Eugeniusz Andrejuk, Rio de Janeiro, 10 sierpnia 2016

W 1972 roku sportowców w wiosce olimpijskiej w Monachium mogli odwiedzać ich znajomi. Cztery lata później uczestnicy igrzysk już z okien samolotu widzieli uzbrojonych żołnierzy.

- W czasie igrzysk w Monachium odwiedzili mnie w wiosce olimpijskiej znajomi, którzy przyjechali do Niemiec z wycieczką. Przyszli do mnie do pokoju. Wypiliśmy herbatę. Pogadaliśmy. Jeszcze byli u mnie ze dwa razy - tak nasz znakomity przed laty wioślarz Grzegorz Stellak wspominał swój pobyt w igrzyskach w 1972 roku.

W biurze prasowym monachijskich igrzysk miało miejsce takie zdarzenie. Jeden z polskich dziennikarzy w drzwiach biura prasowego wpadł na Williego Brandta. Kanclerz Republiki Federalnej przysedł na chwilę do ludzi mediów, żeby pogadać o sporcie. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że w trakcie igrzysk w Soczi Władimir Władimirowicz odwiedza MPC, podchodzi do polskich dziennikarzy i pyta: riebiata, kak dieła.

Cztery lata później Grzegorz Stellak już na lotnisku w Montrealu zauważył, że rzeczywistość  olimpijska uległa zasadniczej zmianie. Przez okna samolotu dostrzegł pojazdy wojskowe, a w nich żołnierzy z karabinami z długimi lufami. Po wyjściu na płytę członkowie polskiej reprezentacji zobaczyli helikoptery krążące nad lotniskiem.

Terrorystyczny zamach w Monachium i śmierć sportowców Izraela kompletnie zmieniło olimpijskie bezpieczeństwo.

- W drodze do wioski olimpijskiej jechaliśmy pod eskortą. Towarzyszyli nam komandosi - dodaje Grzegorz Stellak, medalista olimpijski i były prezes Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego.

W Rio de Janeiro żołnierzy, policji i przedstawicieli różnych służb bezpieczeństwa spotyka się praktycznie na każdym kroku. Najlepiej to widać na Avenidzie Atlantico w okolicach stadionu, gdzie rozgrywany jest turniej siatkówki, w pierwszej części tych igrzysk chyba centralny punkt imprezy. Kontrole są drobiazgowe. Wyciąganie laptopa z torby, zdejmowanie paska od  spodni i wyjmowanie monet z kieszeni stało się mechanicznie wykonywaną czynnością.

We wtorek przy wejściu na mecz Kingi Kolosińskiej i Moniki Brzostek przeszedłem potrójny test na wodę mineralną. Miałem w torbie trzy butelki. Musiałem napić się z każdej. Po tych próbach pozwolono mi zabrać płyn na stadion. W Brazylii choć mamy kalendarzową zima jest gorąco. Dziś było nawet bardzo.

Już po napisaniu tego krótkiego tekstu przeczytałem na onet. pl, że według doniesień południowoamerykańskich mediów jeden z autobusów przewożących w Rio de Janeiro dziennikarzy został zaatakowany przez nieznanych sprawców.

Działo się to niedaleko faweli Cidade de Deus. Trasa linii metra, którą podróżuję od początku, biegnie długo wzdłuż faweli.

Kwestia bezpieczeństa igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro była przed rozpoczęciem rywalizacji jednym z najważniejszych tematów. Porządku na ulicach pilnują każdego dnia dziesiątki tysięcy policjantów, wspieranych przez wojsko i służby specjalne. Nad zabezpieczeniem imprezy czuwają także służby wywiadowcze wielu krajów.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej