JK, 29 września 2016

- Tu mogę wiele się nauczyć i będę walczył o to, aby nie stać w kwadracie - mówi młody środkowy Asseco Resovii Rzeszów Bartłomiej Lemański.

pzps.pl: W ostatni weekend września w finale XI Memoriału im. Zdzisława Ambroziaka Asseco Resovia Rzeszów pokonała pański były klub ONICO AZS Politechnikę Warszawską, a pan zdobył statuetkę dla najlepszego blokującego turnieju. To był bardzo udany powrót do domu.
Bartłomiej Lemański:
I bardzo miły. Niebawem znowu zagramy w Warszawie w pierwszej kolejce PlusLigi. Cieszę się, że mogłem tu przyjechać i miałem okazję zagrać przeciwko byłej drużynie, w której spędziłem ostatnie dwa sezony. Jestem zadowolony, że mogłem zmierzyć się z nimi na boisku i jeszcze ich ograć.

- Widzę, że lubi pan wracać do Warszawy.
- Oczywiście, że tak. Tutaj mieszkałem całe życie. Zawsze kiedy wracałem do Warszawy wiedziałem, że wracam do domu. Gdy przyszedłem na ursynowską halę, to odżyły wszystkie wspomnienia z nią związane. Nie są one może zbyt odległe, ale zawsze są. Do Rzeszowa wyjechałem dopiero dwa miesiące temu, ale tu czuje się wyjątkowo dobrze.

- Jednak zdecydował się na zmianę barw i trafił pan do klubu, w którym są bardzo dobrzy środkowi. Nie boi się pan konkurencji?
- Na pewno jest to dla mnie wyzwanie, ale przede wszystkim możliwość zdobywania kolejnego doświadczenia. Nawet jeśli nie dostanę zbyt wielu okazji do grania, to wiele mogę się od nich nauczyć. Osobiście jestem bardzo zadowolony z wyboru klubu.

- Proszę powiedzieć, jak wyglądały przygotowania do sezonu w klubie? Z pewnością trudno się  trenuje, kiedy w składzie zespołu nie ma wielu zawodników.
- Na początku rzeczywiście brakowało kilku chłopaków, zwłaszcza tych którzy brali udział w igrzyskach olimpijskich. Nie było nas dużo, ale pierwsze tygodnie przygotowań nie wymagały obecności całego składu. Jakoś sobie radziliśmy, nawet przy rozgrywaniu pewnych fragmentów gry. Od dwóch tygodni jesteśmy już wszyscy razem i mocno trenujemy.

- Jeszcze tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek PlusLigi pana zespół borykał się z kontuzjami. Czy to utrudniało przygotowania?
- W sporcie nigdy nie jest łatwo. Kontuzje zawsze się zdarzają i trzeba sobie z nimi radzić. Właśnie dlatego jest nas piętnastu czy szesnastu, abyśmy sobie w takich sytuacjach potrafili poradzić. Po to są zmiennicy, aby w każdej chwili mogli wejść na boisko i pokazać, że nasza drużyna nie opiera się tylko na sześciu zawodnikach, ale na całym zespole.

- W nadchodzącym sezonie spotkań będzie sporo, bowiem Asseco Resovia Rzeszów gra nie tylko w PlusLidze, ale także w Pucharze Polski i Lidze Mistrzów. Wierzy pan, że dostanie szansę na grę w wyjściowym składzie?
- Wiem, że będzie dużo grania i myślę, że dostanę sporo szans na to, aby się pokazać na boisku. Na pewno będę walczył o to, aby nie stać w kwadracie, tylko grać.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej