. Mamy zaplanowanych kilka meczów międzynarodowych. Oby te przygotowania i te kontakty, które przygotowaliśmy też nas rozwinęły.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej