JK, EA, 19 października 2015

Rozpoczął się sezon ORLEN Ligi. Również trener reprezentacji Polski Jacek Nawrocki wystartował z przygotowaniami do kontynentalnego turnieju kwalifikacyjnego w Ankarze, którego zwycięzca awansuje do igrzysk w Rio de Janeiro. Ogląda mecze ekstraklasy, był w Zawierciu na Superpucharze Polski, który zdobył Chemik Police.

pzps.pl: Jak się Panu trenerowi podobał mecz o Superpuchar Polski?
Jacek Nawrocki: To była rzeczywiście gra przedwstępna przed ligą. Trzeba przyznać, że wobec nieobecności na placu gry w większym wymiarze czasu Katarzyny Zaroślińskiej z PGE Atom Trefl Sopot, to faworytem był jednak zespół z Polic. Mecz mi się podobał. Na wstępie tych rozgrywek można było zobaczyć dużo plusów. Na pewno ubolewam, że w zwycięskim zespole najwięcej punktów zdobyły Helena Havelkowa i Madelaynne Montano, a w drugiej drużynie najwyżej punktowały Maret Balkestein-Grothues i Brittnee Cooper.

- Oglądał Pan ten mecz pod względem zbliżającego się turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich.
- Tak. Teraz wszystkie obserwacje, jakie będziemy przeprowadzać podczas meczów ligowych i pucharowych, będą podporządkowane selekcji i wyborowi zawodniczek oraz układaniu gry, bo czasu na przygotowania będzie mało. Wszystko to będziemy robić w kontekście styczniowego turnieju kwalifikacyjnego.

- W czasie sezonu reprezentacyjnego rotował pan składem. Jedne zawodniczki odpoczywały, młodsze dostawały szansę na grę. Jak teraz będzie wyglądała drużyna.
- Myślę, że ten rok reprezentacyjny tak musiał wyglądać. Przede wszystkim musieliśmy szukać punktów rankingowych na Europejskich Igrzyskach w Baku. To wiązało się z tym, że w przypadku niektórych dziewczyn sezon ten przedłużył się o ponad miesiąc. Inne reprezentacje nie musiały tego robić, bo już miały kwalifikację do turnieju kontynentalnego. Natomiast myślę, że wielkich niespodzianek w zespole nie będzie. Będziemy się obracać w składzie, w którym już byliśmy. Oczywiście najważniejszą wykładnią będzie aktualna dyspozycja kandydatek do kadry.

- Trudno będzie przygotować zespół do turnieju w Ankarze, biorąc pod uwagę fakt, że rozegrany zostanie w trakcie sezonu klubowego.
- Nie ma mowy o przygotowaniach. Jest tylko jeden sposób - zgranie zespołu, ustawienie go i znalezienie dobrych relacji między rozgrywającą a atakującymi, jak i przyjmującymi. Tak naprawdę trzeba będzie wykorzystać zgranie zbudowane w klubach. Nie ukrywam, że wiele zawodniczek właśnie z klubów z Polic i Sopotu może znaleźć się w reprezentacji.

- Po mistrzostwach Europy powiedział pan, że największą słabością naszej drużyny był atak.
- Ta różnica między nami a innymi zespołami polegała na sile ofensywnej, szczególnie mówię tu o ataku z pozycji numer cztery. Gdy zabrakło Ani Werblińskiej, mieliśmy spore kłopoty mimo tego, że dziewczyny starały się jak mogły i zrobiły wszystko, co potrafiły. Ale to atak nakręca grę, sprawia, że zaczyna się lepiej bronić i blokować. Wiadomo, że wszystko zaczyna się od przyjęcia. Tego też w niektórych momentach z mocnymi zespołami nie utrzymaliśmy na dobrym poziomie.

- Patrząc przyszłościowo na reprezentację Polski kobiet, szuka pan nowych talentów, jak Anna Grejman czy Natalia Kurnikowska?
- Na pewno będę się rozglądał i kibicował polskim siatkarkom w sezonie ligowym. Chcę, aby to nasze zawodniczki pokazały się z jak najlepszej strony. Chciałbym, aby były wiodącymi postaciami w swoich klubach.  Jest bardzo ważne, aby te dziewczyny, które wchodzą teraz do drużyny narodowej były nie tylko wsparciem dla tych najlepszych. One muszą rywalizować i muszą przejmować role liderek w zespołach. Wtedy możemy mówić o budowaniu mocnej reprezentacji.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej