Marcin Olczyk, 28 marca 2012

O Puchar Challenge walczą dwa zespoły PlusLigi. W pierwszym meczu Tytan AZS Częstochowa pokonał w Arenie Ursynów AZS Politechnikę Warszawską, rewanż w sobotę w Częstochowie (początek 14.30).

Mimo porażki w pierwszym meczu finałowym Pucharu Challenge Wojciech Żaliński wierzy, że rywalizacja nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Podczas pomeczowej rozmowy z przyjmującym AZS Politechniki Warszawskiej nie mogło zabraknąć również tematu kadry narodowej.

pzps.pl: Czy AZS Częstochowa czymś was zaskoczył w tym pierwszym meczu finałowym?
Wojciech Żaliński (AZS Politechnika Warszawska): Nie. Rywale grali to co mieli grać, z tym, że robili to dobrze. My nie potrafiliśmy się im przeciwstawić.

- Losy większości setów rozstrzygały się dopiero w ostatnich akcjach. Czego wam zabrakło w końcówkach pierwszej i trzeciej partii?
- Nie wiem. Wydaje mi się, że słabo graliśmy w ataku. Nie wykorzystywaliśmy swoich okazji do wyprowadzania skutecznych kontr. Zawsze czegoś tam brakowało.

- Co więc w największym stopniu zadecydowało o takim, a nie innym wyniku końcowym?
- Trudno powiedzieć. Te pierwsze sety były wyrównane. Może poza trzecim, kiedy Miki (Paweł Mikołajczak – przyp.red.) szalał na zagrywce, i doszliśmy Częstochową, co w pewnym momencie wydawało się niemożliwe. Ale właśnie te wcześniejsze dwa sety były grane na przewagi czyli jedna piłka, jeden atak, obrona, blok czy zagrywka mogły zadecydować o zwycięstwie. Ostatecznie jednak przegraliśmy. Trudno. My jednak nie zwieszamy głów, aż tak nisko, jak może to teraz wyglądać. Mamy przed sobą drugi mecz i wszystko może się jeszcze zdarzyć.

- Tak jak powiedziałeś, początek meczu był zacięty i wyrównany. W trzecim secie rywale wam jednak odjechali. Co się stało?
- Naprawdę nie wiem. Ciężko powiedzieć. Pojawiły się jakieś problemy w naszej grze. Częstochowa na pewno nie grała tak świetnie, żeby nas zmiażdżyć. Chyba sami byliśmy dla siebie największym przeciwnikiem.

- Końcówka tego feralnego seta to z kolei niesamowita pogoń i wspaniała seria Pawła Mikołajczaka. Ostatecznie jednak nie udało się wygrać tej partii, choć było naprawdę blisko. Czy to mógł być kluczowy moment tego spotkania?
- Można przyjąć, że był to gwóźdź do naszej trumny. Jak się tyle goni i ostatecznie się nie dogania to morale siada. W czwartym secie podjęliśmy jeszcze walkę, ale na pewno nie wyglądało to tak jak byśmy sobie tego życzyli.

- Jak ogólnie oceniasz grę w Pucharze Challenge? Kojarzyć będzie Ci się raczej z trudami wyjazdów i nieregularnymi treningami czy to jednak przede wszystkim cenne doświadczenie, które powinno procentować w przyszłości?
- Myślę, że na podsumowanie jest trochę za wcześnie, bo mamy do rozegrania jeszcze jeden mecz w Częstochowie. Dla naszego zespołu to jest jednak dodatkowa motywacja i utrzymanie przy życiu.

- Czy AZS Częstochowa to najtrudniejszy rywal na jakiego trafiliście w tych rozgrywkach?
- Nie. Według mnie Krasnodar był silniejszy (w 1/8 pucharu Challenge AZS Politechnika Warszawska przegrał pierwszy mecz z Dynamem Krasnodar 0:3 – przyp.red.). Z kolei Charków prezentował poziom zbliżony do Częstochowy.

- W rewanżu czeka was arcytrudne zadanie. Wierzysz, że będziecie w stanie wygrać mecz i złotego seta?
- Wygraliśmy już z Krasnodarem więc i teraz mamy szanse. Cuda się zdarzają. Częstochowianie kiedyś pokonali Iskrę Odincowo, a teoretycznie nie mieli prawa tego zrobić. To jest tylko sport. W lidze pokonaliśmy AZS dwa razy, więc dlaczego nie mielibyśmy wygrać drugiego meczu i złotego seta?

- Trener Anastasi właśnie podał szeroki skład reprezentacji Polski na Ligę Światową. Spodziewałeś się, że znajdziesz się w tym gronie?
- Jak mogłem się czegoś takiego spodziewać? Nie żartuj (śmiech). Nie miałem prawa zakładać, że znajdę się w reprezentacji.

- A jakie ma dla Ciebie znaczenie fakt, że się jesteś w tej grupie?
- Znaczy to dla mnie bardzo wiele. Jest to znak, że wróciłem na jakieś tam właściwe tory, że mogę jeszcze grać w siatkówkę lepiej niż teraz.

- Stać Cię na to, by zagościć w kadrze na dłużej?
- Nie myślę o tym. Na chwilę obecną nie stawiam sobie żadnego celu w kontekście gry w reprezentacji.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej