Eugeniusz Andrejuk, 4 lipca 2013

Piotr Kantor i Bartosz Łosiak rozpoczęli, a Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel zakończyli serię czwartkowych zwycięstw polskich par w Mistrzostwach Świata w Siatkówce Plażowej Mazury 2013. Oba duety awansowały do 1/16 finału z pierwszych miejsc w grupach.

Piotr Kantor i Bartosz Łosiak pokonali rosyjską parę Prokopiev/Bogatov 2:0 (33:31, 21:15) w trzecim meczu fazy grupowej Mistrzostw Świata w Siatkówce Plażowej Mazury 2013. Było to trzecie zwycięstwo Polaków, którzy do 1/16 finału awansowali z pierwszego miejsca w tabeli.

Złoci medaliści czempionatu globu do 23 lat w Mysłowicach rozpoczęli serię czwartkowych zwycięstw polskich par w Starych Jabłonkach. Mecz z udziałem Kantora i Łosiaka rozpoczął się o 8.45. - Nie jestem zwolennikiem grania o tak wczesnej porze. Ale cóż mistrzostwa świata mają swoje wymogi - mówił dzień wcześniej Bartosz Łosiak. Pierwszy set w spotkaniu z Rosjanami był bardzo zacięty. - Nie graliśmy wtedy tego co potrafimy. W kolejnej partii zrobiliśmy już mniej błędów i dlatego uzyskaliśmy taką przewagę. Nie zastanawiamy się na kogo trafimy w kolejnej rundzie. Naszym planem było wyjście z grupy. Zrealizowaliśmy cel bez porażki - dodał.

W grupie B zwycięstwo walkowerem odnieśli Jarosław Lech i Damian Wojtasik. Ich rywale Włosi Cecchini i P. Ingrosso skreczowali.

Jako kolejni z biało-czerwonych na boisko wyszli Michał Kądzioła i Jakub Szałankiewicz. Pokonali oni holenderską parę  Brouwer/Meeuwsen 2:0 (21:19, 21:18). Była to druga wygrana polskiej pary. - Bardzo podbudowaliśmy się psychicznie tą wygraną – mówił po spotkaniu Michał Kądzioła, cytowany na stronie mistrzostw. – Po meczu z Czechami mieliśmy do siebie wiele pretensji, bo w zasadzie na własne życzenie przegraliśmy to spotkanie. Jeśli chodzi o nasz awans, to będą liczyły się teraz nasze mecze z Czechami i Holendrami. Nie mamy najgorszego bilansu, dlatego gorąco liczymy, że zagramy w rundzie finałowej.

W czwartek jako ostatni z polskich par zagrali Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel. Zmierzyli się z Australijczykami Issakiem Kapą i Christopherem McHughem. W pierwszej partii biało-czerwoni zdeklasowali swoich rywali. Ich przewaga szybko rosła. Było m.in. 7:4 i 10:4. W dalszych fragmentach partii Fijałek z Prudlem spokojnie wypunktowali parę z Antypodów 21:13.

W drugim secie wyrównana gra była do stanu 7:7. Następnie inicjatywa zaczęła przechodzić na stronę siatkarzy z Australii. Prowadzili oni 12:9 i 16:12. Polacy walczyli ambitnie zmniejszyli rozmiary strat do 17:18. Jednak w końcówce decydujące słowo należało do rywali m.in. za sprawą autowych bloków polskiej pary. Kapa i Mc Hugh wygrali 21:19.

W tie breaku Polacy kontrolowali przebieg gry od pierwszej do ostatniej piłki (10:7), a as serwisowy Fijałka w decydującej fazie seta potwierdził wyższość biało-czerwonych, którzy odnieśli trzecie zwycięstwo i wygrali rywalizację w grupie.

- W tie breaku, gdzieś przy stanie 12:8 byliśmy pewni, że wygramy. Zagrywka Grzegorza i mój blok decydowały o zwycięstwie w trzecim secie i całym meczu - powiedział Mariusz Prudel. Polacy wygrali 2:1 (21:13, 19:21, 15:10).

- Zgodnie z naszymi przewidywaniami Kapa i McHugh byli najtrudniejszymi przeciwnikami w grupie. Ich styl nam nie odpowiada. Bardzo dużo pomogli nam kibice. W trudnych momentach podtrzymywali na duchu. Z każdym dniem jest ich coraz więcej - mówił po spotkaniu Grzegorz Fijałek.

Reprezentanci Polski podkreślili, że dopiero teraz zacznie się prawdziwa walka w mistrzostwach świata. - Nie zastanawiamy się na kogo lepiej wpaść w 1/16 finału. Na pewno porzebne będą stalowe nerwy. One mogą decydować o awansie lub wyeliminowaniu. Jeżeli myśli się o sukcesach w mistrzostwach, to nie ma co kalkulować, który przeciwnik będzie lepszy. Trzeba pokonać każdego - powiedział Mariusz Prudel.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej