Ślepsk Suwałki przegrał z AZS Częstochowa 2:3 w meczu trzynastej kolejki I ligi. - Niestety w tych najważniejszych momentach popełniliśmy błędy. Nie zachowaliśmy spokoju i chłodnej głowy. Za kilka dni rozegramy spotkanie z SMS PZPS Spałą. Nie ukrywam, że chcemy w dobrych humorach zakończyć 2017 rok - powiedział Adrian Hunek, kapitan zespołu z Ślepska.
pzps.pl: Przegraliście z AZS Częstochowa 2:3 w meczu ostatniej kolejki I ligi. Można powiedzieć, że podaliście rękę przeciwnikom…
Adrian Hunek: Niestety w tych najważniejszych momentach popełniliśmy błędy. Nie zachowaliśmy spokoju i chłodnej głowy. Strasznie szkoda tego meczu, bo wydawało się, że go kontrolujemy. Gra była wyrównana. Uważam, że graliśmy dobrze. AZS grał u siebie i musiał wygrać. Nasz zespół chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony. Zwłaszcza po tym czwartkowym spotkaniu w Sulęcinie. Nasze morale wzrosły i byliśmy pewni naszej gry. Naprawdę niewiele brakowało, aby wygrać ten sobotni pojedynek za trzy punkty.
Najbardziej chyba żal czwartego seta, bo od wygranej za trzy punkty dzieliły was zaledwie dwa punkty?
To prawda. Choć w końcówce pojawiło się kilka sytuacji, które sędzia zinterpretował tak, a nie inaczej. Niestety nie wytrzymaliśmy tej końcówki i przegraliśmy. Duża ilość błędów po naszej stronie zaważyła na tym, że to przeciwnik wygrał.
Jak ocenia pan pierwszą część rozgrywek w wykonaniu Ślepska Suwałki?
Liga jest bardzo wyrównana. Mecze pokazują, że każdy z każdym może wygrać. Niestety nam przytrafiła się dość czarna seria i straciliśmy miejsce w pierwszej czwórce. Jednak mam nadzieję, że wracamy na dobre tory i z każdym kolejnym meczem będzie tylko lepiej. Szkoda, że w Częstochowie nie udało się nam zdobyć więcej punktów, ale przed nami następne mecze.
Za kilka dni w Spale rozegracie ostatni mecz w tym roku kalendarzowym. To będzie dobra okazja, żeby pozytywnym akcentem zakończyć 2017 rok.
To prawda. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia rozegramy mecz z SMS PZPS Spała. Chcielibyśmy i życzylibyśmy sobie, żebyśmy w optymistycznych humorach rozjechali się do domów na święta. Należy jednak pamiętać, że drużyna ze Spały z meczu na mecz gra coraz lepiej. Nikogo nie można lekceważyć. Mimo to, uważam że udało się nam znaleźć właściwy rytm. Jeśli utrzymamy nasz poziom gry, który prezentujemy do tej pory to będzie grało się nam zdecydowanie łatwiej.
W sobotę miał pan okazję po kilku latach ponownie zagrać w hali przy Żużlowej 4. Miło było wrócić do Częstochowy?
Oczywiście, że tak. Zawsze bardzo miło wraca się do miejsc, w których się grało. Ma się możliwość pokazać przed publicznością. Może nie wszyscy pamiętają, ale zawsze ktoś znajomy znajdzie się na trybunach. Dla mnie to było miłe, że znowu mogłem zagrać przed częstochowską drużyną. Mam bardzo duży sentyment do tego miejsca.