Filip Grądek fot. volleymasters.ch, 8 grudnia 2018

Agnieszka Kąkolewska: "optymistycznie i z dużą radością"
O najważniejszej siatkarskiej informacji mijającego tygodnia - udziale reprezentacji Polski kobiet w przyszłorocznym interkontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym do Tokio 2020 - i nie tylko, rozmawialiśmy z kapitan biało-czerwonych Agnieszką Kąkolewską.
 

FG/pzps.pl: Jak przyjęłaś wiadomość o tym, że reprezentacja Polski weźmie jednak udział w interkontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio?

AK: Optymistycznie i z dużą radością. Igrzyska Olimpijskie są takim wydarzeniem, w którym każdy sportowiec chciałby przynajmniej wziąć udział. Zdajemy sobie sprawę, w jakim miejscu jesteśmy jako reprezentacja Polski i mówienie o medalach byłoby w tej chwili nieodpowiednie – samo to, że dostałyśmy szansę pokazuje, gdzie jesteśmy. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy by tę szansę wykorzystać i do tego sezonu reprezentacyjnego podejdziemy z wielkim optymizmem.

Przeciwniczki w grupie nie są oficjalnie potwierdzone, ale z układu w rankingu można się ich domyślać…

Myślę, że każdy przeciwnik, nawet jeśli nie byłaby to Serbia, będzie z najwyższej półki. Aczkolwiek my w minionym sezonie potrafimy nie tylko walczyć, ale i wygrywać z tymi najlepszymi zespołami na świecie. Tutaj liczy się tak naprawdę jeden mecz – jeden w turnieju będzie najważniejszy, więc wszystko trzeba postawić na jedną kartę i zobaczymy co wyjdzie.

Wspomniałaś o minionym sezonie, który rzeczywiście był świetny, a do tego naznaczony kilkoma wyjątkowymi zwycięstwami. Jak widzisz ten rok reprezentacyjny z dzisiejszej, trochę dłuższej perspektywy?

To, o czym wspomniałam, że nie tylko walczyłyśmy, ale i wygrywałyśmy z najlepszymi, jest dla mnie najlepszym podsumowaniem sezonu. Były takie zwycięstwa, które nie zdarzyły się od kilku, kilkunastu, albo nawet kilkudziesięciu lat – jak na przykład z reprezentacją Brazylii. Tam minęło prawie 50 lat od ostatniej wygranej. Myślę, że to wszystko pokazuje, że idziemy w dobrą stronę, walczymy i mimo, że niektórzy nie dają nam szans, od razu spisując na straty, chcemy i możemy udowodnić na ile nas stać. Mam nadzieję i myślę, że przyszły sezon będzie kontynuacją tego dobrego początku i może czegoś nowego w polskiej siatkówce.

Trener Jacek Nawrocki buduje i rozwija kadrę narodową od kilku sezonów. Niektórzy krytykują „ciągłe odmładzanie zespołu”, ale ta ciągłość pozwala trenerowi konsekwentnie realizować jego wizję. Jak z Twojej perspektywy zmienia się ta reprezentacja?

Zespół zmienia się i na pewno jest więcej młodych zawodniczek, ale mimo, że może nie ma tylu wygranych ile by się chciało, to ostatnie wyniki pokazują, że idziemy w dobrą stronę. Nigdy nie jest tak, że wszystko idzie z górki. Żeby coś zbudować, trzeba też ponieść jakieś porażki – my ponosiłyśmy je w poprzednich sezonach. Z tego powodu nie byłyśmy na ostatnich mistrzostwach świata. Ufam trenerowi i wierzę w wizję, którą on ma na ten zespół. Było też kilka zawodniczek, które w reprezentacji grały, w które trener zainwestował, a które później z różnych powodów, także kontuzji, nie mogły grać w kadrze. Myślę, że to, co zrobiłyśmy, to ile mogłyśmy się nauczyć – zarówno te młode, grające w minionym sezonie dopiero pierwszy lub drugi rok w reprezentacji dziewczyny i już starsze stażem kadrowym jak ja – przyniesie skutek.

W przyszłym roku czeka reprezentację dużo grania. Jacek Nawrocki wspominał, że gdyby udało się zagrać w Montreux Volley Masters, byłby to doskonały sposób na wejście w sezon. Jakie masz odczucia związane z występami w Montreux?

Jeśli chodzi o Montreux, mam zdecydowanie pozytywne odczucia i wspomnienia. I ze względu na organizację, drużyny, które tam występują i całą formułę, bo jest to turniej towarzyski, ale są tam zespoły ze światowej czołówki. Dla nas jest to więc kolejna szansa by z grać z najlepszymi i zobaczyć gdzie stoimy jako zespół. Mam więc nadzieję, że nasz udział w tym turnieju dojdzie to do skutku.

Czy masz już gdzieś przed sobą jakiś konkretny cel na mistrzostwa Europy?

Do mistrzostw Europy jest jeszcze dużo czasu. Ja stawiam sobie zawsze najwyższe cele, więc mogę powiedzieć odważnie, że moim… marzeniem byłby medal. Kiedy coś robię, robię to na sto procent, wierząc w to, co robię. Myślę, że tą wiarą można zdziałać bardzo dużo. Wiem, że znów się powtórzę, ale właśnie to pokazał ten sezon.

Jak Ci jest we Włoszech?

Początek był dość ciężki, bo to coś zupełnie innego niż granie w polskiej lidze albo reprezentacji. To zupełnie nowy rozdział. Teraz jest już spokojnie, odnalazłam się tu i jest mi tutaj dobrze. Uważam, że jestem w naprawdę fajnym zespole, który daje bardzo dobre możliwości rozwoju. Do tego mecze są na bardzo wysokim poziomie, przeciwko najlepszym zawodniczkom na świecie, bo takie grają w tej chwili we włoskiej lidze. Mam zatem bardzo pozytywne odczucia.

belka DPD

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej