JK, 7 lutego 2016

PGE Skra Bełchatów po raz siódmy zdobyła Puchar Polski. W finale zespół ten wygrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:2.

PGE Skra Bełchatów zdobyła Puchar Polski, wygrywając w finale z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:2. Jest to siódme trofeum bełchatowskiego zespołu.

- Takie zwycięstwo bardzo dobrze smakuje, zwłaszcza że mecz były dziwny. W pierwszym secie dostaliśmy lanie, ale potem się odbudowaliśmy. Myślę, że sporo kibiców pomyślało ciężko nam będzie wyciągnąć ten mecz. A my to zrobiliśmy, wygrywając w tie breaku na przewagi. W półfinale zagraliśmy z Asseco Resovią Rzeszów w podobny sposób. Przegraliśmy pierwszego seta, by trzy następne wygrać. W finale było podobnie - pierwszego przegraliśmy, drugiego wygraliśmy - mówił po finałowym spotkaniu Mariusz Marcyniak i dodał: - Ja po pierwszym secie czułem wewnętrzny spokój, bo skoro podnieśliśmy się po przegranym secie w półfinale, to uważałem że w finale też możemy to zrobić. I jak widać to się sprawdziło.

W tie breaku podopieczni Miguela Angela Falaski przegrywali 3:8 i niewielu kibiców bełchatowian było przekonanych o końcowym sukcesie swojej drużyny. - Ja wierzyłem, ale wiedziałem, że będzie trudno. Przy takim wyniku gdzie gra się w secie do 15 punktów, to gdyby tylko przeciwnik grał punkt za punkt lub od czasu do czasu stracił dodatkowe oczko, to wystarczyłoby im aby dowieść wynik do końca. Ale nie udało się im to i bardzo mnie to cieszy. Dramaturgia tego spotkania była ogromna. Mariusza Wlazłego w końcówce tie-breaka złapał skurcz. Przegrywaliśmy spotkanie, wypadł nam czołowy zawodnik, ale wszedł Marcel Gromadowski i zatrzymał przeciwnika na siatce. Utrzymał ten sam poziom gry co Mariusz i wygraliśmy Puchar Polski.Pokonaliśmy ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, która od dziewięciu kolejek nie straciła nawet jednego seta. We Wrocławiu przerwaliśmy im tę zwycięską passę. Pokazaliśmy, że są do ogrania - podsumował spotkanie środkowy bełchatowian.

- Ten zespół ma charakter, chłopaki to pokazali. Byli mocno zaangażowani na boisku. My w kwadracie też nie mogliśmy ustać, takie były emocje. Staraliśmy się ich wspierać. Wyciągnęliśmy wynik w bardzo ciężkiej sytuacji, wyszliśmy z opresji. Chwilę potem ZAKSA nas dogoniła, ale spięliśmy się i odnieśliśmy zwycięstwo. Takie zwycięstwo smakuje, na pewno doda nam pewności siebie. Dla mnie jest to pierwszy sukces w seniorskiej siatkówce, także smakuje jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że nie będzie ostatni - zakończył Mariusz Marcyniak.

W środę PGE Skra Bełchatów zagra w Rzeszowie z Asseco Resovią w szlagierowo zapowiadającym się spotkaniu 16. kolejki PlusLigi. W tabeli ekstraklasy prowadzi ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 41 pkt przed PGE Skrą Bełchatów 35 i Asseco Resovią Rzeszów 33. W tym sezonie o mistrzostwo Polski w play offach zagra pierwszy i drugi zespół po fazie zasadniczej.

- Na pewno będzie to jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie. Rzeszów goni nas w tabeli i walczymy z nimi o finał. Wygrana w środę może przybliżyć nas do decydującej walki o złoty medal - powiedział inny gracz PGE Skry Marcin Janusz.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej