Hitowy pojedynek wicemistrzów Polski z rewelacją sezonu – Treflem Gdańsk - zakończył zmagania 11. kolejki PlusLigi. Siatkarze Andrei Anastasiego sprawili kolejną niespodziankę i są pierwszą drużyną, której w tym sezonie udało się pokonać zespół z Rzeszowa. Tym samym Resovia musiała opuścić fotel lidera, na którym ponownie zasiedli zawodnicy z Bełchatowa. Wilki Bednaruka zwyciężyły będzińskie Tygrysy, drużyna z Bydgoszczy wygrała z brązowymi medalistami ubiegłego sezonu, a pasmo porażek przerwali radomscy Wojskowi. Dobrą dyspozycją nadal cieszą się siatkarze beniaminka z Lubina, a coraz lepszą formą podopieczni Sebastiana Świderskiego.
Hitowy pojedynek wicemistrzów Polski z rewelacją sezonu – Treflem Gdańsk - zakończył zmagania 11. kolejki PlusLigi. Siatkarze Andrei Anastasiego sprawili kolejną niespodziankę i są pierwszą drużyną, której w tym sezonie udało się pokonać zespół z Rzeszowa. Tym samym Resovia musiała opuścić fotel lidera, na którym ponownie zasiedli zawodnicy z Bełchatowa. Wilki Bednaruka zwyciężyły będzińskie Tygrysy, drużyna z Bydgoszczy wygrała z brązowymi medalistami ubiegłego sezonu, a pasmo porażek przerwali radomscy Wojskowi. Dobrą dyspozycją nadal cieszą się siatkarze beniaminka z Lubina, a coraz lepszą formą podopieczni Sebastiana Świderskiego.
Transfer Bydgoszcz – Jastrzębski Węgiel 3:1 ( 22:25 27:25 31:29 25:22)
Po porażkach z mistrzami i wicemistrzami Polski, siatkarzy z Bydgoszczy czekało kolejne trudne spotkanie, bo gościli na własnej hali brązowych medalistów ubiegłego sezonu, i nie byli stawiani w roli faworytów tego pojedynku. Miejscowi zaczęli mecz mocno sparaliżowani. Popełniali proste błędy i nie potrafili znaleźć rozwiązania na dobrą grę przeciwników. Jastrzębianie nękali ich zagrywką, a skrzydłowi – Zbigniew Bartman i Michał Łasko – bez problemów omijali blok gospodarzy. - Na początku meczu straciliśmy dwa punkty bardzo pechowo, a później przestraszyliśmy się, że ta gra nam się nie układa. Z czasem jednak to ciśnienie z nas zeszło i zaprezentowaliśmy fajną, mocną, agresywną siatkówkę - komentował spotkanie dla serwisu Sportowe Fakty Jakub Jarosz. Środkowa faza drugiej partii była momentem przełomowym w grze bydgoskiego zespołu. Nie tylko zdołali wyrównać wynik i wykorzystać odrobinę szczęścia w końcówce, ale dobrą dyspozycję utrzymywali od pierwszych piłek seta numer trzy. - Próbowaliśmy grać ostrą zagrywką, bo z takimi zespołami jak jastrzębianie trudno liczyć tylko na samo przebijanie serwisu na drugą stronę. Musieliśmy więc postawić na ryzyko w tym elemencie. W efekcie dość sporo psuliśmy, ale jak pokazuje wynik, ryzyko się opłaciło – mówił atakujący gospodarzy. Po wygranej na przewagi, niezwykle zaciętej, trzeciej partii, bydgoszczanie złapali jeszcze mocniejszy wiatr w żagle i zakończyli całe spotkanie w kolejnej odsłonie. - Nie pękaliśmy w końcówkach. Nie było wstrzymywania ręki, ani strachu, że coś może się nie udać - zakończył Jarosz. O tym jak równy był mecz świadczą przede wszystkim statystyki, bowiem żaden zespół nie odstawał znacząco od drugiego w poszczególnych elementach gry, z wyjątkiem zagrywki: 10 asów zawodników Transferu na 7 siatkarzy z Jastrzębia. Po stronie gospodarzy najwięcej punktował Constatnin Cupkowić – 23 razy, notując 53% skuteczność w ataku. O trzy oczka mniej zdobył dla swojej drużyny Jakub Jarosz. Wśród jastrzębian najlepiej spisał się Patryk Czarnowski, który zapisał na swoim koncie 16 punktów, grając z 74% skutecznością w ataku. MVP: Konstantin Cupković
BBTS Bielsko-Biała – Cuprum Lubin 0:3 (17:25, 20:25, 24:26) – relacja TUTAJ
Serię zwycięstw podtrzymali siatkarze beniaminka z Lubina, wygrywając za trzy punkty z bielszczanami. Agresywne zagrywki Łukasza Kadziewicza postraszyły miejscowych, a blok Dmytra Pashytskyy’ego skutecznie utrudniał grę skrzydłowym bielskiego zespołu w pierwszym secie spotkania. Podrażnieni porażką podopieczni Piotra Gruszki, w drugiej i trzeciej partii radzili sobie znacznie lepiej, ale w końcówkach lepszymi okazywali się przyjezdni. Drużyna Cuprum zagrała dobrze w przyjęciu, co przełożyło się na skuteczność poszczególnych graczy w ataku. Spory wkład w wygraną lubinian miał wspomniany już Kadziewicz, który nie tylko blokiem i dobrą zagrywką wspierał kolegów z boiska, ale przede wszystkim świetnie atakował. Skończył 7 na 9 skierowanych do niego piłek notując wysoką – 78% skuteczność. MVP: Łukasz Kadziewicz
AZS Częstochowa – PGE Skra Bełchatów 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)
Mecz siatkarzy bełchatowskiej Skry z częstochowskimi Akademikami z pewnością zapisze się na kartach historii PlusLigi. Szkoda tylko, że nie za sprawą dobrego sportowego widowiska. Powodem będzie przerwa w grze wywołana uruchomieniem się alarmu przeciwpożarowego w hali (czytajcie TUTAJ), która sprawiła, że pierwszy set spotkania trwał prawie dwie godziny. Gdy przerwano mecz, na tablicy widniał wynik 19:16. Mistrzowie Polski najwyraźniej potrzebowali „odpoczynku”, bo po powrocie na boisko szybko złapali swój rytm gry, zaś te kilkadziesiąt minut postoju zdekoncentrowało gospodarzy, i zarówno w końcówce rekordowej partii, jak i w dwóch kolejnych, ulegli faworyzowanym przyjezdnym. - Nie jesteśmy tak doświadczeni jak Skra. W pierwszym secie do stanu 19:16 nie robiliśmy błędów, a przeciwnik miał ich aż siedem. W końcówce z kolei Skra nie popełniała błędów, a my już tak. Tutaj jest duża różnica i tak samo było w drugim i trzecim secie. Do drugiej przerwy technicznej gramy równo, a potem przeciwnik nam odskakuje – ocenił spotkanie dla Sportowych Faktów Marek Kardos, trener AZS-u. Liderem Skry Bełchatów, pod nieobecność Mariusza Wlazłego, był drugi atakujący – Maciej Muzaj, który zdobył 15 punktów, atakując z 55% skutecznością i trzykrotnie blokując przeciwników. MVP: Maciej Muzaj
AZS Politechnika Warszawska – MKS Banimex Będzin 3:1 (25:14; 16:25; 27:25; 25:20)
To był pierwszy mecz w tegorocznych rozgrywkach, w którym podopieczni Jakuba Bednaruka byli stawiani w roli faworytów. Etykietkę przyklejono do nich słusznie, bo już w pierwszym secie spotkania pokazali, że są lepszą drużyną. Tygrysy nie radziły sobie z serwisem Aleksandra Śliwki i częściej od rywali myliły się w ataku. Chociaż gra będzinian w drugiej partii wyglądała znacznie lepiej, w trzeciej pozwolili rywalowi odrobić aż 6 punktów straty, a w końcówce to młodzi warszawiacy zachowali chłodną głowę. – Źle zaczęliśmy to spotkanie i myślę, że ten początek mógł wpłynąć na cały pojedynek. Końcówka trzeciego seta też nam nie wyszła. Popełniliśmy mnóstwo błędów, oddawaliśmy seriami punkty. Tak się nie da grać, tak się nie da wygrywać. Mamy taki zastój już od paru meczów – powiedział dla plusliga.pl Sebastian Warda, środkowy zespołu z Będzina. Czwarta odsłona od początku była kontrolowana przez Wilki Bednaruka. Spokojnie wypracowaną przewagę powiększyli w końcowej fazie seta i zwyciężyli spotkanie za trzy punkty. W szeregach Akademków najlepiej spisał się Michał Filip, który zdobył 21 oczek i był najlepiej punktującym spotkania. Świetny mecz rozegrał także Mateusz Sacharewicz, który przy dorobku 13 punktów atakował z 89% skutecznością. MVP: Michał Filip
Effector Kielce – ZAKSA Kędzierzyn – Koźle 1:3 (17:25, 27:25, 20:25, 20:25) – relacja TUTAJ
Dobre spotkanie rozegrała ekipa ZAKSY, która w meczu wyjazdowym zainkasowała kolejne punkty do ligowej tabeli, pokonując, nadal osłabionych kadrowo, graczy kieleckiego Effectora. Od początku pierwszego seta kielczanie mieli spore problemy w przyjęciu, co skutkowało niedokładnym rozegraniem i blokiem siatkarzy przeciwnej drużyny. Chociaż w ataku troił się Miseikis, w pojedynkę nie zdołał nadrabiać traconych punktów. W drugiej odsłonie mógł liczyć na wsparcie Rozalina Pencheva i Mateusza Bieńka, który mimo problemów zdrowotnych pojawił się na boisku, i był najjaśniejszą postacią swojego zespołu. Siatkarz popisał się dobrą skutecznością w ataku (78%), kończąc 6 na 8 posłanych do niego piłek. Dzięki zagraniom obu siatkarzy gospodarze zdołali wyrównać stan meczu. Jednak w kolejnych dwóch odsłonach znów lepiej zaprezentowali się goście. Najlepszym zawodnikiem uznano rozgrywającego przyjezdnych - Pawła Zagumnego, który świetnie kierował grą swojego zespołu. Czterech siatkarzy ZAKSY zapisało na swoich kontach dwucyfrową liczbę zdobyczy punktowych, a najskuteczniejszy w punktowaniu był po raz kolejny Dick Kooy, który zdobył 20 oczek, kończąc co drugą dostarczaną mu piłkę. Nieźle spisał się także Jurij Gladyr (13 punktów), który atakował z 68% skutecznością, a w obronie i przyjęciu świetnie zagrał Paweł Zatorski. Po 11. kolejkach kędzierzynianie plasują się na siódmej pozycji w tabeli, a Effector nadal jest na ostatnim miejscu. MVP: Paweł Zagumny
Cerrad Czarni Radom – Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:18, 14:25, 25:13, 25:22)
Pasmo porażek przerwała drużyna z Radomia, która przed własną publicznością pokonała olsztyńskich Akademików. Chociaż mecz rozpoczęła wyrównana walka na siatce, Wojskowi szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę w pierwszym secie, którą dociągnęli do samego końca partii. Drugą z kolei oddali bez walki, ale trzecią sami otrzymali w prezencie. Najwięcej emocji było w czwartej odsłonie spotkania, która zakończyła się zwycięstwem miejscowych w końcówce. – Ten ostatni set był bardzo zacięty. Mieliśmy swoje szanse na wygranie tego seta i być może wtedy w tie-breaku udałoby się wygrać cały mecz, ale niestety nie udało się dogonić przeciwnika i to drużyna z Radomia wygrała – powiedział dla oficjalnego serwisu Cerradu Maciej Zajder, środkowy gości. Wojskowi byli lepsi od przeciwników przede wszystkim w bloku: zatrzymali olsztynian 12 razy podczas gdy sami zostali zablokowani sześciokrotnie. Najtrudniej było Akademikom przebić się przez palce Bartłomieja Grzechnika, który zapisał na swoim koncie 6 punktowych bloków. W szeregach AZS-u niezłe spotkanie rozegrał Levi Cebral, który punktował 20 razy z 52% skutecznością w ataku. Wygrana za 3 punkty zapewniła radomskim siatkarzom 9. pozycję w tabeli, zaś gracze Indykpolu plasują się na 12. miejscu. MVP: Bartłomiej Grzechnik
Lotos Trefl Gdańsk – Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (25:20, 22:25, 25:16, 14:25, 17:15)
Resovia Rzeszów niedługo cieszyła się z liderowania w PlusLidze. W meczu przeciwko drużynie byłego trenera reprezentacji Polski, zaznała pierwszej porażki w sezonie, i dodatkowo pierwszej w historii z gdańskim zespołem po drugiej stronie siatki. Chociaż niewątpliwie było to najbardziej widowiskowe spotkanie 11. kolejki, forma obydwu drużyn mocno falowała. Pierwszą i trzecią odsłonę pewnie zwyciężyli miejscowi, a końcówkę drugiej i wysoko w czwartej goście. Dopiero druga faza tie-breaka dostarczyła prawdziwych emocji. – LOTOS zagrał dziś naprawdę bardzo dobry mecz. W końcówce tie-breaka wykorzystał nasze błędy i dwie bardzo mocne zagrywki Troya zakończyły spotkanie - skomentował mecz, w rozmowie z SiatkarskaLiga.tv, szkoleniowiec rzeszowian. Mimo iż zespół z Podkarpacia zagrał lepiej w ataku, popełnił znacznie więcej błędów własnych, szczególnie w polu zagrywki. Mniej wpadek w tym elemencie zaliczyli gospodarze, bowiem pomylili się zaledwie 10 razy przy 7 asach serwisowych. 4 z nich zapisał na swoim koncie najlepiej punktujący zawodnik gdańskiej drużyny – Murphy Troy, który zasłużył na statuetkę MVP spotkania. Wśród siatkarzy ekipy z Rzeszowa najlepiej spisywali się Jochen Schops oraz Rafał Buszek. Zawodnicy zdobywali dla swojej drużyny odpowiednio 24 i 21 punktów, atakując ze skutecznością około 50%. Jednak dobra dyspozycja poszczególnych graczy nie pozwoliła podtrzymać serii wygranych wicemistrzów Polski. - Na pewno nie cieszymy się z punktu, bo przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Jesteśmy praktycznie bez treningu. Tylko gramy, jeździmy i chwała chłopakom, że i tak utrzymujemy naprawdę niezły poziom - zakończył wypowiedź Andrzej Kowal. MVP Murphy Troy
A które drużyny zmierzą się ze sobą w 12. kolejce?
26 listopada (środa):
MKS Banimex Będzin – Cuprum Lubin
PGE Skra Bełchatów – BBTS Bielsko-Biała
Asseco Resovia Rzeszów – AZS Częstochowa
Jastrzębski Węgiel – LOTOS Trefl Gdańsk
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Transfer Bydgoszcz
Indykpol AZS Olsztyn – Effector Kielce
AZS Politechnika Warszawska – Cerrad Czarni Radom
Hitowy pojedynek wicemistrzów Polski z rewelacją sezonu – Treflem Gdańsk - zakończył zmagania 11. kolejki PlusLigi. Siatkarze Andrei Anastasiego sprawili kolejną niespodziankę i są pierwszą drużyną, której w tym sezonie udało się pokonać zespół z Rzeszowa. Tym samym Resovia musiała opuścić fotel lidera, na którym ponownie zasiedli zawodnicy z Bełchatowa. Wilki Bednaruka zwyciężyły będzińskie Tygrysy, drużyna z Bydgoszczy wygrała z brązowymi medalistami ubiegłego sezonu, a pasmo porażek przerwali radomscy Wojskowi. Dobrą dyspozycją nadal cieszą się siatkarze beniaminka z Lubina, a coraz lepszą formą podopieczni Sebastiana Świderskiego.
Transfer Bydgoszcz – Jastrzębski Węgiel 3:1 ( 22:25 27:25 31:29 25:22)
Po porażkach z mistrzami i wicemistrzami Polski, siatkarzy z Bydgoszczy czekało kolejne trudne spotkanie, bo gościli na własnej hali brązowych medalistów ubiegłego sezonu, i nie byli stawiani w roli faworytów tego pojedynku. Miejscowi zaczęli mecz mocno sparaliżowani. Popełniali proste błędy i nie potrafili znaleźć rozwiązania na dobrą grę przeciwników. Jastrzębianie nękali ich zagrywką, a skrzydłowi – Zbigniew Bartman i Michał Łasko – bez problemów omijali blok gospodarzy. - Na początku meczu straciliśmy dwa punkty bardzo pechowo, a później przestraszyliśmy się, że ta gra nam się nie układa. Z czasem jednak to ciśnienie z nas zeszło i zaprezentowaliśmy fajną, mocną, agresywną siatkówkę - komentował spotkanie dla serwisu Sportowe Fakty Jakub Jarosz. Środkowa faza drugiej partii była momentem przełomowym w grze bydgoskiego zespołu. Nie tylko zdołali wyrównać wynik i wykorzystać odrobinę szczęścia w końcówce, ale dobrą dyspozycję utrzymywali od pierwszych piłek seta numer trzy. - Próbowaliśmy grać ostrą zagrywką, bo z takimi zespołami jak jastrzębianie trudno liczyć tylko na samo przebijanie serwisu na drugą stronę. Musieliśmy więc postawić na ryzyko w tym elemencie. W efekcie dość sporo psuliśmy, ale jak pokazuje wynik, ryzyko się opłaciło – mówił atakujący gospodarzy. Po wygranej na przewagi, niezwykle zaciętej, trzeciej partii, bydgoszczanie złapali jeszcze mocniejszy wiatr w żagle i zakończyli całe spotkanie w kolejnej odsłonie. - Nie pękaliśmy w końcówkach. Nie było wstrzymywania ręki, ani strachu, że coś może się nie udać - zakończył Jarosz. O tym jak równy był mecz świadczą przede wszystkim statystyki, bowiem żaden zespół nie odstawał znacząco od drugiego w poszczególnych elementach gry, z wyjątkiem zagrywki: 10 asów zawodników Transferu na 7 siatkarzy z Jastrzębia. Po stronie gospodarzy najwięcej punktował Constatnin Cupkowić – 23 razy, notując 53% skuteczność w ataku. O trzy oczka mniej zdobył dla swojej drużyny Jakub Jarosz. Wśród jastrzębian najlepiej spisał się Patryk Czarnowski, który zapisał na swoim koncie 16 punktów, grając z 74% skutecznością w ataku. MVP: Konstantin Cupković
BBTS Bielsko-Biała – Cuprum Lubin 0:3 (17:25, 20:25, 24:26)
Serię zwycięstw podtrzymali siatkarze beniaminka z Lubina, wygrywając za trzy punkty z bielszczanami. Agresywne zagrywki Łukasza Kadziewicza postraszyły miejscowych, a blok Dmytra Pashytskyy’ego skutecznie utrudniał grę skrzydłowym bielskiego zespołu w pierwszym secie spotkania. Podrażnieni porażką podopieczni Piotra Gruszki, w drugiej i trzeciej partii radzili sobie znacznie lepiej, ale w końcówkach lepszymi okazywali się przyjezdni. Drużyna Cuprum zagrała dobrze w przyjęciu, co przełożyło się na skuteczność poszczególnych graczy w ataku. Spory wkład w wygraną lubinian miał wspomniany już Kadziewicz, który nie tylko blokiem i dobrą zagrywką wspierał kolegów z boiska, ale przede wszystkim świetnie atakował. Skończył 7 na 9 skierowanych do niego piłek notując wysoką – 78% skuteczność. MVP: Łukasz Kadziewicz
AZS Częstochowa – PGE Skra Bełchatów 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)
Mecz siatkarzy bełchatowskiej Skry z częstochowskimi Akademikami z pewnością zapisze się na kartach historii PlusLigi. Szkoda tylko, że nie za sprawą dobrego sportowego widowiska. Powodem będzie przerwa w grze wywołana uruchomieniem się alarmu przeciwpożarowego w hali, która sprawiła, że pierwszy set spotkania trwał prawie dwie godziny. Gdy przerwano mecz, na tablicy widniał wynik 19:16. Mistrzowie Polski najwyraźniej potrzebowali „odpoczynku”, bo po powrocie na boisko szybko złapali swój rytm gry, zaś te kilkadziesiąt minut postoju zdekoncentrowało gospodarzy, i zarówno w końcówce rekordowej partii, jak i w dwóch kolejnych, ulegli faworyzowanym przyjezdnym. - Nie jesteśmy tak doświadczeni jak Skra. W pierwszym secie do stanu 19:16 nie robiliśmy błędów, a przeciwnik miał ich aż siedem. W końcówce z kolei Skra nie popełniała błędów, a my już tak. Tutaj jest duża różnica i tak samo było w drugim i trzecim secie. Do drugiej przerwy technicznej gramy równo, a potem przeciwnik nam odskakuje – ocenił spotkanie dla Sportowych Faktów Marek Kardos, trener AZS-u. Liderem Skry Bełchatów, pod nieobecność Mariusza Wlazłego, był drugi atakujący – Maciej Muzaj, który zdobył 15 punktów, atakując z 55% skutecznością i trzykrotnie blokując przeciwników. MVP: Maciej Muzaj
AZS Politechnika Warszawska – MKS Banimex Będzin 3:1 (25:14; 16:25; 27:25; 25:20)
To był pierwszy mecz w tegorocznych rozgrywkach, w którym podopieczni Jakuba Bednaruka byli stawiani w roli faworytów. Etykietkę przyklejono do nich słusznie, bo już w pierwszym secie spotkania pokazali, że są lepszą drużyną. Tygrysy nie radziły sobie z serwisem Aleksandra Śliwki i częściej od rywali myliły się w ataku. Chociaż gra będzinian w drugiej partii wyglądała znacznie lepiej, w trzeciej pozwolili rywalowi odrobić aż 6 punktów straty, a w końcówce to młodzi warszawiacy zachowali chłodną głowę. – Źle zaczęliśmy to spotkanie i myślę, że ten początek mógł wpłynąć na cały pojedynek. Końcówka trzeciego seta też nam nie wyszła. Popełniliśmy mnóstwo błędów, oddawaliśmy seriami punkty. Tak się nie da grać, tak się nie da wygrywać. Mamy taki zastój już od paru meczów – powiedział dla plusliga.pl Sebastian Warda, środkowy zespołu z Będzina. Czwarta odsłona od początku była kontrolowana przez Wilki Bednaruka. Spokojnie wypracowaną przewagę powiększyli w końcowej fazie seta i zwyciężyli spotkanie za trzy punkty. W szeregach Akademków najlepiej spisał się Michał Filip, który zdobył 21 oczek i był najlepiej punktującym spotkania. Świetny mecz rozegrał także Mateusz Sacharewicz, który przy dorobku 13 punktów atakował z 89% skutecznością. MVP: Michał Filip
Effector Kielce – ZAKSA Kędzierzyn – Koźle 1:3 (17:25, 27:25, 20:25, 20:25)
Dobre spotkanie rozegrała ekipa ZAKSY, która w meczu wyjazdowym zainkasowała kolejne punkty do ligowej tabeli, pokonując, nadal osłabionych kadrowo, graczy kieleckiego Effectora. Od początku pierwszego seta kielczanie mieli spore problemy w przyjęciu, co skutkowało niedokładnym rozegraniem i blokiem siatkarzy przeciwnej drużyny. Chociaż w ataku troił się Miseikis, w pojedynkę nie zdołał nadrabiać traconych punktów. W drugiej odsłonie mógł liczyć na wsparcie Rozalina Pencheva i Mateusza Bieńka, który mimo problemów zdrowotnych pojawił się na boisku, i był najjaśniejszą postacią swojego zespołu. Siatkarz popisał się dobrą skutecznością w ataku (78%), kończąc 6 na 8 posłanych do niego piłek. Dzięki zagraniom obu siatkarzy gospodarze zdołali wyrównać stan meczu. Jednak w kolejnych dwóch odsłonach znów lepiej zaprezentowali się goście. Najlepszym zawodnikiem uznano rozgrywającego przyjezdnych - Pawła Zagumnego, który świetnie kierował grą swojego zespołu. Czterech siatkarzy ZAKSY zapisało na swoich kontach dwucyfrową liczbę zdobyczy punktowych, a najskuteczniejszy w punktowaniu był po raz kolejny Dick Kooy, który zdobył 20 oczek, kończąc co drugą dostarczaną mu piłkę. Nieźle spisał się także Jurij Gladyr (13 punktów), który atakował z 68% skutecznością, a w obronie i przyjęciu świetnie zagrał Paweł Zatorski. Po 11. kolejkach kędzierzynianie plasują się na siódmej pozycji w tabeli, a Effector nadal jest na ostatnim miejscu. MVP: Paweł Zagumny
Cerrad Czarni Radom – Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:18, 14:25, 25:13, 25:22)
Pasmo porażek przerwała drużyna z Radomia, która przed własną publicznością pokonała olsztyńskich Akademików. Chociaż mecz rozpoczęła wyrównana walka na siatce, Wojskowi szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę w pierwszym secie, którą dociągnęli do samego końca partii. Drugą z kolei oddali bez walki, ale trzecią sami otrzymali w prezencie. Najwięcej emocji było w czwartej odsłonie spotkania, która zakończyła się zwycięstwem miejscowych w końcówce. – Ten ostatni set był bardzo zacięty. Mieliśmy swoje szanse na wygranie tego seta i być może wtedy w tie-breaku udałoby się wygrać cały mecz, ale niestety nie udało się dogonić przeciwnika i to drużyna z Radomia wygrała – powiedział dla oficjalnego serwisu Cerradu Maciej Zajder, środkowy gości. Wojskowi byli lepsi od przeciwników przede wszystkim w bloku: zatrzymali olsztynian 12 razy podczas gdy sami zostali zablokowani sześciokrotnie. Najtrudniej było Akademikom przebić się przez palce Bartłomieja Grzechnika, który zapisał na swoim koncie 6 punktowych bloków. W szeregach AZS-u niezłe spotkanie rozegrał Levi Cebral, który punktował 20 razy z 52% skutecznością w ataku. Wygrana za 3 punkty zapewniła radomskim siatkarzom 9. pozycję w tabeli, zaś gracze Indykpolu plasują się na 12. miejscu. MVP: Bartłomiej Grzechnik
Lotos Trefl Gdańsk – Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (25:20, 22:25, 25:16, 14:25, 17:15)
Resovia Rzeszów niedługo cieszyła się z liderowania w PlusLidze. W meczu przeciwko drużynie byłego trenera reprezentacji Polski, zaznała pierwszej porażki w sezonie, i dodatkowo pierwszej w historii z gdańskim zespołem po drugiej stronie siatki. Chociaż niewątpliwie było to najbardziej widowiskowe spotkanie 11. kolejki, forma obydwu drużyn mocno falowała. Pierwszą i trzecią odsłonę pewnie zwyciężyli miejscowi, a końcówkę drugiej i wysoko w czwartej goście. Dopiero druga faza tie-breaka dostarczyła prawdziwych emocji. – LOTOS zagrał dziś naprawdę bardzo dobry mecz. W końcówce tie-breaka wykorzystał nasze błędy i dwie bardzo mocne zagrywki Troya zakończyły spotkanie - skomentował mecz, w rozmowie z SiatkarskaLiga.tv, szkoleniowiec rzeszowian. Mimo iż zespół z Podkarpacia zagrał lepiej w ataku, popełnił znacznie więcej błędów własnych, szczególnie w polu zagrywki. Mniej wpadek w tym elemencie zaliczyli gospodarze, bowiem pomylili się zaledwie 10 razy przy 7 asach serwisowych. 4 z nich zapisał na swoim koncie najlepiej punktujący zawodnik gdańskiej drużyny – Murphy Troy, który zasłużył na statuetkę MVP spotkania. Wśród siatkarzy ekipy z Rzeszowa najlepiej spisywali się Jochen Schops oraz Rafał Buszek. Zawodnicy zdobywali dla swojej drużyny odpowiednio 24 i 21 punktów, atakując ze skutecznością około 50%. Jednak dobra dyspozycja poszczególnych graczy nie pozwoliła podtrzymać serii wygranych wicemistrzów Polski. - Na pewno nie cieszymy się z punktu, bo przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Jesteśmy praktycznie bez treningu. Tylko gramy, jeździmy i chwała chłopakom, że i tak utrzymujemy naprawdę niezły poziom - zakończył wypowiedź Andrzej Kowal. MVP Murphy Troy
A które drużyny zmierzą się ze sobą w 12. kolejce?
26 listopada (środa):
MKS Banimex Będzin – Cuprum Lubin
PGE Skra Bełchatów – BBTS Bielsko-Biała
Asseco Resovia Rzeszów – AZS Częstochowa
Jastrzębski Węgiel – LOTOS Trefl Gdańsk
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Transfer Bydgoszcz
Indykpol AZS Olsztyn – Effector Kielce
AZS Politechnika Warszawska – Cerrad Czarni Radom