Janusz Uznański - Rzecznik Polskiego Związku Piłki Siatkowej, fot. Piotr Sumara, 25 sierpnia 2019

Damy i Huzarzy

Część sezonu reprezentacyjnego już na półmetku i był to bardzo dobry czas dla naszych reprezentacji narodowych. Jednak druga część będzie nie mniej emocjonująca i może nam przynieść jeszcze wiele powodów do radości. Jakich? Na ten temat spekulujemy z Ryszardem Czarneckim – wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

pzps.pl: Jesteśmy w drugiej części sezonu reprezentacyjnego. Po udanych występach naszych kadr w Ligach Narodów i awansie męskiej reprezentacji do turnieju olimpijskiego Tokio 2020 czuje pan satysfakcję?
Ryszard Czarnecki – wiceprezes PZPS: Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Rzeczywiście – na razie bierzemy wszystkie cele bojem. Najpierw Final Six Ligi Narodów kobiet, co było dla niektórych pewną niespodzianką, dalej brązowy medal panów, i to grając niemal 30-osobowym składem – co było pewnym elementem wojny psychologicznej z rywalami, bo pokazaliśmy, jak mamy wielki potencjał, jak wielki możliwości i długą ławkę. Turniej kwalifikacyjny mężczyzn wygrany niemal w cuglach, a u pań minimalne niepowodzenie. We wrześniu do rywalizacji w mistrzostwach Europy panowie mogą przystąpić z „czystą” głową i nie kryjmy – do walki o medale, a dziewczyny powinny potwierdzić w Łodzi, że dołączyły do europejskiej i nawet światowej czołówki Tym bardziej, że Łódź jest miejscem szczęśliwym dla naszej dyscypliny, szczególnie kadry kobiet, bo przecież dziesięć lat temu tutaj właśnie zdobyliśmy brązowy medal mistrzostw Europy, co wówczas też było trochę niespodzianką.

A nie obawia się pan prezes w przypadku męskiej reprezentacji „grzechu pychy”?
Pycha to jest najgorsza rzecz, która może się przydarzyć w różnych zawodach i należy być zawsze pokornym. Przypuszczam, że Vital Heynen będzie rotował składem i na mistrzostwa Europy pojadąpp części też zawodnicy, którzy nie grali w Gdańsku, a którzy grali w Lidze Narodów. Mam przekonanie, że i oni będą wszystkich chcieli przekonać, że są pełnoprawnymi reprezentantami. Nie kryjmy, to też początek rywalizacji o miejsce w olimpijskiej kadrze. Rywalizacja i ogromna ambicja naszych siatkarzy – z kapitanem Michałem Kubiakiem na czele – sprawiają, że słowo pycha w naszej sytuacji pochodzi ze Slownika Wyrazów Obcych.

W nieco odmiennej sytuacji jest trener Jacek Nawrocki, który nie ma takiego kłopotu bogactwa i tworzy węższy trzon drużyny, na którym opiera grę.
Trener Nawrocki jest w odmiennej sytuacje, ale potrafi  wykorzystać posiadany potencjał  i osiągać bardzo dobre wyniki. Te wyniki go absolutnie bronią. Widać postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu, kiedy to Polki były na 9-ym miejscu w Lidze Narodów, choć wówczas niewiele zabrakło do Final Six-ale zwłaszcza w porównaniu z tym ,co widzieliśmy dwa lata wstecz . W tym roku obecność w finale Big -6 Ligi Narodów i minimalne niepowodzenie w walce o czołową czwórkę. Z kolei mecz z wrocławskich kwalifikacji olimpijskich z Serbkami będzie się nam pewnie śnić po nocach, kiedy to mogliśmy prowadzić 2:0, a potem doprowadzić do tie breaka... Tu w Łodzi jest okazja na potwierdzenie aspiracji naszej żeńskiej drużyny narodowej. Nie tylko wyniki seniorek dają podstawy do pozytywnych prognoz. Nasze juniorki po kilkunastu latach nieobecności stanęły w ubiegłym roku na podium mistrzostw Starego Kontynentu i dobrze -choć bez Magdy Stysiak-wypadły w tegorocznych mistrzostwach globu. Dotychczas była taka prawidłowość, że okresy świetności żeńskiej reprezentacji przeplatały się z okresami sukcesów męskiej kadry. Najpierw w latach 50 i 60-ych medalowe plony zbierały Damy. Kolejna dekada należała do Huzarów. Początek nowego wieku, to znów dominacja pań, a potem na podiach różnych imprez międzynarodowych regularnie pojawią się panowie. Rok 2019 jednak się jeszcze nie zakończył, więc nie pora na podsumowania. Poprzedni sezon był znakomity, a w tym idzie też bardzo pomyślnie.

Wspominał Pan już rok 2009, a wówczas obydwie nasze reprezentacje zdobyły medale mistrzostw Europy…
Tak, tak. Panie brązowy, panowie złoty, ale nie wywierajmy presji, choć naturalnie męska reprezentacja jest faworytem do medali-jesteśmy bądź co bądź dwukrotnymi z rzędu mistrzami świata. Panie zapewne też marzą o medalu, a miejsce w „ósemce” to będzie chyba takie minimum. Nie mniej powtórka sprzed dziesięciu lat byłaby bardzo miła-jednak żadnej presji nie ma co wywierać .

Pieniądze nie są czynnikiem kluczowym w sporcie. Nie mniej dzięki nagrodzie przyznanej siatkarzom przez Premiera Mateusza Morawieckiego za mistrzostwo świata oraz dofinasowaniu w tym sezonie przygotowań i startów kadr seniorskich można stwierdzić, że nasze zespoły narodowe miały możliwość do optymalnego przygotowania. Przykład: może to w przypadku osób o normalnych parametrach wzrostowych nie stanowi nadzwyczajnej niedogodności, ale w przypadku siatkarek i siatkarzy lotnicze podróże międzykontynentalne w klasie biznes są bardzo istotne. Dzięki środkom przekazanym przez Pana Premiera udało się takie warunki zapewnić. Takie udogodnienie mogło mieć wpływ na dyspozycję Czy teraz, po awansie męskiej kadry do turniej olimpijskiego i niewykluczonym wykorzystaniu szansy przez kobiecą reprezentację w styczniowych kwalifikacjach kontynentalnych do IO 2020 taki model inwestycji w siatkówkę uda się powtórzyć?
 Absolutnie trzeba o to walczyć i jest na to spora szansa. Pieniądze nie decydują o wszystkim, bo np.-  bez złośliwości to mówię –  dowodzą tego wyniki naszych klubów piłkarskich, które mimo znacznie wyższych budżetów niż kluby z Białorusi, Czech i Słowacji, jednak mniej niż one osiągają w europejskich pucharach. Wracając do siatkówki i mówiąc bardzo konkretnie: może ten mecz w Lidze Narodów nie był specjalnie analizowany, mówię o spotkaniu Polska – Bułgaria, 3:0 w Lidze Narodów, kiedy to Bułgarzy grali po 30-godzinnej podróży w klasie ekonomicznej, a Polacy przystąpili do turnieju po locie w klasie biznes i parodniowej aklimatyzacji. W następnych dniach Bułgaria grała już znacznie lepiej. Niemniej dla obydwu drużyn to spotkanie było kluczowe. Dla nas – bo otwieraliśmy sobie drogę do awansu, a w przypadku rywali było to w praktyce zamknięcie drogi do Final Six. Takie pozorne detale mogą decydować. Jeśli nawet  nie o wyniku wprost, to dają pewną przewagę psychologiczną. Rolą związku jest zapewnienie super-siatkarzom optymalnych warunków przygotowań i startów, tak by nie zajmowali sobie głowy tym, że może nieco zamożniejsi przeciwnicy zyskują przewagę przed rywalizacją na boisku. Dlatego będę przekonywał kolegów z rządu do inwestowania w siatkówkę, bo jest ona obciążona minimalnym stopniem ryzyka.
Albo inaczej: siatkówka gwarantuje wysoką stopę zwrotu inwestycji...

Zadam Panu pytanie, jako parlamentarzyście Parlamentu Europejskiego. Mistrzostwa Europy 2019, zarówno kobiet, jak i mężczyzn rozgrywane są w nowej formule. Po 24 kraje w turniejach  finałowych, po cztery państwa w roli gospodarzy. Czy taka formuła służy promocji dyscypliny, czy może wyprzedza czas…
Wyrazy uznania dla Prezydenta Boricicia i dla Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej. Nowe rozwiązanie będzie służyć promocji naszej dyscypliny w krajach, gdzie siatkówka nie jest tak popularna, jak w Polsce. U nas bez wątpienia jest sportem wiodącym. Naturalnie niektórzy mogą narzekać, że turnieje trwają tygodniami, że zdarzać się będą mecze, gdzie w setach będą wyniki do 10-ciu, czy 12-u, ale z punktu widzenia promocji dyscypliny w moim przekonaniu to jest właściwa droga. Widać już pewne ożywienie w krajach, które dotychczas były na uboczu nurtu głównego. Mamy w Zawierciu pierwszego Portugalczyka, dwa profesjonalnie budowane kluby w Portugalii. To naturalnie pierwsze przykłady z brzegu. Będę bronił tego projektu – nie  możemy się zasklepiać w takiej wąskiej formule, bo owszem –  chcemy być mistrzami, ale w dyscyplinie, która jest popularna, powszechna, a nie jest dyscypliną niszową.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej