- Rozgrywki
- Rozgrywki młodzieżowe
- Imprezy PZPS
- Komunikaty
- Temp
- Nie ma mocnych na PGE Skrę
Patrycja Rzeźniczak, 20 lutego 2011
Z rywalizacji pomiędzy PGE Skrą Bełchatów, a AZS-em Politechniką Warszawską po raz kolejny zwycięsko wyszli mistrzowie Polski. Mecz w hali „Energia” pełen był niecodziennych sytuacji. Po pierwsze: okazało się, że wspólny występ na boisku Jakuba Novotnego i Mariusza Wlazłego wcale nie jest wykluczony. Po drugie: nawet prowadzenie 20:12 nie gwarantuje wygranej w secie. Raz jeszcze okazało się, że w PlusLidze nie ma mocnych na mistrza kraju.
Jeszcze dwa dni przed rywalizacją z mistrzami Polski, „inżynierowie” walczyli o ligowe punkty w Bydgoszczy. Zbigniew Bartman nie upatruje jednak w tym fakcie przyczyn porażki swojej drużyny. - Nic nas nie może usprawiedliwić, bo to jest normalne. Jesteśmy zawodowymi sportowcami i to, że trenujemy, gramy codziennie, nie powinno być problemem, dlatego na pewno nas to nie usprawiedliwia. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy nieobecności dwóch podstawowych przyjmujących Skry i że tak się to potoczyło, a nie inaczej - powiedział.
W meczu z Delectą, Politechnika przerwała serię czterech meczów bez zwycięstwa. Gości do wygranej tradycyjnie już poprowadził duet Bartman – Kubiak, który po raz kolejny stanowił o sile ofensywnej AZS-u. - Po to nas sprowadzono do Warszawy, taka jest nasza rola w tym zespole i zdajemy sobie sprawę, że bardzo dużo od nas zależy. Myślę, że dobrze się wywiązujemy z tej roli – ocenia MVP czwartkowego spotkania w Bydgoszczy. W meczu wygranym przez Politechnikę 3:0, Bartman zapisał na swoim koncie 15 punktów, Michał Kubiak - 11. Podstawowych przyjmujących zespołu ze stolicy udanie wspierał Oleksandr Statsenko, zdobywca 16 „oczek”. - Bardzo się cieszymy, że dołączył z dobrą grą Sasza Statsenko, bo w Bydgoszczy rozegrał rewelacyjne spotkanie, troszeczkę późno wchodził do zespołu, ale widać, że zaczyna grać naprawdę dobrze. Cieszymy się z tego, atakujący jest nam bardzo potrzebny, bo we dwóch ciężko ciągnąć grę zespołu w ataku.
Graczom Radosława Panasa w spotkaniu z mistrzami Polski tak dobrze już się jednak nie wiodło. - Nie zawsze z tych wysokich piłek dajemy sobie radę, chociaż jak na razie szło nam nieźle. Szkoda, że dziś tak to wyglądało i ciężko mi znaleźć tutaj jakieś odpowiednie słowa po takiej porażce - powiedział.
Politechnika po raz kolejny nie znalazła sposobu na pokonanie Skry, która zmagając się kłopotami zdrowotnymi swoich przyjmujących, wystąpiła w eksperymentalnym i nietypowym dla siebie ustawieniu. - Doszły nas informacje, że nie będzie dzisiaj Bartka Kurka i Winiara. Nie spodziewaliśmy się, że będzie grał Wlazły na przyjęciu, ale to nie powinno nic zmienić w naszej grze. A my prowadząc w drugim secie 20:12, przegrywamy 23:25 – przyznał rozczarowany gracz. „Inżynierowie”, pomimo dużej przewagi w drugiej partii pozwolili bełchatowianom odrobić straty. Gdyby utrzymali wysokie prowadzenie i wygrali tę odsłonę, to spotkanie mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.
- Myślę, że ten drugi set ustawił cały mecz, bo niecodziennie się przegrywa, prowadząc tak wysoko - i to jeszcze w końcówce. Było to bardzo bolesne. Niestety, popełnialiśmy zbyt dużo błędów, wpadło nam parę asów, nie skończyliśmy kilku piłek, które mogliśmy skończyć i przegraliśmy spotkanie. Wyszła tutaj dojrzałość zespołu z Bełchatowa. Trzeba wyjść z hali z podniesioną głową, walczyć dalej i brać się za ciężką pracę - mówi Zbigniew Bartman.
Czasu na tę ciężką pracę, analizowanie przyczyn porażki i wyciąganie wniosków, siatkarze ze stolicy będą mieli dużo. Ze względu na udział polskich drużyn w europejskich pucharach, PlusLiga, która toczyła się w ekspresowym tempie, zdecydowanie zwolni. - Ciężko powiedzieć, czy się cieszymy z tego powodu, bo liga się wydłuży i zamiast pod koniec kwietnia, będziemy kończyć rozgrywki prawdopodobnie około 10. maja. Czasu na przygotowania do Ligi Światowej dla kadrowiczów – tych, którzy oczywiście znajdą się w reprezentacji – będzie bardzo mało, tym bardziej nie będzie czasu na odpoczynek. Także jest to dla nas bardzo niekorzystne, ale z drugiej strony można będzie podleczyć różne mikrourazy, drobne kontuzje i przeziębienia.
Przed najtrudniejszym zadaniem z grona polskich pucharowiczów staną gracze PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów. Pierwsi zmierzą się z Zenitem Kazań, drudzy z Sisley’em Treviso. Przyjmujący warszawskiego zespołu zna dobrze ligę włoską i rosyjską. Kto jego zdaniem ma bardziej wymagającego rywala? - Wydaje mi się, że Kazań jest teraz jednym z najmocniejszych zespołów na świecie, który praktycznie nie ma słabych punktów. Sisley Treviso, to zespół, który od lat jest szarpany różnymi problemami. Teraz usłyszeliśmy nawet, że sponsor główny Sisley, chce się wycofać ze sponsorowania siatkówki w Treviso, więc jest to klub, który ma swoje mniejsze, bądź większe problemy, dlatego uważam, że Kazań jest zdecydowanie silniejszym zespołem - zakończył Zbigniew Bartman.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej