Rozmawiała Karolina Szewczyk, 15 stycznia 2011

Po 14 sezonach gry w ekstraklasie, po ponad 140 rozegranych meczach w reprezentacji Polski, po 23 latach spędzonych na boisku, Paweł Papke w zeszłym sezonie zakończył karierę. Nie skończył jednak z siatkówką.

Po 14 sezonach gry w ekstraklasie, po ponad 140 rozegranych meczach w reprezentacji Polski, po 23 latach spędzonych na boisku, Paweł Papke w zeszłym sezonie zakończył karierę. Nie skończył jednak z siatkówką. 

- Większość fanów siatkówki zastanawia się, dlaczego zakończyłeś karierę sportową? Jeszcze przez kilka dobrych sezonów mogłeś pograć w ekstraklasie.
- Pograć – to jest właśnie kluczowe słowo. Pograć na ławce rezerwowych, czy też w słabszych klubach, to mnie nie interesowało. Doszedłem do wniosku, że mój organizm, moje ciało już nie daje rady. Z resztą podobnie głowa, cały czas obciążenie psychiczne, nerwy, stresy. Ja już nic nikomu nie muszę udowadniać, jeśli chodzi o granie, o wyniki sportowe. Finansowo też jestem niezależny. Nie musiałem grać za wszelką cenę. Nie dopuszczałem w ogóle takiej myśli o graniu w słabszych klubach czy też słabszej lidze. Doszedłem do wniosku, że ten etap życia trzeba skończyć i zająć się innymi sprawami.

- Jednak zostałeś przy siatkówce. W Olsztynie założyłeś szkółkę siatkarską dla młodzieży.
- Musiałem zdecydować, co chciałbym robić po zakończeniu kariery zawodniczej. To, że chcę zostać przy siatkówce było pewne. Ten sport to moja prawdziwa pasja. Postanowiłem założyć szkółkę siatkarską. Ten pomysł tlił się w mojej głowie od około dwóch lat. Chcę dzieciom dać szansę rozwoju, chcę podzielić się swoim doświadczeniem i pokazać, że sport może być dobrym uzupełnieniem nauki i rewelacyjnym sposobem na spędzanie wolnego czasu. W trzech kategoriach wiekowych uczę podstaw techniki, podstaw sprawności, współpracy. Chciałbym żeby od nowego semestru powstała jeszcze jedna grupa. Jestem zadowolony ze współpracy z dziećmi, mam nadzieję, że moi podopieczni, jak i ich rodzice również.

- Założeniem szkółki jest to żeby dzieci miały gdzie spędzać swój wolny czas i  spędzały go aktywnie, czy chcesz wychować przyszłych olimpijczyków?
- Przede wszystkim chciałbym oderwać dzieci od komputerów, od telewizji itp., od wszystkich sytuacji, gdzie siedzą zgarbione nad ekranem. Chcę żeby dzieci się ruszały, żeby miały alternatywę. W Olsztynie jest dużo klubów z piłką nożną, siatkówki trochę brakowało. Teraz na rynku powstała konkurencja, ale to dobrze, bo to tylko służy rozwojowi. Na razie chcę żeby aktywnie spędzały czas, to za małe dzieci, za młoda młodzież, żeby myśleć o jakiś dalekosiężnych planach. To nie są codzienne treningi, to nie jest regularny trening, na razie to tylko dwie godzinki w tygodniu.

- Jakim trenerem jesteś? Raczej dobrym kumplem czy tyranem?
- Nie mogę być tyranem, to małe dzieci. Potrzeba dużo uśmiechu. Oczywiście czasami wypowiem się bardziej energicznie, ale tej energii też oczekuję też w wykonywaniu przez zawodników ćwiczeń. Ale jak mówiłem wcześniej to na razie bardziej zabawa, oderwanie od książek, a przede wszystkim komputerów, niż poważny trening.

- Twoje życie nierozerwalnie wiąże się z piłką siatkową. Swoją żonę poznałeś właśnie dzięki siatkówce, można wręcz powiedzieć, że na boisku.
- Tak, na boisku. Moja żona była cheerleaderką Trefla Sopot. Dziewczyny tańczyły na naszych meczach podczas Ligii Światowej. W ten sposób się poznaliśmy, a nasza przyjaźń i miłość trwa do tej pory.

- Z tej przyjaźni i miłości na świecie pojawił się mały Szymon. Chciałbyś żeby syn poszedł w Twoje ślady i został siatkarzem. Czy jednak wolałbyś żeby został prawnikiem, lekarzem?
- Mój synek ma teraz 4 i pól roku. Na początku chciałbym żeby bardziej mnie słuchał (śmiech). I żeby był bardziej zdyscyplinowany. Widzę, że nie będzie miał raczej jakiś specjalnych warunków do siatkówki, jeśli chodzi o fizjonomię. Przede wszystkim nie chciałbym żeby był jakimś lumpem, złodziejem. Chciałbym żebyśmy z żoną dobrze go wychowali, na dobrego człowieka. I to jest najważniejsze. A czym się będzie zajmował pokaże życie. To będą jego wybory, jak będzie miał 15, 20 czy 25 lat będzie szukał swojej drogi, podejmował swoje decyzje. My staramy się go dobrze wychować.

- Niedługo na świecie pojawi się także córeczka…
- Tak, moja żona jest w ciąży. Już za miesiąc Szymon będzie miał siostrzyczkę. Imienia jeszcze nie wybraliśmy. Ciągle toczą się na ten temat dyskusje. 

- Zostańmy przy rodzinie. Nie wiele osób wie, że masz brata bliźniaka…
- Tak, mam brata bliźniaka starszego o osiem minut. Z racji tego, że on był pierwszy ma na imię Piotr, bo oczywiście jest Piotr i Paweł. Brat mieszka w Stargardzie, ma żonę i dwójkę dzieci. Grał też w siatkówkę, jednak warunki fizyczne ma ode mnie gorsze. Jest troszkę mniejszy, inna fizjonomia, budowa ciała. Jako młodzik i junior odnosił sukcesy, ale później wybrał inną drogę życiową. Jesteśmy kompletnie różni jeśli chodzi o wygląd, ale też o charakter. Mamy kompletnie inny pogląd na świat, na życie. Nasz kontakt jest słaby, wyjechałem z domu jak miałem 15 lat, on został w Stargardzie.

- Pochodzisz ze Stargardu Gdańskiego, Twoja żona z Gdyni. Mieszkałeś cztery lata w Warszawie, potem przez siedem lat w Kędzierzynie -Koźlu, następne cztery w Olsztynie i ostatnie trzy w Rzeszowie. Co takiego ma Olsztyn, że właśnie tutaj zdecydowaliście się zamieszkać?
- W Olsztynie spędziliśmy cztery fantastyczne lata. Przyjechaliśmy tutaj od razu po ślubie w 2003 roku. Poznaliśmy tutaj masę rewelacyjnych ludzi, kompletnie niezwiązanych z siatkówką. Mieszkaliśmy w Rzeszowie, ale swoją przyszłość wiązaliśmy z Olsztynem. Tu mamy mieszkanie, tu urodził się nasz syn, wkrótce urodzi się córka. Uwielbiam to miasto.

- I tutaj zdecydowałeś się kandydować na radnego i wybory wygrałeś. Co Cię skłoniło do kandydatury? I co będziesz chciał zmienić w Olsztynie?
- Poproszono mnie żebym wspomógł jedną z partii. Mieszkańcy Olsztyna dali mi szansę brania udziału w kształtowaniu środowiska sportowego. Jestem zaszczycony i dołożę wszelkich starań, żeby zrobić dla sportu w tym mieście jak najwięcej. Przede wszystkim brakuje tutaj dużej hali sportowej. To podstawa żeby zbudować dużą, wielofunkcyjną, nowoczesną halę. Nie tylko dla grup zawodowych, piłkarzy ręcznych, siatkarzy, koszykarzy, ale też dla dzieci. Halę, którą można będzie podzielić na kilka boisk, z których będą mogły korzystać również szkoły, oraz grupy amatorskie. Mam wrażenie, że cały sport młodzieżowy funkcjonuje nie do końca tak, jakbyśmy sobie wszyscy życzyli, nad tym trzeba popracować. Poukładać trzeba sport młodzieżowy, jak również amatorski. Na razie walczymy o budżet na nowy rok, a potem będziemy walczyć na rzecz sportu w Olsztynie.

- Jak się czujesz w nowej roli?
- Cały czas przyglądam się, podpatruję, uczę się, ale także służę opinią byłego sportowca. Jestem pełen zapału i chęci do pracy. Mam nadzieję, że moje plany zostaną zrealizowane, a mieszkańcy Olsztyna będą zadowoleni.

- Grając w AZS-ie Olsztyn skończyłeś 3 letnie studia na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, teraz zacząłeś kolejne…
- Tak, obroniłem pracę licencjacką na stosunkach międzynarodowych, specjalizacja – dyplomacja europejska. Zdecydowałem się uzupełnić swoją wiedzę na kierunku pedagogika i promocja zdrowia. Właśnie z myślą o młodzieży. Chcę zdobyć większą wiedzę merytoryczną jeśli chodzi o dzieci, młodzież, o poruszanie się w strefach między dorosłymi, a dziećmi. Studia zacząłem w tym roku, więc mam jeszcze przed sobą 2 lata.

- Co Paweł Papke robi w wolnym czasie? Wędkujesz? Szydełkujesz? Jakie są Twoje pasje, zainteresowania, hobby?
- Moją największą pasją jest mój syn. Każdy człowiek, który ma dziecko najwięcej czasu chce poświęcić właśnie jemu. Bawić się z nim, wychowywać go, pokazywać mu różne kierunki w życiu. I to daje mi największą radość i satysfakcję. Takiego typowego hobby nie mam, nie zbieram znaczków, nie chodzę na ryby. Lubię sobie „wyciągnąć nogi” z gazetką. Dużo czytam, szczególnie o sprawach związanych z gospodarką, polityką. Polityka zawsze była mi bliska, zawsze interesowałem się życiem kraju, życiem świata. Dlatego też zgodziłem się na kandydowanie w tych wyborach.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej