Anna Daniluk, 90 lat Polskiej Siatkówki, 5 kwietnia 2020

#CzasyChwały: Wyboista droga i triumf na mistrzostwach

Polska kadra męska cały czas starała się dotrzymać kroku reprezentacji pań, dlatego na mistrzostwa świata 1966 w Pradze i mistrzostwa Europy 1967 w Ankarze jechała z dużymi medalowymi nadziejami. Tym bardziej, że do wygrania było znacznie więcej...

Po historycznym Pucharze Świata na którym nasi siatkarze wywalczyli srebrne krążki, doszło do zmiany trenera a Zygmunta Krausa na stanowisku zastąpił Tadeusz Szlagor. Pierwsze miesiące dla nowego szkoleniowca nie były jednak łatwe. Mecze kontrolne przed mistrzostwami świata w Pradze ujawniły bowiem wszystkie ukryte mankamenty polskiej kadry, które w tak dużym skumulowaniu stawiały pod znakiem zapytania potencjalny triumf w czempionacie globu. Impreza ta była jedną z szans na wywalczenie olimpijskiej kwalifikacji do Meksyku, a pewne miejsca na IO ZSRR i Japonii (mistrza i wicemistrza olimpijskiego z Tokio) sprawiały, że awans na imprezę czterolecia mogła dać Polakom nawet trzecia lub czwarta lokata. Mimo jednak aż tak dużego komfortu czempionat nie przebiegł pomyśli Biało-Czerwonych, a z 22 startujących w MŚ drużyn finalnie aż pięć zameldowało się przed naszymi siatkarzami tym samym spychając ich na odległe 6.miejsce.

Pierwsza olimpijska szansa została więc w Pradze, a paszporty na igrzyska odebrały ekipy Rumunii i NRD. Naszych siatkarzy czekało jeszcze jedno podejście – mistrzostwa Europy w Turcji, a turniejowi przysługiwał jeden „bilet” do Meksyku. W czempionacie wystartował 20 drużyn. Nasi siatkarze trafili do grupy D w której rywalizowali z Rumunią, Albanią, RFN i Bułgarią – głównym rywalem w walce o przepustkę na IO. Mecz z Bułgarami otworzył rywalizację Polaków w Ankarze i już na samym początku był czytelnym prognostykiem drogi jaka czekała naszych zawodników. Podopieczni Tadeusza Szlagora wygrali spotkanie w pięciu setach, a całe starcie było naprawdę bardzo wyrównane. Biało-Czerwoni pokazali ogromną ambicję i wolę walki, które dawały nadzieję, na dobre wyniki w mistrzostwach. Kolejne gładkie wygrane z Albanią i RFN (oba mecze po 3:0) oraz Rumunią (3:1) uspokoiły niepewne po czempionacie świata nastroje i pozwoliły ponownie wierzyć w uzyskanie olimpijskiej kwalifikacji.

Do fazy finałowej awansowało osiem drużyn, a w tzw. grupie mistrzowskiej, która rywalizowała w Ankarze znalazły się poza Polakami i Rumunami także kadry ZSRR, Czechosłowacji, NRD, Węgier, Włoch i Jugosławii. Pierwsze spotkanie finałów przeciwko Węgrom polscy siatkarze wygrali w czterech setach, niestety nazajutrz tyle samo partii do zwycięstwa nad naszymi zawodnikami potrzebowali Rosjanie. Trzecie ze starć finałowych podopieczni Tadeusza Szlagora, także przegrali tym razem w pięciu setach ustępując Czechosłowacji. Obie z przegranych były jednak porażkami z zasady wliczonymi w bilans, a nasi siatkarze nie ukrywali, że czują respekt przed medalistami olimpijskimi i choć zacięte starcie z Czechami mogłoby wskazywać coś zupełnie innego, to Biało-Czerwoni akceptowali fakt, że na tym etapie swojej siatkarskiej drogi tych dwóch ekip jeszcze nie pokonają. Dwa kolejne spotkania – z Jugosławią i Włochami Polacy wygrali bez starty seta i mimo, że nasi gracze zrobili w finałach swoje, to o brązowych medalach ME decydował ostatni mecz przeciwko kadrze NRD. Zgodnie z układem w tabeli Biało-Czerwonym do wywalczenia krążków wystarczyłby jeden zwycięski set, jednak Niemcy nie pozwalali na najmniejsze błędy i przez pierwszą część spotkania w pełni kontrolowali grę. Nasi zachodni sąsiedzi wygrali inauguracyjną odsłonę, co jak się okazało zadziałało jak szybki i zimny prysznic na trochę „zaspanych” polskich siatkarzy. Nasi kadrowicze postawili wszystko na jedną kartę, wiedząc że liczy się tu i teraz. Jeśli nic nie zmieniliby w swojej grze i nie zaczęli ryzykować, to za kilkadziesiąt minut wracaliby z przegranych mistrzostw Europy przełykając gorycz porażki. Ta wizja, połączona z walecznymi charakterami nadała Biało-Czerwonym tak wielkiego animuszu, że choć w spotkaniu byli wyraźnie słabsi, wygrali drugą partię i zapewnili sobie brązowe medale ME. Kolejne dwie odsłony padły łupem lepiej grających Niemców, którym tak naprawdę w tym spotkaniu zabrakło jedynie charakteru. Pierwsze miejsce na mistrzostwach zajął ZSRR, a srebrne krążki na szyjach zawiesili zawodnicy Czechosłowacji. Brązowe medale odebrali Polacy, które mimo, że były z najsłabszego kruszcu dawały Biało-Czerwonym coś znacznie cenniejszego – awans olimpijski…

Skład reprezentacji Polski na ME 1967: Zdzisław Ambroziak, Jerzy Szymczyk, Edward Skorek, Ryszard Sierszulski, Romuald Paszkiewicz, Tadeusz Siwek, Wojciech Rutkowski, Hubert Wagner, Stanisław Gościniak, Zbigniew Jasiukiewicz, Aleksander Skiba, Stanisław Zduńczyk. Trener: Tadeusz Szlagor.

Wyniki reprezentacji Polski na ME 1967: Polska - Bułgaria 3:2 (15:13, 13:15, 15:13, 9:15, 15:6), Polska - Albania 3:0 (15:2, 15:7, 15:10), Polska - RFN 3:0 (15:8, 15:6, 15:4), Polska - Rumunia 3:1 (15:8, 14:16, 19:17, 15:11), Polska - Węgry 3:1 (10:15, 15:13, 15:9, 15:9), ZSRR - Polska 3:1 (15:6, 15:6, 5:15, 15:11), Czechosłowacja - Polska 3:2 (7:15, 16:14, 15:10, 15:9, 15:6), Jugosławia - Polska 0:3 (7:15, 13:15, 12:15), Polska - Włochy 3:0 (15:10, 16:14, 15:6), NRD - Polska 3:1 (15:9, 5:15, 15:7, 17:15). 

pasek PZPS 2020 1

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej