MR Szyszko, 10 kwietnia 2020

#CzasyChwały: Złoty Montreal

Polscy siatkarze przygotowywali się do Igrzysk Olimpijskich w Montrealu w odosobnieniu. Pośród mazurskich lasów, w Rudziskach Pasymskich, z bezwzględną konsekwencją podnosili swoje umiejętności techniczne i kondycję. Hubert Wagner kładł szczególny nacisk na przygotowanie psychicznie zawodników. Głęboko w pamięć zapadło wystąpienie selekcjonera reprezentacji na temat konieczności skutecznej gry z siatkarzami Związku Radzieckiego. Bilans ostatnich meczów z ZSRR nie był dla Polski korzystny. Naszym celem jest złoty medal, a zadecydować o tym może zwycięstwo nad Związkiem Radzieckim – mówił Wagner. Miał rację.  

Turniej olimpijski w piłce siatkowej mężczyzn rozegrano w dniach od 18 do 30 lipca 1976 roku. W turnieju startowało 10 zespołów, które podzielono na dwie pięciodrużynowe grupy. Reprezentacja Polski przyjechała na Igrzyska w zmienionym składzie, w porównaniu do złotej drużyny z Mistrzostw Świata w Meksyku. W Kanadzie nie zagrali Stanisław Gościniak i Wiesław Czaja. W ich miejsce w zespole pojawili się Zbigniew Lubiejewski i Lech Łasko. Trzeba pamiętać, że Wiesław Czaja uchodził za jednego z najskuteczniejszych atakujących, natomiast rozgrywający Stanisław Gościniak został dwa lata wcześniej uznany za najlepszego siatkarza zwycięskich Mistrzostw Świata. Trudno nie uznać takich decyzji za odważne i kontrowersyjne...

Polska rozpoczęła igrzyska dramatycznym spotkaniem z Koreą Południową. Mecz zaczął się od dwóch przegranych setów. W trzeciej partii nastąpiła diametralna zmiana sytuacji. Doskonałe przygotowanie kondycyjne i psychiczne polskiej drużyny zaowocowało trzema wysokimi zwycięstwami w kolejnych setach. W wszystkich trzech wygranych partiach polscy siatkarze straci łącznie tylko 17 punktów.

Następnym zespołem, który stanął naprzeciwko Polaków, byli gospodarze igrzysk. Umiejętności kanadyjskich siatkarzy były w 1976 roku znacznie niższe niż innych uczestników turnieju. Polski zespół wygrał gładko 3:0, a Kanadyjczykom nie udało się w całym spotkaniu zdobyć nawet połowy punktów wygranych przez podopiecznych Huberta Wagnera.

Jednak kolejne spotkanie było równie emocjonujące jak rozpoczynająca turniej konfrontacja z Koreą Południową. Mecz z Kubą był także pięciosetowy. Podobnie jak w pierwszym grupowym meczu walka rozpoczęła się od porażek w dwóch pierwszych setach. I tak samo jak w inauguracyjnym starciu w trzecim secie inicjatywę przejęli polscy siatkarze. Końcówka była jednak znacznie bardziej dramatyczna niż w przypadku starcia z Koreą Południową. Zażarta walka o zdobycie dwupunktowej przewagi w piątym secie trwała długo. Zawodnicy kubańscy mieli już wystawioną w górę piłkę meczową. Gdyby ją wygrali, Polska najprawdopodobniej nie zajęłaby pierwszego miejsca w grupie eliminacyjnej. Nie wygrali. Ostatecznie pełne nadzwyczajnych emocji spotkanie zakończyło się zwycięstwem Polaków w piątym secie 20:18.

Rozgrywki grupowe kończyło spotkanie Czechosłowacją. Zapowiadał się kolejny pięciosetowy horror, ponieważ pierwszego seta wyraźnie (8:15) wygrała ekipa czechosłowacka. Jednak tym razem polscy reprezentanci Polski przejęli inicjatywę wcześniej, wygrywając pewnie drugiego i trzeciego seta (trzeciego bardzo wysoko, bo 15:5). Gdy wydawało się, że czwarta partia będzie formalnością, ponownie rozgorzała zacięta walka. Tym razem jednak bój o zdobycie dwupunktowej przewagi nie trwał tak długo, jak w przypadku meczu z Koreą Południową. Doskonała odporność psychiczna biało-czerwonych pozwoliła na zwycięstwo w czwartym secie 16:14. Polska zajęła pierwsze miejsce w grupie i wraz z Kubą awansowała do półfinałów. 

Po zakończeniu rozgrywek w grupach eliminacyjnych polski zespół miał do meczu półfinałowego sześciodniową przerwę. Ogromne wrażenie na zawodnikach robiła wzruszająca serdeczność z jaką przyjmowani byli przez kanadyjską Polonię. Niezwykle głęboko w pamięci pozostał grill – zwyczaj wówczas w Polsce zupełnie nieznany – urządzony przez Polonusów na cześć polskich piłkarzy i siatkarzy.

W walce o olimpijski finał naprzeciwko polskiej drużyny stanęła Japonia. Był to zwycięzca poprzedniego turnieju olimpijskiego; była to także okazja do rewanżu za spotkanie sprzed dwóch lat, decydujące o zdobyciu przez polski zespół mistrzostwa świata w Meksyku. Po raz kolejny rozstrzygnięcie zapadło po pięciosetowej walce. W pierwszym, zaciętym secie zwyciężyli Japończycy (17:15). Dwie kolejne partie przebiegały pod dyktando polskiego zespołu (oba sety wygrane wysoko 15:6). W czwartym ambicja polskich zawodników nie zdołała zapobiec porażce 10:15. Decydujące starcie przebiegło tak, jak w przypadku poprzednich olimpijskich bojów Polaków. Poświęcenie japońskich zawodników nie zdołało zapobiec zwycięstwu drużyny Wagnera (15:10). 

Przed rozpoczęciem finałowego meczu ze Związkiem Radzieckim wielu kibiców spodziewało się kolejnej pięciosetowej batalii. I nie pomylili się. Finał olimpijski w Montrealu jest meczem, którego dramatyzm obrósł legendą. Zespół radziecki grał w Kanadzie znakomicie, dotarł do finału bez straty seta. O potencjalnej przewadze sił po stronie przeciwników polskiego zespołu świadczyć może fakt, że w sześciu zaciętych spotkaniach olimpijskiego turnieju biało-czerwoni spędzili na boisku ponad jedenaście godzin, podczas gdy mecze Związku Radzieckiego były w sumie o ponad połowę krótsze - trwały tylko pięć godzin.

Pierwszy set był wyrównany, jednak kilka błędów w końcowej fazie przesądziło o przegranej 11:15. W kolejnym secie mimo przewagi (6:10) umiejętna gra Polaków doprowadza do zwycięstwa 15:13. Niestety w kolejnym secie, mimo ambitnej walki, minimalnie lepszy był zespół radziecki (13:15). Przebieg czwartego seta mógłby przyprawić o palpitację serca buddyjskiego mnicha. Polska prowadziła 14:12 i miała dwie setowe piłki. Mimo wytężonych starań rywale doprowadzają jednak do wyrównania. Po rozegraniu kolejnych piłek zespół radziecki ma meczbola (14:15). Polacy bronią się skutecznie. Za chwilę kolejny meczbol. Skuteczne akcje Polaków doprowadzają w końcu do remisu. W decydującej fazie seta błędy popełnia lider przeciwników Władimir Czernyszow i Polska wygrywa czwartą partię (19:17).

Piaty set – specjalność polskiego zespołu – rozpoczął się od wysokiej przewagi rywali (0:4). W połowie seta Polacy doprowadzają do wyrównania (7:7) i od tego momentu nie stracą już w tym spotkaniu żadnego punktu. W końcówce o przewadze Polaków decydują kondycja i wyższa odporność psychiczna. Mecz zakończył się o 4 rano polskiego czasu. Chyba w większości polskich domów była to bezsenna noc.

Złoty medal zdobyty igrzysk olimpijskich w 1976 roku jest często uznawany za przełomowy sukces w historii polskiej siatkówki. Od tego czasu nasi siatkarze zaliczają się, w sposób trwały, do wąskiej grupy drużyn, które pretendują do zwycięstwa we wszystkich ważnych imprezach.

Reprezentacja Polski na Igrzyskach Olimpijskich 1976: Ryszard Bosek, Wiesław Gawłowski, Marek Karbarz,, Zbigniew Lubiejewski, Lech Łasko, Mirosław Rybaczewski, Włodzimierz Sadalski, Bronisław Bebel, Edward Skorek, Włodzimierz Stefański, Tomasz Wójtowicz, Zbigniew Zarzycki. Trener: Hubert Jerzy Wagner

Wyniki reprezentacji Polski na Igrzyskach Olimpijskich 1976: Polska – Korea Południowa 3:2 (12:15, 6:15, 15:6, 15:6, 15:5), Polska – Kuba 3:2 (13:15, 10:15, 15:6, 15:9, 20:18), Polska – Czechosłowacja 3:1 (8:15, 15:11, 15:5, 16:14), Polska – Japonia 3:2 (15:17, 15:6, 15:6, 10:15, 15:10), Polska – Związek Radziecki 3:2 (11:15, 15:13, 12:15, 19:17, 15:7)

pasek PZPS 2020 1

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej