Mariusz Szyszko fot. Piotr Sumara, 17 października 2019

Dokąd zmierza kadra Vitala Heynena?

Sezon 2019 reprezentacji Polski seniorów został zakończony srebrnym medalem Pucharu Świata. Ten wynik dobrze oddaje stan faktyczny naszej dyscypliny w dorosłym męskim wydaniu. Z jednej strony daje kibicom powody do radości i wielkiej satysfakcji z występów polskiej reprezentacji. Z drugiej pozostawia pewien niedosyt, pole do analizy i szansę na wyciągnięcia wniosków.

Cel, jakim jest zdobycie olimpijskiego medalu wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Ręki, która od czterdziestu trzech lat, a szczególnie w tym stuleciu, okazywała się w decydujących momentach za krótka.

Czym dysponujemy?

Jakie siły mamy do dyspozycji jesienią 2019 roku, na niespełna trzysta dni do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich? Mamy reprezentację, której trzon tworzą mistrzowie świata. Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Piotr Nowakowski i Paweł Zatorski mają nawet dwa takie tytuły z rzędu. Jednym z asów obecnej kadry jest Wilfredo Leon, a mamy nadzieję, że stanie się i będzie jokerem. Jego karencja wygasła 24 lipca 2019 roku, czyli dokładnie na rok przed ceremonią otwarcia Tokio 2020. Nasz nowy przyjmujący z łatwością udowodnił, jak wiele może dać polskiej reprezentacji. Nieprzypadkowo zgarnął wyróżnienia indywidualne mistrzostw Europy i Pucharu Świata, w których nasi siatkarze zdobyli medale i kolejne doświadczenia. Tegoroczny cel – awans olimpijski siatkarze osiągnęli wygrywając w cuglach turniej w ERGO ARENIE. Jedynego seta oddali na początku meczu ze Słowenią, która swoją wartość potwierdziła pokonując nas w półfinale europejskiego czempionatu.

Długa ławka, szeroka kadra, głębokie rezerwy

Trener Vital Heynen konsekwentnie stawiał na szeroką kadrę i rotację w składzie, co zaowocowało brązowym medalem Ligi Narodów. Zawodnicy kolejnego „garnituru” w tym samym czasie sięgnęli po srebrny medal Uniwersjady, niespodziewanie ulegając w finale gospodarzom – Włochom. Od tegorocznych zdobyczy medalowych może zakręcić się w głowie. Cały siatkarski świat zazdrości nam najszerszej, wartościowej i ambitnej kadry zawodniczej. Nadal mamy najmłodszy skład w ścisłej czołówce. Do ubiegłorocznych złotych medalistów z Turynu: nieco już opierzonych Mateusza Bieńka, Artura Szalpuka, Aleksandra Śliwki oraz młodzieżowych multimedalistów Jakuba Kochanowskiego i Bartosza Kwolka dołączyli ich rówieśnicy Norbert Huber i Tomasz Fornal. Reprezentacyjnie „zmartwychwstał” Karol Kłos, a Maciej Muzaj wytrzymał presję zastępcy Bartosza Kurka. MVP mistrzostw świata bardzo szybko doszedł do siebie po operacji kręgosłupa i dobrymi występami w Japonii udowodnił, że będąc zdrowym po ligowym sezonie we Włoszech może powtórzyć bajeczną dyspozycję z decydujących meczów zeszłorocznego turnieju.

Skąd ta obfitość?

Obecna klęska urodzaju jest nie tylko efektem pomysłu i skutecznej pracy trenera Vitala Heynena, ale też wdrożonego kilkanaście lat temu przez PZPS systemu szkolenia. W kadrze lądują siatkarze przesiani przez Siatkarskie Ośrodki Szkolne i Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Spale. Najlepsi otrzymują szansę gry w PlusLidze, gdzie coraz częściej od początku odgrywają ważną rolę w swoich zespołach. Swoją rolę odegrała też w swoim czasie stworzona przez Polską Ligę Siatkówki –  Młoda Liga, która dała szansę grupie zawodników, którzy nie byli jeszcze gotowi do gry w ligowej elicie. Nie można zapomnieć o zwykle anonimowych trenerach i nauczycielach wychowania fizycznego, którzy wynajdują perełki, często też uparcie trenują młodych ludzi, którzy nie przebrnęli selekcji szczebla centralnego, pomagając im spełnić marzenia o grze w reprezentacji. Od ponad dwudziestu lat siatkarze, dzięki systematycznym występom w najważniejszych siatkarskich imprezach, nabyli doświadczenia i branżowej ogłady. Różnicę tę można było zaobserwować podczas mistrzostw Europy. Oglądając występy reprezentantów Ukrainy czy Czech, z całym należnym im szacunkiem, widzimy jak daleko odskoczyliśmy od takich zespołów w profesjonalizacji, kulturze treningu, w organizacji i poziomie gry.

Gdzie czają się zagrożenia?

Możemy być spokojni o naszych siatkarzy. Nie grozi im uderzenie wody sodowej, ani zniechęcenie do ciężkiej pracy. Ciągłość motywacji z jednej strony zapewni niekonwencjonalnymi metodami Vital Heynen, z drugiej świadomość polskich siatkarzy, którzy jasno określili swój cel, jakim jest medal olimpijski. Niestety, podobny cel obrało sobie również kilka innych kluczowych reprezentacji. O ile z zespołami spoza czołówki wygrywamy bez większych problemów, to przydarzyły nam się w tym sezonie, nieliczne, ale jednak niepowodzenia. O ile przegrany wyrównany mecz ze wzmocnioną Lucarellim i Lealem Brazylią w Pucharze Świata jest częścią sportowego życia, o tyle półfinał mistrzostw Europy ze Słowenią w Lublanie i mecz z USA w Pucharze Świata były przykrymi lekcjami. Oba mecze zaważyły o niezdobyciu upragnionych trofeów. W Tokio takim meczem będzie spotkanie ćwierćfinałowe, które zaważy o powrocie z igrzysk: z lub na tarczy. Z przegranych należy wyciągać wnioski i to na pewno uczyni nasz sztab szkoleniowy. Jak poradzić sobie z grą pod presją, ze zdeterminowanym przeciwnikiem o być albo nie być? Mamy nadzieję, że po tegorocznym sezonie reprezentacyjnym trener Heynen i nasi siatkarze znają odpowiedź na te pytania.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej