Anna Daniluk, foto: FIVB, 9 lutego 2020

Agnieszka Myszkowska: Marzenia i ciężka praca pozwoliły mi zdobyć nominację olimpijską

Agnieszka Myszkowska – polska sędzia halowa i plażowa miała okazję uczestniczyć w Igrzyskach Olimpijskich Londyn 2012. Jej fachowość i rzetelność znów spodobały się FIVB – już latem pojedzie na swoją drugą imprezę czterolecia - na IO Tokio 2020.

pzps.pl: Bycie kobietą pomaga czy przeszkadza w pani branży?
Agnieszka Myszkowska: Według mnie każdy może być dobrym sędzią i płeć nie ma tu znaczenia. Wśród zawodników i klubów nie ma negatywnego nastawienia do kobiet-sędziów, a przynajmniej ja tego nie doświadczam.

Nadal jednak w tej branży jest więcej mężczyzn…
Tak to prawda, że w środowisku sędziowskim nadal jest więcej mężczyzn. Myślę, że kobiety stanowią ok. 20% wszystkich sędziów w Polsce. Jednak procent ten stale rośnie. Zarówno federacja krajowa, jak i światowa są otwarte na kobiety-sędziów.

Sędziowanie to dla pani cały czas hobby czy już praca?
Sędziowanie to nie jest mój zawód tylko pasja - grałam w siatkówkę od czwartej klasy szkoły podstawowej i ta dyscyplina zawsze będzie bliska mojemu sercu. Pracuję jako programista, a moja praca przynosi mi wiele satysfakcji. Sędziowanie jest moim hobby, któremu poświęcam dużo czasu, podchodzę do niego bardzo profesjonalnie i staram się stale doskonalić swoje umiejętności.

To „hobby” kosztuje panią wiele czasu. Jak udaje się pani godzić je z pracą i życiem rodzinnym?
Dużą pomocą i wsparciem jest dla mnie mój mąż, który podobnie jak ja zajmuje się sędziowaniem siatkówki. Marcin, dzieli ze mną pasję i przez to łatwiej jest nam zrozumieć nasze sędziowskie obowiązki i nieobecność w domu. Natomiast jeśli chodzi o moją pracę, to cieszy mnie wsparcie jakie dają mi moi przełożeni, którzy rozumieją, że muszę czasem wyjeżdżać i nie stwarzają dodatkowych utrudnień. Jestem im za to bardzo wdzięczna!

Ile meczów rocznie pani sędziuje?
Rocznie sędziuję około 120 meczów siatkówki plażowej w kraju i na świecie. Do tej liczby należy dodać około 30 spotkań siatkówki halowej na szczeblu centralnym i wojewódzkim.

Przy ciągłych wyjazdach i licznych meczach ważny jest odpoczynek. Jaki spędza pani wolny czas?
Wolny czas staram się spędzać z rodziną, bo zarówno moje hobby, jak i moja praca rzeczywiście wymagają ode mnie częstego przebywania poza domem. Staramy się więc wraz z mężem korzystać z każdej wspólnej chwili i spędzać czas z dziećmi. Wspólna jazda na rowerach, wyjście do kina czy gry planszowe są ważnymi punktami naszego relaksu.

Pani serce w tym momencie bije dla siatkówki plażowej czy halowej?
Najbliższa sercu jest mi siatkówka plażowa. Znam ją praktycznie od podszewki, bo to na niej uczyłam się sędziowania, uczestnicząc w zawodach akademickich. Wówczas moja rola nie ograniczała się wyłącznie do prowadzenia spotkań, ale również do roli organizatora, gdyż byliśmy zaangażowani we wszystkie sprawy techniczne, łącznie z budową boisk. I chyba właśnie to zaszczepiło we mnie prawdziwą i niezmienną miłość do siatkówki plażowej.

Skąd więc decyzja o związaniu się także z halą?
Jednym z wymagań otrzymania uprawnień sędziego siatkówki plażowej jest posiadanie uprawnień sędziego halowego. W ciągu roku spotkania halowe stanowią mniejszość, jednak lubię je sędziować. Pomagają mi one utrzymać stały kontakt z sędziowaniem. Sezon „plażówki” nie trwa przez cały rok i przerwę w rozgrywkach wypełniają mi właśnie mecze halowe, dzięki którym mogę doskonalić mój warsztat. Sędziowanie I ligi jest bardzo korzystne dla rozwoju sędziego – spotkania są rozgrywane na wysokim poziomie, w dodatku nie ma challengu, dlatego trzeba cały czas pozostawać bardzo uważnym i stale skoncentrowanym, żeby mecz był poprowadzony dobrze.

Siatkówka plażowa rządzi się swoimi prawami. Warunki atmosferyczne wzmagają dekoncentrację?
Warunki atmosferyczne są częścią siatkówki plażowej i dodają jej uroku. Ważne jest, aby być do nich właściwie przygotowanym. Federacja Światowa oraz federacje krajowe przywiązują dużą uwagę do zdrowia sędziego. Przechodzimy liczne badania lekarskie, które monitorują naszą kondycję fizyczną. Samo przygotowanie fizyczne nie ustrzega nas przed popełnianiem błędów, jednak nie wiązałabym tego z warunkami atmosferycznymi.

Są sposoby, które pomagają wystrzec się tych błędów albo chociaż jakkolwiek zminimalizować presję przed podjęciem trudnej decyzji?
Kluczem jest doświadczenie, dobra znajomość przepisów oraz procedur sędziowskich. Należy jednak pamiętać, że sędziowie pracują zespołowo. Dobra współpraca oraz komunikacja pomagają w podjęciu właściwej decyzji. Sędziowanie to też stan ducha. Na turniejach organizowane są specjalne sesje, które uczą nas koncentracji, pomagają zapomnieć o popełnionych błędach i skupić się na kolejnych meczach. Ważną częścią naszego przygotowania są również materiały znajdujące się w bazie e-learningowej FIVB.

Bazie? Może pani opowiedzieć o niej coś więcej?
Na zawodach światowych mecze z każdego boiska są nagrywane i dzięki temu można łatwo wychwycić sytuacje szkoleniowe, a potem omówić je podczas spotkań sędziowskich lub udostępnić je w bazie e-learningowej. Pracując z tymi materiałami sędziowie samodzielnie podejmują się próby oceny danej sytuacji, a następnie otrzymują informację zwrotną z wytycznymi komisji sędziowskiej. Umożliwia to unifikację oceny sędziowskiej oraz stałe doskonalenie warsztatu sędziego. Muszę powiedzieć, że po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie wiele się zmieniło w siatkówce plażowej. FIVB zdecydowało się wprowadzić nowe technologie do sędziowania, zyskaliśmy system challenge, komunikację pomiędzy sędziami w postaci mikrofonów, które pozytywnie wpłynęły na prowadzenie spotkań.

Płynnie przeszyłyśmy do igrzysk olimpijskich w Londynie. Co zapamiętała pani szczególnie dobrze z tej imprezy?
Igrzyska w Londynie były bardzo profesjonalnie zorganizowane, a organizatorzy byli dla nas niezwykle życzliwi. Choć nie mieszkaliśmy w wiosce olimpijskiej tylko w hotelu razem z sędziami siatkówki halowej, to jego lokalizacja była naprawdę ogromnym plusem, ponieważ znajdował się on w pobliżu boisk usytuowanych na placu defilad Horse Guard Parade. Otrzymaliśmy również zaproszenia na ceremonię otwarcia i chociaż w samym pochodzie uczestniczyli wyłącznie zawodnicy, to sędziowie, podobnie jak kibice, mogli śledzić wszystko z trybun. Szczególnie mocno zapadło mi w pamięć to, że sędziowie nie rywalizowali ze sobą, wspierali się, pocieszali w trudnych chwilach, udało nam się stworzyć wspaniałą i zgraną grupę.

Którego meczu nigdy pani nie zapomni?
Sędziowie częściej skupiają się na konkretnych sytuacjach, z jakimi mierzyli się w danym meczu, niż na samym spotkaniu. Ja sama pamiętam wiele akcji, które pomogły mi doskonalić własne umiejętności, ale ciężko mi wskazać jeden mecz, który byłby dla mnie najważniejszy z punktu widzenia sędziowskiego.

Łatwiej sędziuje się pani spotkania par kobiecych czy męskich?
To nie ma dla mnie znaczenia, bo do każdego spotkania trzeba być dobrze przygotowanym i podchodzić do niego profesjonalnie  Ważne, aby nie nastawiać się do danego meczu czy zespołu, bo to niepotrzebnie zmniejsza koncentrację. Oczywiście spotkania w rozgrywkach kobiecych i męskich rządzą się swoimi prawami – z reguły gra męska jest bardziej siłowa i szybsza, u kobiet akcje są dłuższe, jest więcej obron i ataków. To wszystko wymaga od sędziego skupienia i rzetelnej pracy w czasie trwania meczu.

W jakim najbardziej egzotycznym miejscu miała pani okazję prowadzić spotkanie?
Szczerze mówiąc to nie zwracam uwagi na to, gdzie odbywają się zawody, bo po prostu lubię sędziować siatkówkę i miejsce nie ma dla mnie większego znaczenia. Poza tym sędzia jadąc na turniej nie ma czasu na zwiedzanie czegokolwiek, dlatego sama lokalizacja nie odgrywa dużej roli. Aktualnie możemy sędziować maksymalnie sześć spotkań dziennie, jednak nasza „praca” i tak trwa bardzo długo - często jesteśmy na boiskach po 12 godzin dziennie. Dlatego wolny czas przeznaczamy na odpoczynek i przygotowanie do kolejnego dnia turnieju.

W Tokio polska siatkówka będzie miała wielu reprezentantów: siatkarzy halowych, panią i Wojciecha Maroszka na słupkach sędziowskich oraz naszych wspaniałych plażowiczów.
Tak, należy pamiętać o naszych reprezentantach w siatkówce plażowej, bo polskie pary wykonują naprawdę ciężką pracę. Na ten moment pewne miejsce mają Grzegorz Fijałek i Michał Bryl, ale nie możemy zapominać o Piotrze Kantorze i Bartoszu Łosiaku, którzy reprezentowali nas na Igrzyskach w Rio. Ostateczny kształt rankingu i zakwalifikowanych par znany będzie dość późno, bo w czerwcu odbędą się ostatnie turnieje kontynentalne (Continental Cup Final), po zakończeniu których poznamy ostateczny skład.

Ma pani swoich faworytów?
Oczywiście trzymam kciuki za polskie pary. Należy jednak podkreślić, że sędziowie są neutralni i nie mają swoich faworytów. Trzeba pamiętać, że Igrzyska są docelową imprezą wszystkich par i każdy będzie walczyć o jak najlepszy wynik. Może więc powtórzyć się sytuacja z mistrzostw świata z zeszłego roku, gdzie faworyci, którzy plasowali się najwyżej w rankingu nie zdobyli pierwszego miejsca.

Kiedy zaczynała pani swoją karierę, myślała pani o tym, że dwukrotnie pojedzie na igrzyska olimpijskie?
Myślę, że każdy kto podejmuje się jakiejś pasji chciałby być w niej najlepszy. Kiedy zaczynałam karierę miałam marzenie, z którym sędziowałam każdy swój mecz. To marzenie pozwoliło mi otrzymać nominację olimpijską i ciągle marzyć. Ciężko pracowałam na swój sukces, a w realizacji marzenia pomogli mi wspaniali ludzie, których spotkałam na swojej drodze. Należy podkreślić duże wsparcie ze strony pana Mirosława Przedpełskiego oraz osób z PZPS, bez nich nie zaszłabym tak daleko.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej