- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- II liga mężczyzn: KS Metro Warszawa - BAS Białystok 1:3
Magdalena Kocik, fot. Anna Klepaczko / LUMIKA / KS Metro Warszawa, 11 lutego 2018
KS Metro Warszawa - BAS Białystok 1:3 (26:24, 21:25, 25:27, 20:25)
W emocjonującym i wyrównanym spotkaniu 19. kolejki II ligi mężczyzn siatkarze KS Metro Warszawa ulegli w czterech setach liderowi grupy drugiej, BAS Białystok. Choć podopiecznym Wojciecha Szczuckiego nie udało się wyrwać przeciwnikom nawet punktu, w hali przy ulicy Hirszfelda walki nie brakowało, a o wyniku spotkania zdecydowały niuanse.
Pierwszy set, który rozpoczął się od punktowej zagrywki Tomasza Walendzika, zwiastował bardzo zacięty mecz. Zawodnicy Metra postawili twarde warunki gry, dzięki czemu odskoczyli na 3:1. Przyjezdni jednak od początku mocno zagrywali i to im się opłaciło – po asie Radosława Sterny był już remis 3:3. Później gra toczyła się punkt za punkt, z minimalną przewagą podopiecznych Eugeniusza Iwaniuka. Po szczęśliwej zagrywce Dawida Wiczkowskiego prowadzenie jego drużyny wzrosło do dwóch „oczek” (9:11), ale później- najpierw Sterna zaserwował na aut, a następnie sędzia odgwizdał błąd przekroczenia linii ataku. W następnej akcji goście dotknęli siatki, dzięki czemu na prowadzenie wyszło Metro – 14:13. Kolejne minuty to świetna gra Jakuba Skwarka, który nie tylko skutecznie atakował, ale także straszył w polu serwisowym. Choć w końcówce partii pokusił się on o asa (21:19), to rywale z Białegostoku zdołali jeszcze doprowadzić do remisu – po bloku na dobrze dysponowanym Pawle Mikołajczaku było po 23. W międzyczasie na boisku pojawił się Bartosz Stępień i stał się on cichym bohaterem końcówki tego seta, w trudnej sytuacji wybił piłkę po bloku, a później mocno zaserwował, dzięki czemu jego drużyna wykorzystała piłkę przechodzącą i mogła się cieszyć z wygranej 26:24.
Drugi set przyniósł równie dużo emocji. Na słowa uznania zasłużył na pewno atakujący drużyny z Białegostoku, Paweł Stabrawa, który wielokrotnie punktował zagrywką. Choć gra obu drużyn nie była wolna od błędów, to w szeregach Metra zabrakło zawodnika, który kończyłby większość akcji. Zarówno Mikołajczak jak i Skwarek, a także Stępień, spisywali się dobrze, ale przytrafiały im się pomyłki. Mimo wszystko siatkarze Wojciecha Szczuckiego odrabiali straty i starali się trzymać kontakt z przeciwnikiem. Po kiwce Tomasza Walendzika było 18:19. Jednak wspomniany już Stabrawa był dodatkowo skuteczny na skrzydłach, dzięki pomocy Kacpra Gajowczyka, drużynie z Białegostoku udało się doprowadzić do remisu w spotkaniu, wgrywając seta do 21.
Trzeci set niewiele różnił się od premierowej partii. Rozgrywający obu ekip zaczęli kierować coraz więcej piłek do środkowych, a ci większość z nich wykorzystywali. Na początku drużyny wymieniały się prowadzeniem, ale od stanu 11:11 pałeczkę przejęli białostoczanie i długo nie zamierzali jej oddać. Kiedy Sterna zablokował przechodzącą piłkę, było już 17:20. Wtedy jednak podopieczni trenera Szczuckiego jakby nagle się przebudzili, a po stronie przeciwników niespodziewanie wkradła się niemoc. Świetne akcje Mikołajczaka i mocne serwisy Skwarka szybko doprowadziły do remisu po 20, a błąd niemalże nieomylnego do tej pory Stabrawy dał gospodarzom prowadzenie 23:21. Sytuacja jednak zmieniała się jak w kalejdoskopie, ponieważ w polu serwisowym ponownie pojawił się atakujący BAS-u, którego zagrywki sprawiły, że nagle zrobiło się 23:24. Choć w rozgrywanej na przewagi końcówce gospodarze nie spuszczali głów, to zakończyło ją niefortunne przyjęcie zagrywki przez Bartosza Stępnia – 25:27.
W ostatniej partii, mimo znów wyrównanego początku, pierwsi na wyższe niż dwupunktowe prowadzenie wysunęli się przyjezdni. Po wyblokowanym ataku Pawła Mikołajczaka i skutecznej kontrze Marcina Ociepskiego było 7:10. O przerwę poprosił wtedy szkoleniowiec Metra, ale nie dała ona pozytywnych rezultatów, ponieważ po czasie Jakub Skwarek pomylił się w ataku na lewym skrzydle i straty wzrosły do czterech „oczek”. Błędów nie wystrzegali się również siatkarze BASu, dwa błędy Stabrawy sprawiły, że gospodarze spotkania jeszcze raz zerwali się do ataku (13:14). Niezwykle efektowny pojedynczy blok Bartłomieja Gizy dał im remis po 14. Kilka minut później 2 punkty z zagrywki zdobył Mikołajczak i Metro wyszło na prowadzenie 17:15. Jednak to wszystko, no co było stać miejscowych, finisz zdecydowanie należał do Drużyny BAS-u. Pojedyncze błędy i nieskończone własne akcje podopiecznych Wojciecha Szczuckiego rywale bezlitośnie wykorzystywali, dzięki czemu raz za razem dorzucali do swojego dorobku kolejne punkty i pewnie zmierzali po zwycięstwo. Spotkanie zakończył serwis w siatkę kapitana Metra, Tomka Walendzika – 20:25.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej