Eugeniusz Andrejuk, 23 kwietnia 2012

W niedzielę Rzeszów świętował zdobycie mistrzostwa Polski. Rynek oraz okoliczne ulice opanowali sympatycy siatkówki i Asseco Resovii. - Po sobotniej porażce miałem obawy - zdradził Resoviak z krwi i kości Jan Such.

Po 37 latach tytuł mistrza Polski w siatkówce męskiej powrócił do Rzeszowa. W niedzielę w czwartym meczu finału play off PlusLigi Asseco Resovia pokonała obrońcę tytułu PGE Skrę Bełchatów. Mecz na Rynku w stolicy Podkarpacia oglądało oraz emocjonowało się nim kilkaset osób.

- Po dwóch znakomitych meczach w Bełchatowie byłam przekonana, że Asseco Resovia zostanie mistrzem już w sobotę. Miałam tego dnia obowiązki szkolne i nie mogłam tutaj przyjechać. A tak chciałam być z sympatykami mojego ukochanego klubu – mówiła 19-letnia Agnieszka, która przyjechała z okolic Sędziszowa Małopolskiego.

W sobotę Asseco Resovia przegrała, a Agnieszka dzień później mogła już przyjechać bez stresu na Rynek i cieszyć się z innymi fanami.  - Brawo Resovia! - śpiewali po każdy zdobytym punkcie i głos fanow było słychać co najmniej z odległości kilometra.

Na Rynku byli sympatycy siatkówki z różnych okolic Podkarpacia. Joanna przyjechała aż z Krosna. – Sobotnie spotkanie obejrzałam w domu w telewizji. Po tej porażce zaczęłam się bać. Postanowiłam przyjechać do Rzeszowa i być bliżej tych fantastycznych graczy. Jak widać pomogło. Wielka radość. Tego nie da się opisać – krzyczała Joasia.

Bał się też, przyznał się do tego uczciwie, Resoviak z krwi i kości Jan Such. – Nie będę ukrywał, obawy pojawiły się. Jestem pod wrażeniem gry Georgy Grozera. Jest to wielki siatkarz. Uważam go najlepszym atakującym świata ostatnich lat. Szkoda, że odchodzi do Lokomotiwu Biełgorod. Z tego co słyszę to jednak klub zostanie wzmocniony – powiedział Jan Such, który przed 37 laty grał w drużynie mistrza Polski m.in. razem z Markiem Karbarzem, jednym z obecnych szefów mistrza Polski 2012.

Jan Such był również trenerem Asseco Resovii, gdy awansowała do ekstraklasy. – Pamiętam pierwszy sezon w PlusLidze, budżet 800 tysięcy złotych. Moim asystentem był Andrzej Kowal. W roli pierwszego trenera sprawdził się znakomicie. Moim zdaniem zbyt późno dostał szansę. Rzeszowski zespół znakomicie był przygotowany do końcówki sezonu. Przystępował do play off z trzeciego miejsca. Wyprzedził zespoły z Kędzierzyna-Koźla i Bełchatowa. Miał bardzo dobre mecze w Pucharze CEV. PGE Skra jedną piłką przegrała finał Ligi Mistrzów – mówi Jan Such.

Jak Such w poprzednim sezonie prowadził II-ligowy Camper Wyszków. Będzie dalej pracować w tym klubie. W tym podwarszawskim mieście są duże plany i ambicje związane z rozwojem klubu.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej