- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Simon van de Voorde: miło było wrócić do Polski i Krakowa
JK, 19 kwietnia 2016
Po czterech latach Trentino Diatec ponownie zagrało w finale Ligi Mistrzów. W ostatnią niedzielę w Krakowie przegrali w tie-breaku z Zenitem Kazań i zajęli drugie miejsce.
- Na razie ten medal nie cieszy - powiedział po spotkaniu Simon van de Voorde, środkowy włoskiej drużyny.
Zespół z Trydentu największe sukcesy odniósł w latach 2008-2011, kiedy to trzykrotnie wygrywał Ligę Mistrzów, a w sezonie 2011/2012 zdobył brązowy medal tych rozgrywek. Potem nastąpił okres słabszej gry. Zespół stracił głównego sponsora, odeszli czołowi zawodnicy którzy stanowili o jego sile, m.in. Osmany Juantorena, Matej Kazijski, Jan Stork oraz trener Radostin Stojczew. Zespół nie był już tak silny jak kiedyś, ale dzielnie walczył w Serie A o zwycięstwo. W ubiegłym sezonie 2014/2015 do drużyny wrócił twórca ich największych sukcesów Radostin Stojczew, drużyna zdobyła mistrzostwo Włoch i zapewniła sobie udział w Lidze Mistrzów.
Ten sezon miał być początkiem powrotu na europejskie szczyty. W fazie grupowej europejskich rozgrywek wygrali pięć z sześciu spotkań, w fazie play-off bez większych problemów pokonali najpierw Volley Asse-Lennik, a następnie Biełogorie Biełgorod. W Final Four w meczu półfinałowym pokonali Cucine Lube Civitanova i dopiero w finale ulegli naszpikowanym gwiazdami Zenitowi Kazań, zdobywając srebrny medal Ligi Mistrzów.
- Po porażce w finale srebrny medal nie cieszy. Ciężko jest nam, bo przegraliśmy ostatni mecz Ligi Mistrzów. Na razie jesteśmy źli. Może za kilka dni będziemy się cieszyć z tego sukcesu, ale nie teraz. Oczywiście jesteśmy zadowoleni z występu, ale nadal to nie jest to, co chcieliśmy tu osiągnąć - powiedział po zakończeniu meczu finałowego Simon van de Voorde.
Były środkowy Jastrzębskiego Węgla cieszył się, że ponownie mógł zagrać w Polsce. Podkreślił, że jak zwykle publiczność nie zawiodła zawodników wszystkich drużyn.
- Tu na trybunach zawsze jest niesamowicie. Grałem na tej hali podczas mistrzostw świata z reprezentacją Belgii i pamiętam fantastyczną atmosferę na trybunach. Także i tym razem zjawili się cudowni kibice, którzy wspierali każdy zespół i stworzyli z nami fajne widowisko – podkreśla Simon van de Voorde.
Podopiecznym Radostina Stojczewa pozostała jeszcze walka w półfinale Serie A z DHL Modena. Na razie bliżej gry z finale włoskiej ligi są zawodnicy z Modeny, którzy dwukrotnie pokonali obrońców tytułu mistrza Włoch (3:1 oraz 3:2). Kolejne spotkanie odbędzie się w czwartek 21 kwietnia.
- Nasza sytuacja nie wygląda najlepiej. Najbliższe spotkanie musimy wygrać, jeśli chcemy się jeszcze liczyć w walce o finał mistrzostw Włoch. Na pewno będzie ciężko, ale mam nadzieję, że będziemy na tyle zmotywowani, aby wygrać ten mecz. Nie mamy już nic do stracenia. Będzie ciężko, bo nie gramy u siebie, ale na pewno powalczymy - zakończył Simon van de Voorde.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej