- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Pliński: chciałbym stworzyć nową historię
Patrycja Rzeźniczak, 25 lutego 2013
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą" - tymi słowami spiker bełchatowskiego klubu zagrzewał do walki siatkarzy w żółto-czarnych barwach przed ich trzecim meczem ćwierćfinałowej rywalizacji z Asseco Resovią Rzeszów.
I faktycznie, gospodarzom ducha walki nie można było odmówić, ale to okazało się niewystarczające na dobrze dysponowanych rywali. Na tablicy wyników pojawił się rezultat 0:2. O ile w dwóch pierwszych partiach wcześniej wspomniana wola walki nie poprowadziła ich do sukcesu, o tyle w trzecim secie pomogła bełchatowianom uciec spod topora. Do boiskowego charakteru dołączyli bowiem dobrą grę i doprowadzili do wyrównania. O być, albo nie być gospodarzy miał zadecydować piąty set, który w tym sezonie nie był ich mocną stroną. Tie-break, choć rozpoczął się dla wicemistrzów Polski niekorzystnie, bo Resovia prowadziła już 5:1, zakończył się dla nich happy endem. Po ostatniej wygranej piłce bełchatowianie cieszyli się tak, jakby właśnie wygrali nie jedno ze spotkań ćwierćfinałowej rywalizacji, a decydujący mecz finałowy. Tej euforii trudno się jednak dziwić. Skra wróciła do gry z dalekiej podróży.
- Faktycznie, każda drużyna ma trzy życia, nam pozostało jedno. Sport jest piękny i czasami różne rzeczy mogą się zdarzyć. Mieliśmy szansę wgrać 3:1, ale najważniejsze, że pokazaliśmy charakter! To jest niewiarygodne, że udało nam się odrobić tę czteropunktową stratę w tie-breaku. Nie chcę myśleć o rywalizacjach z przeszłości i odrabianiu strat po przegranych dwóch pierwszych meczach. Żadnych analogii bym nie szukał. Chciałbym stworzyć nową historię i awansować po takim trudnym momencie w sezonie do półfinału. Pechowo przegraliśmy drugie spotkanie w Rzeszowie, ale Resovia pokazała tam charakter i grała do końca, tak jak my dzisiaj. Wszystkim marzył się fajny play-off i taki też jest - cieszył się Daniel Pliński.
- Było nerwowo. Najważniejsze chyba okazały się emocje i to w tym meczu mogło się podobać - zaznaczył Michał Winiarski.
- W tie-breaku drugiego starcia w Rzeszowie zabrakło tych kilku ważnych piłek. Wtedy mówiliśmy, że zadecydowały poszczególne akcje. Nie było łatwo się pozbierać, podobnie dziś, kiedy drugą partię mieliśmy na wyciągnięcie ręki, ale taka jest siatkówka. Czasami są dziwne, niezrozumiałe sytuacje, przegrywa się wygrane sety i spotkania. Cieszymy się, że to my dzisiaj wygraliśmy prawie przegrany mecz. Mam nadzieję, że to będzie dla nas mobilizujące. Tym razem rzeszowianie w końcówce nie ustrzegli się błędów i to się na nich zemściło. Udowodniliśmy, że potrafimy odrabiać straty. Jestem przekonany, że kiedy będzie walka na "ostre noże", to przeciwnicy, będą mieli w głowach, że o rywalizacji może zadecydować piąte spotkanie - podsumował Paweł Zatorski.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej