Janusz Uznański - rzecznik Polskiego Związku Piłki Siatkowej / fot. Marek Bykowski, 11 listopada 2014

Michał Strąk nie jest postacią anonimową w siatkarskim środowisku, choć zawsze pozostaje w dyskretnym cieniu. Przed laty tworzył z grupą lokalnych działaczy ośrodek siatkarski w Węgrowie i nadal go wspiera, tak jak w sposób nieoceniony wsparł ideę Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. W jego dyskretnie i taktowanie przekazywane „podpowiedzi” zawsze z uwagą wsłuchuje się siatkarskie otoczenie.

Michał Strąk nie jest postacią anonimową w siatkarskim środowisku, choć zawsze pozostaje w dyskretnym cieniu. Przed laty tworzył z grupą lokalnych działaczy ośrodek siatkarski w Węgrowie i nadal go wspiera, tak jak w sposób nieoceniony wsparł ideę Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. W jego dyskretnie i taktowanie przekazywane „podpowiedzi” zawsze z uwagą wsłuchuje się siatkarskie otoczenie.

Panie Ministrze, czy współczesny model polskiego sportu jest adekwatny w stosunku do potencjału gospodarczego naszego kraju?

Dziękuję Panu za elegancką uprzejmość. Ale ministrem byłem przed 20 laty, a od jedenastu lat jestem dyrektorem Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy - jednej z najstarszych i największych bibliotek publicznych, a zarazem naukowych, w Polsce.

Jeśli chodzi o model sportu, to trudno o jednoznaczną odpowiedź. Uważam, że sport wyczynowy, zwłaszcza ten, który wytwarza atrakcyjne widowiska telewizyjne, funkcjonuje w dobrze skrojonym „garniturze”.

Największe kluby sportowe funkcjonują jako spółki prawa handlowego, zrzeszone w organizacji, która także jest taką spółką. Silne podmioty gospodarcze, zainteresowane wspieraniem takich spółek w ramach działań marketingowych. Polscy trenerzy i zawodnicy funkcjonują za granicą, a ich zagraniczni koledzy pracują i grają w Polsce. Wreszcie stacje telewizyjne pokazują ogromną ilość atrakcyjnych widowisk sportowych.

Taki model funkcjonuje z dobrym skutkiem w kilku dyscyplinach, najbardziej efektywnie – moim zdaniem – w piłce siatkowej.

Krytyczne uwagi kierowałbym do kształtu ustawy o sporcie. Opiera się ona o ustawę o stowarzyszeniach, regulująca zachowania osób fizycznych. Tymczasem ustawa o sporcie reguluje zachowania osób prawnych. Zasada równości osób fizycznych, będąca podstawą ustaw o stowarzyszenia, przeniesiona na do dziedziny, w której dominują osoby prawne, daje – moim zdaniem – niedobre efekty. Sport jest dziedziną z samej swej natury silnie zhierarchizowaną, a zatem kluby sportowe zajmujące różną pozycję w klasyfikacjach sportowych  nie powinny mieć jednakowych uprawnień w strukturach formalnych. Prowadzi to bowiem do tego, że kluby najsilniejsze pod względem sportowym mają zbyt mały wpływ na krajową politykę w obrębie poszczególnych dyscyplin sportu.

Inspiracji – chociaż nie prostych rozwiązań – szukałbym raczej w prawie handlowym, które  różnicuje podmioty w zależności od ich potencjału ekonomicznego.

Wydaje się, że w ostatnich latach siatkówka jest liderem wśród gier zespołowych. Z czego to wynika?

Bardzo mnie to cieszy, ponieważ przed kilkunastu laty, jeszcze jako członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, brałem udział w kilku rozmowach, w czasie których snuliśmy, między innymi z Panami Popko, Boskiem, Wagnerem wizję siatkówki jako sportu narodowego. Dzisiaj ta wizja powoli materializuje się.

Przyczyn takiego awansu jest zapewne kilka. Ja wysuwałbym na pierwszy plan umiejętną kooperację środowiska siatkarskiego ze środowiskiem biznesowym – tym wielkim w przypadku zespołów ekstraklasy, z tym średnim i małym - w przypadku klubów niższych klas. Jest to możliwe m.in. dlatego, że klubom siatkarskim przewodzą często działacze, mający doświadczenie biznesowe (w NIKE Węgrów jednym z takich działaczy jest pan Wojciech Górecki) , co powoduje, że kluby stają się firmami coraz lepiej zorganizowanymi, łatwiej też nawiązującymi kontakty ze sponsorami. W takich firmach może być efektywnie wykorzystana wiedza kadry szkoleniowej i trenerskiej, a także wysiłek i ambicje zawodników i zawodniczek. Dalszy postęp na tym polu będzie możliwy, kiedy powstanie organizacja zrzeszająca firmy sponsorujące siatkówkę.

Duży wpływ na obecną pozycję ma zapewne bogaty zestaw rozgrywek krajowych i międzynarodowych, co powoduje, że w poszczególnych środowiskach jest wiele atrakcyjnych meczów, a telewizje mogą pokazywać wiele atrakcyjnych transmisji, w czasie których atrakcją jest nie tylko to, co dzieje się na boisku, ale także i to, co dzieje się na widowni.

Niebagatelne znaczenie ma i to, że - w porównaniu z piłką nożną – piłka siatkowa jest dyscypliną względnie tanią. Dzięki temu w polskich klubach grają reprezentanci krajów, stanowiących elitę w tej dyscyplinie sportu.

W ostatnich latach - i to zauważyliśmy - wybudowano w Polsce ogromną liczbę hal sportowych, w których te mecze mogą być rozgrywane.

Jest Pan animatorem powołania Siatkarskich Ośrodków Szkolnych w ramach Programu Upowszechniania Sportu wśród Dzieci i Młodzieży w zakresie Piłki Siatkowej. Jakie są atuty Programu i S.O.S.?

Uściślijmy fakty: pomysłodawcą jest Pan Prezes Mirosław Przedpełski, ja – wiedząc o jego pomyśle - zachęciłem Pana Premiera Pawlaka do wsparcia tej inicjatywy. Moja zachęta i wsparcie Pana Premiera okazały się skuteczne. W ten sposób „słowo ciałem się stało”. Obecnie ta inicjatywa znajduje się pod opieką Ministerstwa Sportu i – mam nadzieję – na stałe wpisała się w obraz siatkarskiej rzeczywistości.

Atuty tego programu to objęcie bardzo szerokim, jednolitym szkoleniem wielotysięcznej rzeszy młodych adeptek i adeptów tej dyscypliny. Wykorzystanie licznych szkoleniowców, trenerów itp. Dzięki  S.O.S. powstaje mocny fundament dla siatkówki jako sportu narodowego.

Beneficjentem programu jest S.O.S. przy zespole szkół zawodowych w Węgrowie. To również Pańska zasługa. Pewnie niełatwo było pozyskać ośrodek dla miasta, dla regionu?

Tutaj moja rola była nieco większa. Po prostu znam doskonale środowisko siatkarskie i samorządowe w Węgrowie.

Zbigniew Krzyżanowski był nie tylko znakomitym trenerem, ale także daleko patrzącym wychowawcą. Pozostawił po sobie nie tylko wysokiej klasy zawodniczki, ale także absolwentki akademii wychowania fizycznego. Byłe zawodniczki ekstraklasy i nauczycielki - absolwentki AWF są jak znalazł do prowadzenia takiego ośrodka. Węgrów ma bogate tradycje i równie bogatą przyszłość siatkarską. To znakomite środowisko dla S.O.S.

Nie miałem też kłopotów z dotarciem do samorządu powiatowego – partnera PZPS. Siatkówka jest mocno osadzone w całej społeczności, co potwierdza frekwencja na kolejnych meczach. Władze samorządowe widzą to i doskonale rozumieją swoją rolę w budowaniu środowiska sportowego i silnego, profesjonalnego klubu. Samorząd powiatu węgrowskiego  zapewnia S.O.S. coraz lepsze warunki, ponosząc nakłady m.in. na modernizację internatu.

Wszystko to ułatwiało mi rolę „pozyskiwacza”. Jestem przekonany, że Węgrów dobrze się spisze w roli gospodarza S.O.S.

Węgrów jest jednym z sześciu ośrodków S.O.S. działających na Mazowszu. To duży potencjał, ale też spora konkurencja z trzema ośrodkami w stolicy, w Legionowie i Nowym Dworze Mazowieckim. Jakimi atutami dysponuje Węgrów?

Z dużym zainteresowaniem i sympatią patrzę na Legionowo. To środowisko silniejsze gospodarczo od Węgrowa.

Ale poprzednia NIKE była chyba w większym stopniu oparta o miejscowe zawodniczki, a najwybitniejsza z nich - Mariola Zenik przez szereg lat była podporą reprezentacji Polski. Klub nie poradził sobie natomiast z kłopotami finansowymi.

Trenerem obecnej, I ligowej NIKE jest Robert Kupisz – Węgrowianin, a w składzie drużyny są nadal dwie zawodniczki z tamtego zespołu, a w jego bezpośrednim zapleczu dwie uczennice S.O.S.

Środowisko siatkarskie w Węgrowie nie jest słabsze niż w Legionowie. Warszawa to temat na inne opowiadanie.

Do ORLEN Ligi nie jest daleko, Sokołów NIKE Węgrów jest na zapleczu ekstraklasy, ale nie wystarczy sukces sportowy. Teraz też potrzebne są spore pieniądze, by grać w elicie. Czy takowe uda się wygenerować w mieście, regionie?

W Węgrowie i jego bliskim sąsiedztwie są dwie wielkie, nie konkurujące ze sobą firmy z branży rolno-spożywczej – Sokołów SA oraz Hochland. Obecność w nazwie drużyny Sokołowa SA i związane z tym wsparcie dla klubu pozwala mieć nadzieję, że te związki będą trwałe. Dotychczas nie udało się nawiązać bliższej współpracy z Hochlandem, mającym jeden z zakładów w samym Węgrowie.  

Trzeba wierzyć, że - w miarę, jak będzie rosła sportowa pozycja NIKE - niemieccy właściciele firmy Hochland nie pozostaną w tyle za duńskimi właścicielami Sokołowa SA.

Okolice Węgrowa i Sokołowa  Podlaskiego to tereny rolnicze. Rolnicy z tego terenu dostarczają cennego surowca obu tym firmom. Siatkarski klub z Węgrowa mógłby być widomym znakiem, że aktywność tych wielkich firm nie ogranicza się do skupu i przetwarzania produktów rolnych, ale że ich obecność na Ziemi Podlaskiej zmienia oblicze tej części Polski.

Do pełni szczęścia potrzebne jest jeszcze dostosowanie jednej z hal w Węgrowie lub w Łochowie do wymogów, jakie stawia Orlen Liga. Tutaj można liczyć na wsparcie ze środków unijnych, umiejętnie wykorzystywanych przez władze samorządowe powiatu i gmin.

Problemem stolicy jest brak hali widowiskowo – sportowej. Czy dla samorządu Warszawy, a może i Mazowsza, to zadanie powinno być priorytetowym w nowej kadencji?

Sytuacja całego Mazowsza nie jest mi znana tak dobrze, jak Węgrowa. Cieszy na pewno coraz mocniejsza pozycja Radomia, czy mocna pozycja Politechniki Warszawskiej w siatkówce mężczyzn, i Legionovii – w siatkówce kobiet.

Zdecydowanie źle oceniam brak w Warszawie reprezentacyjnej hali sportowej. Lukę tę próbują wypełniać władze Stadionu Narodowego.

Fakt, że Stolica – mając dwa sąsiadujące przez Wisłę stadiony piłkarskie - nie ma ani jednej hali, w której mogłyby być rozgrywane wielkie imprezy międzynarodowe, można lokować na pograniczu skandalu i patologii. PZPS ma wielkie plany i możliwości sprowadzania do Polski wielkich imprez o randze europejskiej i światowej. Żadna z nich nie odbędzie się w Warszawie. To zwyczajnie skandal. Całe szczęście, że dzięki autostradzie zmniejszyła się odległość do Łodzi.

Inauguracja Mistrzostw Świata na Stadionie Narodowym pokazała, że także w Warszawie wielka siatkówka ma wielotysięczną rzeszę sympatyków. Poprzez tę dyscyplinę można promować Polskę i jej stolicę lepiej, niż przez piłkę nożną, pałętającą się po światowych peryferiach.

Wypełnienie tej luki powinno być wspólnym zadaniem władz miasta i samorządu województwa mazowieckiego w zbliżającej się kadencji 2014 – 2018.

 

Dr Michał Strąk

Od 1962 roku mieszkaniec Warszawy.

Obecnie wieloletni dyrektor Biblioteki na Koszykowej, wykładowca we Wszechnicy Polskiej Szkole Wyższej.

W latach 90-tych poseł na Sejm, radny w Sejmiku Mazowieckim, minister-szef Urzędu Rady Ministrów, członek KRRiT.

Autor książki „Miałem rację. Kulisy wygranej, przyczyny klęski” 

 

Kandydat do Sejmiku Mazowieckiego z listy PSL w okręgu obejmującym dzielnice Śródmieście, Mokotów, Ursynów i Wilanów.

 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej