Katarzyna Wirkowska, EA, 28 marca 2015

PGE Atom Trefl Sopot zagra w finale Pucharu CEV. Drużynie trenera Lorenzo Micellego do awansu potrzebne było wygranie dwóch setów i cel ten zrealizowała.

Atomówki zdecydowanie nie mogły się odnaleźć w pierwszej partii tego spotkania, które jak pokazał czas było bardzo dramatyczne, ale i nerwowe. W pierwszym secie cesarzowi należy jednak oddać to, co cesarskie. Galatasaray zagrało bowiem naprawdę świetnie, a w ataku szlała wręcz Nadia Centoni. Kapitan Włoszek rewelacyjnie poprowadziła swój zespół do wygranej 25:18, choć na dobre zawodniczki znad Bosforu odskoczyły dopiero po drugiej przerwie technicznej.

To, co się działo później, powinno być poprzedzone wstępem "tylko dla ludzi o mocnych nerwach". W trzech kolejnych partiach oba zespoły grały bardzo wyrównanie, ale największą rolę odegrali... sędziowie. Po raz pierwszy w tym sezonie zdarzyło się, aby arbitrzy w tak bezczelny momentami sposób dyktowali kolejne punkty dla rywalek. Niezmienną wartośc po stronie PGE Atomu Trefla stanowiła Charlotte Leys, choć nie spisywała się aż tak dobrze w obronie. Bardzo dużo dobrego wniosło z kolei wejście od drugiego seta Mai Tokarskiej, a od trzeciego także Falyn Fonoimoany. Te dwie zawodniczki zdecydowanie uskrzydliły sopocką drużynę, dając jej szanse na wygranie dwóch setów. Było jednak bardzo ciężko - z jednej strony naprawdę bardzo mocno poprawiły zagrywkę gospodynie, z drugiej nie popisywali się z kolei sędziowie liniowi i główni. Stare siatkarskie obawy o sędziowanie podczas meczu w Turcji zdecydowanie miały swoje odzwierciedlenie w tym meczu - emocje sięgnęły zenitu w secie drugim, gdy sopocianki prowadziły 23:21, Turczynki odrobiły jeden punkt po bardzo spornej akcji, a kolejny zarobiły, bo... o poprzednią akcję wykłócała się słusznie pewna swojej racji Katarzyna Zaroślińska. W mgnieniu oka ujrzała ona czerwoną kartkę, a wynik zrównał się na 23:23. Chwilę później Galatasaray prowadziło już 2:0 po wygranej 29:27.

Sędziowanie przesłoniło zaś nieco urodę tego meczu, w którym naprawdę kapitanle zawody garała Centoni, a kolejne swietne zmiany dały Anna Kaczmar i Anna Miros. Lorenzo Micelli rotował zawodniczkami, a te uzupełniały się na boisku. Trzecią partię Atomówki wręcz wyszarpały gospodyniom za sprawą Tokarskiej, Fonoimoany i budzacej się Brittnee Cooper. Po wygranej 28:26 potrzeba było jeszcze jednego seta i Galatasaray wyszło na czwartą partię wyraźnie podłamane. Zielono-niebieskie prowadziły już nawet 16:11 i nic nie wskazywało na to, by w tym secie miało się coś wydarzyć. Wystarczyła jednak sekunda dekoncentracji, aby dać rywalkom nadzieję na powrót do gry. Dla Cateriny Bosetti i Asli Kalac był to wyraxny sygnał do walki i razem z Centoni zaczłęły one odrabiać wynik i to dość skutecznie. Sopocianki dopiero na przewagi wygrały bowiem 31:29, gwarantując sobie udział w finale Pucharu CEV.

Na piątego seta drużyny - co zrozumiałe - wyszły z nieco innym nastawieniem. Choć Massimo Barbolini nie zmienił swojej "szóstki", to Micelli desygnoał do gry Tokarską, Deję McClendon, Miros, Zuzannę Efimienko, Kaczmar i Fonoimoanę. Również ten skład mimo nieco chaotycznego początku uniósł ciężar gry i zwyciężył 15:13.

Galatasaray Daikin Stambuł - PGE Atom Trefl Sopot 2:3 (25:18, 29:27, 26:28, 29:31, 13:15)

Galatasaray Daikin Stambuł: Mejiners (14), Kalac (12), Bosetti (15), Alikaya (1), Centoni (38), Gurkaynak (9), Guneygil (L) oraz Dumanoglu, Aydinlar (2); PGE Atom Trefl Sopot: Leys (16), Bełcik (3), Efimienko (4), Cooper (10), Kaczorowska (4), Zaroślińska (15), Durajczyk (L) oraz Tokarska (16), Miros (8), Kaczmar (2), Fonoimoana 11, McClendon (2)

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej