Martyna Szydłowska, fot. PlusLiga, 19 maja 2023

Polski SuperFinał Ligi Mistrzów już w sobotę

W sobotę o 20:30 w Pala Alpitour w Turynie po raz pierwszy w historii dwa polskie kluby zagrają ze sobą w wielkim finale Ligi Mistrzów. Triumfatorzy dwóch ostatnich edycji rozgrywek Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzą się po raz kolejny z świeżo koronowanym mistrzem Polskim Jastrzębskim Węglem.

Rywalizacja między tymi dwoma zespołami w ostatnich latach elektryzowała fanów na krajowych parkietach, w tym sezonie nabrała jednak zupełnie nowego wymiaru. W historii Ligi Mistrzów w jej becnym formacie tylko raz zdarzyło się, że dwa kluby z jednego kraju walczyły o trofeum - miało to miejsce w sezonie 2003/2004, kiedy Lokomotiv Belgorod zagrał w finale z Iskrą Odinstvo. Tym bardziej tegoroczna edycja jest powodem do dumy dla polskiej siatkówki.

W piątkowe przedpołudnie kapitanowie drużyn i trenerzy spotkali się z przedstawicielami mediów. - Jesteśmy niezwykle podekscytowani, gdyż zarówno dla mnie jak i dla klubu to pierwszy finał Ligi Mistrzów. Cieszymy się, ze tutaj jesteśmy i będziemy walczyć o trofeum - mówił Marcelo Mendez, trener Jastrzębskiego Węgla. Tuomas Sammelvuo ma szansę na pierwszy tytuł zdobyty z drużyną, jednak w przeszłości sam jako zawodnik triumfował w tych rozgrywkach, dokonując tego jako pierwszy fińskie zawodnik (sezon 2004/2005 z Tours VB). - To był świetny i długi sezon. To wielki zaszczyt tutaj być, a oba zespoły na pewno zrobią co w ich mocy, aby wygrać. Jesteśmy gotowi, aby raz jeszcze zmierzyć się z Jastrzębskim. Kiedy patrzy się na historię tych dwóch klubów, na to ile razy te kluby zagrały ze sobą w finałach klubowych rozgrywek to widać jaką kulturę siatkarską oba te kluby wypracowały przez lata. Wiele mówi też o zawodnikach, którzy dają z siebie wszystko i są we właściwym miejscu oraz o samej polskiej lidze - mamy tam 16 mocnych zespołów, które jeśli nie zagrasz dobrze pokonają cię. W Polsce środowisko siatkarskie jest bardzo profesjonalne, przez to jest też duża presja, co czyni te kluby jeszcze lepszymi. Niewątpliwie polski SuperFinał to wielkie osiągniecie dla polskiej siatkówki - podkreślał szkoleniowiec Zaksy.

Również kapitanowie drużyn podkreślali jak istotne to wydarzenie dla nich samych i ich klubów. - To historyczny moment dla naszego klubu. Przyjechaliśmy tutaj świeżo po triumfie w lidze, ale musimy o tym zapomnieć, bo wiemy jak długi i ciężki był to sezon. Jesteśmy szczęśliwi i podekscytowani, że tutaj jesteśmy i zrobimy wszystko, aby wrócić do Jastrzębia z pucharem. Od dziecka marzyłem o wygraniu Ligi Mistrzów, a dokonanie tego z dwoma różnymi klubami byłoby czymś równie wyjątkowym - stwierdził Benjamin Toniutti.

Aleksander Śliwka jest jednym z zawodników, który po raz trzeci z rzędu zagra w wielkim finale tych klubowych rozgrywek. - To wyjątkowe osiągnięciu dla klubu i dla mnie - po raz trzeci z rzędu jesteśmy w SuperFinale i postaramy się wygrać trzecie trofeum. Wszyscy jesteśmy podekscytowani i chcemy wywalczyć to trofeum ponownie. Nie mam recepty na wygranie Ligi Mistrzów. Raz dokonaliśmy tego razem z Benem i wspomnienia z tamtego finału są wyjątkowe, bo to był magiczny moment w Weronie dla nas, dla klubu i dla naszego miasta. Rok temu powtórzyliśmy to osiągnięcie dając z siebie wszystko, swoje 100%. Mieliśmy wówczas świetną drużynę i teraz też taką mamy. Drużynę, która może walczyć z każdym. W SuperFinale mamy dwa świetne kluby i to nie przypadek, że Zaksa i Jastrzębski grają w SuperFinale. Dowodzi to, że PlusLiga jest jedną w najlepszych lig, skoro w ostatnich edycjach triumfuje drużyna z Polski. To będzie nasz ósmy mecz przeciwko Jastrzębskiemu w tym sezonie, w ubiegłym sezonie zagraliśmy ze sobą 11 czy 12 razy. Oczywiście jest między nami wielka rywalizacja ale i szacunek.

Zanim w sobotę na boisko w Pala Alpitour wyjdą polskie zespoły w finale kobiet zmierzą się z kolei dwa tureckie kluby VakifBank Istanbul i Eczacibasi Istanbul (17:30).

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej