Izabela Bełcik: mamy szansę na dalszą walkę

Reprezentacja Włoch pokonała dziś w Ankarze Belgię 3:2 (16:25, 25:23, 22:25, 25:17, 17:15). Oznacza to, że jeśli Belgijki nie urwą punktu w jutrzejszym meczu z Rosją, biało-czerwone nadal mogą walczyć o awans w turnieju kwalifikacyjnym do IO. Spotkanie Belgia-Wochy z uwagą śledził polski sztab oraz zawodniczki, w tym kapitan reprezentacji – Izabela Bełcik.

Reprezentacja Włoch pokonała dziś w Ankarze Belgię 3:2 (16:25, 25:23, 22:25, 25:17, 17:15). Oznacza to, że jeśli Belgijki nie urwą punktu w jutrzejszym meczu z Rosją, biało-czerwone nadal mogą walczyć o awans w turnieju kwalifikacyjnym do IO. Spotkanie Belgia-Wochy z uwagą śledził polski sztab oraz zawodniczki, w tym kapitan reprezentacji – Izabela Bełcik.

Jak skomentujesz wynik meczu?

Izabela Bełcik: - Przyszłyśmy na mecz, żeby na własne oczy przekonać się jaki będzie wynik i… cóż – jesteśmy zadowolone z takiego obrotu sprawy, bo otwiera nam to szansę na dalszą walkę, a na to oczywiście liczyłyśmy. Ciężko składać swój los w ręce innych, ale rzeczywiście cieszymy się z wyniku tego spotkania.

W pewien sposób wasza sytuacja przypomina znów trochę tę z początku turnieju: kto wygrywa, ten awansuje.

Tak właśnie jest. Od początku było wiadomo, że żeby otworzyć sobie drogę do walki o igrzyska trzeba było wygrywać tutaj mecze, a nieszczęśliwie dotąd nam się to nie udało. Mamy nadzieję, że w końcu nastąpi ten przełomowy dzień, w którym szczęście obróci się twarzą do nas.

Jutro waszymi przeciwniczkami będą Włoszki. Jak oceniasz ich grę w tym spotkaniu?

Wydawało się, że początek meczu w wykonaniu Włoszek jest bardzo statyczny. W pewnym momencie było dla mnie wręcz jasne, że to Belgijki prowadzą grę. Jednak ta dość statyczna gra obróciła się w końcu na ich korzyść, uśpiły Belgijki, a w końcówkach setów wykonały dobrą robotę. Choć prowadząc trzema punktami w tie-breaku dały się w końcówce dogonić, a nawet wyprzedzić na jedną piłkę, to utrzymały dziś zimną krew i w kluczowych momentach umieściły piłkę tam gdzie trzeba; nie podpaliły się i nie popełniły błędów. Na sam koniec dopomogło też szczęście w zagrywce.