- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Srecko Lisinac: Cieszę się, że mogłem w czymś takim uczestniczyć
JK, EA, 22 października 2014
pzps.pl: Po dwóch latach wraca pan do PGE Skry Bełchatów. Jak pan wspomina te sezony, w których grał pan na wypożyczeniu?
Srećko Lisinać: Przede wszystkim nauczyłem się wielu rzeczy, zarówno w Częstochowie jak i w Berlinie. Kiedy przychodzisz ze słabej ligi do jednej z najsilniejszych w Europie, potrzebujesz czasu na aklimatyzację, musisz przyzwyczaić się do gry z mocnymi zespołami, grasz przeciwko dobrym zawodnikom, mistrzom świata. Dwa lata temu już grałem w PlusLidze, więc wiedziałem co mnie czeka po powrocie. Gra w niemieckiej lidze też pomogła mi rozwinąć się.
- W SCC Berlin byli bardzo zadowoleni z pana gry. Chcieli, aby pan został na kolejny sezon.
- To miło, że mnie doceniają. W Berlinie spędziłem rok i czułem się tam wspaniale. Do tej pory mam kontakt z byłymi kolegami z drużyny. Tworzyliśmy fajną paczkę na boisku i poza nim. Panowała wspaniała atmosfera, począwszy od zespołu, sztabu, aż po władze klubu. Dzięki temu mogłem spokojnie trenować i grać. Jako zespół odnieśliśmy sukces.
- Zdaniem włodarzy klubu był pan jednym w tych, którzy przyczynili się do zdobycia mistrzostwa Niemiec.
- Nie przypisuję sobie w żaden sposób tego zwycięstwa. Wszyscy na to zapracowaliśmy. Byliśmy zgraną paczką, doskonale się rozumieliśmy na boisku, każdy każdemu pomagał. Dlatego odnieśliśmy sukces
- Jednak ucieszył się pan na możliwość gry w Bełchatowie.
- To prawda. Podobało mi się w Berlinie, ale chciałem już wrócić do Polski.
- Rozumiem, że w PGE Skrze pogra pan dłużej?
- Tak, podpisałem dłuższy kontrakt i tu chciałbym się rozwijać, pomóc klubowi zrealizować cele, jakie postawiono przed sezonem.
- Ma pan w drużynie na środku dwóch złotych medalistów z ostatnich mistrzostw świata. To mocna konkurencja?
- Karola Kłosa i Andrzeja Wrony nie odbieram jako konkurentów. Dla mnie przebywanie z nimi to dobra szkoła. Wiem, że muszę ciężej pracować, aby im dorównać, wyeliminować błędy, poprawić wszystkie elementy gry. To bardzo mobilizuje do treningu. Jesteśmy w podobnym wieku i razem podnosimy umiejętności. Fajnie się z nimi trenuje.
- Skoro jesteśmy przy medalistach, zapytam o Mecz Otwarcia FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014. Co zostało w pamięci z tamtego dnia?
- Wszystko! To była niesamowita atmosfera. Przed meczem nasz trener powiedział, abyśmy nie myśleli o tym, co się dzieje wokół nas, nie rozglądali się naokoło, tylko skupili na meczu – na boisku i na piłce. Nie udało się. Sześćdziesiąt pięć tysięcy ludzi i ta wspaniała atmosfera na trybunach to było coś niesamowitego. Cieszę się, że mogłem to przeżyć. Dla mnie i moich kolegów z drużyny to były wspaniałe chwile. Byłem częścią tego wydarzenia i nie zapomnę do końca życia.
- To w takim razie powinniście podziękować Stephanowi Antidze. To on wybrał Serbię jako przeciwnika na mecz otwarcia.
- No nie wiem, czy powinienem dziękować (śmiech). W końcu przegraliśmy spotkanie i to do zera. Ale tak na poważnie to cieszę się, że zagrałem na Stadionie Narodowym. Mecz z Polakami nam nie wyszedł. Potem było lepiej, walczyliśmy z silnymi drużynami o każdy punkt. Ale trafiliśmy w końcu na mocniejszego od nas przeciwnika i odpadliśmy z turnieju. Może zabrakło trochę szczęścia, może wyszkolenia. Ale zdobyliśmy cenne doświadczenie i to w przyszłości zaowocuje
- Rok wcześniej zdobyliście brązowy medal mistrzostw Europy, a pan został uznany najlepszym blokującym.
- Dla mnie ME 2013 to był debiut w reprezentacji Serbii. Byliśmy młodym zespołem, pełnym entuzjazmu, walczyliśmy, nie poddawaliśmy się i odnieśliśmy sukces. A statuetka? To wspaniałe wyróżnienie i motywacja do jeszcze lepszej pracy. W tym roku nam nie wyszło, ale wiem, że nas zespół stać na więcej.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej