Karolina Szewczyk, 29 sierpnia 2012

Reprezentacja Polski juniorek na mistrzostwach Europy rozegranych w Ankarze w dniach 18-26.08 zajęła szóste miejsce. – Mieliśmy duże szanse awansować do czwórki i walczyć o medale – powiedział trener Andrzej Peć.

- Polskie juniorki na mistrzostwach Europy w Ankarze zajęły szóste miejsce. W meczu o piątą lokatę biało-czerwone przegrały z Niemkami 1:3. Wynik w mistrzostwach w Turcji to nie jest powód do zadowolenia. Cele były inne?

Andrzej Peć: - Trudno być zadowolonym z wyniku w obecnej chwili. Przed mistrzostwami nic nie deklarowaliśmy. Znając zespoły, które mieliśmy w grupie spodziewaliśmy się, że będzie ciężka walka o wyjście do półfinału. Jednak po trzech pierwszych zwycięstwach, zdaliśmy sobie sprawę, że mamy duże szanse awansować do czwórki i walczyć o medale.

Przed mistrzostwami mówiłem, że w Europie jest sześć wyrównanych zespołów. Szkoda, że my uplasowaliśmy się na szóstej pozycji.  Chyba w walce o złoto nie mieliśmy szans, patrząc, że Włoszki i Rosjanki zakończyły turniej na miejscach 3,4. Jednak brązowy medal jak najbardziej był w naszym zasięgu.

- Później dwa przegrane mecze z Rosją i Niemcami i koniec marzeń o półfinale…

- Tak, pierwszym kluczowym meczem było  spotkanie z Rosjankami. Wygrywając ten mecz mielibyśmy już zapewniony awans. Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, szkoda, że dziewczyny nie utrzymały tego dobrego poziomu, roztrwoniły przewagę w końcówce (Polki w pierwszym secie prowadziły 11:4, a przegrały partię do 22- przyp. red.).  W kolejnych dwóch setach była walka. Natomiast w czwartej partii kiedy Rosjanki prowadziły 2:1 poczuły się pewniej i nam podcięły się skrzydła.  Uciekł nam ten mecz.

Jednak szansa na czwórkę pozostawała w spotkaniu z Niemkami. Tego dnia mecz przed nami grały Rosjanki z Włoszkami i tutaj chyba dziewczyny zbyt pewne były tego, że Rosja pokona Włoszki i wtedy nam się otworzy lepsza droga do awansu. I tak mogło być, Rosjanki prowadziły w 3 secie 22:16 i przegrały do 23. Dziewczyny w podświadomości liczyły, że Rosjanki wygrają i będą mieć spokojniejszą grę. Natomiast przed meczem na treningu nic nie wskazywało na to, że dziewczyny nie podejmą walki z Niemkami. Myślę, że jednak wynik wcześniejszego pojedynku, który postawił je na baczność, gdyż musiały wygrać za trzy punkty, żeby awansować, był zbyt dużym obciążeniem dla nich i tego nie wytrzymały.

- Chyba najbardziej szkoda tego meczu z Rosją, kiedy nasze zawodniczki dysponowały dobrą formą?

- Tak, tego meczu najbardziej szkoda. Byliśmy w bardzo dobrej predyspozycji  psychomotorycznej. Byliśmy nastawieni na walkę, nie popełnialiśmy błędów, przynajmniej na początku. Później wkradło się trochę nerwowości. Ale podobnie było u Rosjanek, to był mecz nerwowy z obu stron. W sumie w ciągu pierwszym trzech setów trudno było stwierdzić kto wygra spotkanie. W czwartym secie my źle wystartowaliśmy i było już za późno, żeby dogonić Rosjanki i wyciągnąć mecz.

- W pierwszym meczu o miejsca 5-8 biało-czerwone wygrały z Belgią 3:1. W meczu z Niemkami przegrały dwa pierwsze sety, ale wygrały trzeci i wysoko prowadziły w czwartym (12:2), były blisko doprowadzenie do tie-breaka, ale coś się zacięło…

- W młodzieżowej siatkówce często się zdarza, doskonale było widać to podczas tych mistrzostwa, że jeden zespół może wygrywać  22:16, 23:17 i przegrać nie wiadomo z jakich przyczyn, praktycznie wygranego seta.

W meczu o piąte miejsce w czwartym secie było 12;2, 16;10 później jeszcze 21:15. Nie potrafię tego zrozumieć. Wziąłem dwa czasy, dokonałem sześciu zmian. Zespół stanął i kompletnie przestał grać. Dziewczyny zaczęły inaczej zagrywać, w inne miejsce. Niemki zaczęły przyjmować i wyprowadzać skuteczne ataki i kontrataki. Z poukładanego meczu, kiedy byliśmy blisko do doprowadzenia do tie-breaka i dużej szansy rozstrzygnięcia go na naszą korzyść przegraliśmy 1:3. Do tej pory nie wiem co się stało, że dziewczyny tak się zdekoncentrowały, że wyszły z tych żelaznych zasad taktycznych, które sobie ustaliliśmy w 3 i 4 partii. Trzeci set wygrany i 4 też by był, gdyby dziewczyny się tak nie rozluźniły i nie pozwoliły sobie na inną taktykę. A tie-break mógł się potoczyć różnie. Myślę, że po wygranej czwartej partii mielibyśmy duże szanse na wygranie meczu i zajęcie 5 miejsca.

- Czy w tej drużynie nie brakuje lidera? Zawodniczki, która w trudnych momentach weźmie na siebie ciężar gry?

- Oczywiście w każdym zespole jest potrzebny lider, a u nas na dzień dzisiejszy nikt się na takiego nie wypromował. Nie ma osoby, która wzięłaby na siebie ciężar gry w trudnych momentach. Podczas tego turnieju próbowała to robić Ola Wójcik. Myślę, że ta dziewczyna jak jeszcze trochę dojrzeje może być kreowana na takiego lidera u nas w zespole. Szkoda, że takiej osoby nie mamy od początku funkcjonowania tej grupy. Na mistrzostwach Europy i świata kadetek nikt taki się nie wykreował. Na tej imprezie powoli Ola zaczęła się odnajdywać w tej roli. Ale ona musi sama być do tego przekonana, musi wierzyć, że może być takim liderem. Jeżeli ona w to nie uwierzy, my na siłę z niej lidera nie zrobimy. Sama musi uwierzyć w swój potencjał.

- Szósta lokata to nie najlepszy wynik, ale na pewno jakieś pozytywy podczas mistrzostw Europy były?

- Uważam, że graliśmy dosyć przyzwoicie na przyjęciu zagrywki. Może w meczu z Niemkami tego przyjęcia nam zabrakło, natomiast generalnie myślę, że przyjęcie było bardziej na plus niż na minus. W tych meczach gdzie dziewczyny grały dobrze zagrywką taktycznie też nie mieliśmy problemów ze zwycięstwem. Jeżeli tylko odchodziły od taktyki zagrywki, od tej agresji zagrywki to też mieliśmy problemy.

To dla tych dziewczyn była kolejna impreza mistrzowska i to doświadczenie na pewno zaprocentuje. Teraz będą kwalifikacje do mistrzostw świata i po mistrzostwach świata zakończą wiek juniorski. Są już u progu seniorskiej siatkówki i gra z tymi najlepszymi zespołami to dla nich ogromne doświadczenie, dobre przetarcie przed tą dorosłą siatkówką.

- Ponownie złoto wywalczyły Turczynki, choć turnieju najlepiej nie rozpoczęły.

- Turczynki potwierdziły, że w ubiegłym roku zdobycie mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata nie było przypadkowe. Choć w fazie grupowej ich forma nie zachwycała, miały różne mecze, traciły sety, traciły punkty. Wygrywały mecze 3:2. Ale kiedy już weszły do czołowej czwórki to chyba zeszło z nich obciążenie i zagrały na swoim naprawdę dobrym poziome. Z resztą inaczej gra się w pierwszej czwórce, kiedy wie się, że poniżej 4 się nie spadnie i nie ma się już nic do stracenia. Gra się na większym luzie i gra zupełnie inaczej się układa.

- Jakie plany teraz dla naszych siatkarek?

- Dziewczyny mają wolne do rozpoczęcie roku szkolnego. Część z nich wraca do swoich klubów, większość wraca do SMS-u w Sosnowcu, gdzie od poniedziałku rozpoczynamy rok szkolny. Na bazie, na analizie meczów z Ankary będziemy chcieli poprawić te elementy, które nam nie wyszły. To jest dla nas ciężki rok pracy pod kątem kwalifikacji do MŚ. Po kolejnym obejrzeniu zapisów meczów będziemy chcieli ustalić indywidualne toki treningowe dla poszczególnych zawodniczek i poprawić ich technikę indywidualną. Ale również zobaczyć co nam zespołowo nie wyszło, jakie fragmenty gry nie funkcjonowały, gdzie czegoś zabrakło. I nad tym będzie pracować i to będziemy doskonalili. 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej