Katarzyna Porębska, fot. mks-mos.bedzin.pl, 17 stycznia 2014

MKS Banimex Będzin przegrał z AZS-em Częstochowa 2:3 w VI rundzie Pucharu Polski. - Kończymy swoją przygodę z Pucharem Polski i skupiamy się na rozgrywkach I ligi. Zespół jest na tyle mocny, że stać go na walkę o miejsca 1-4 - powiedział Damian Dacewicz, trener MKS-u Banimex Będzin.

pzps: Po pierwszym secie meczu przeciwko AZS-owi Częstochowa w VI rundzie Pucharu Polski, chyba nie tak wyobrażaliście sobie zakończenie rywalizacji, czyli porażkę 2:3?
Damian Dacewicz: Pierwszy set zagraliśmy bardzo agresywnie, ale przede wszystkim skutecznie we wszystkich elementach. Niestety, w kolejnych partiach nie utrzymaliśmy tej dobrej dyspozycji. Nasza dobra gra może nie skończyła się na pierwszym secie, bo przecież udało się nam zwyciężyć w czwartej partii, a w pozostałych toczyliśmy naprawdę równą walkę. Niemniej po zawodnikach z Częstochowy widać było, że są w formie. Pokazali to już z resztą w meczu przeciwko Effectorowi Kielce. W środę po raz kolejny udowodnili, że grają coraz lepiej, czują się pewniej na boisku. O obliczu tej drużyny decydują doświadczeni zawodnicy, tacy jak Dawid Murek, Miłosz Hebda, Michał Kaczyński czy Michał Kamiński. Spodziewaliśmy się, że z częstochowskim zespołem przyjdzie nam zagrać ciężkie spotkanie i takie też ono było. Myślę, że dobrze że o losach tego meczu rozstrzygnął tie-break, bowiem graliśmy i walczyliśmy do samego końca. Niestety ten krótki set zadecydował o tym, że nasza przygoda w Pucharze Polski się kończy, a AZS Częstochowa gra dalej.

- Czy przed spotkaniem wiedzieliście, że częstochowianie przyjadą do Będzina tylko z jednym rozgrywającym w dodatku jeszcze nie doświadczonym, mowa oczywiście o Konradzie Buczku?
- Takie informacje rozchodzą się bardzo szybko. Nie dzieli nas nie wiadomo jaka odległość, w związku z czym wcześniej wiedzieliśmy, że Michał Kozłowski nie zagra przeciwko nam.

- W związku z tym chyba nie wykorzystaliście swojej szansy? Po drugiej stronie siatki mieliście niespełna 20-latka, dla którego było to jedno z pierwszych spotkań rozegrane w pełnym wymiarze.
- We wtorek dowiedzieliśmy, że pierwszy rozgrywający częstochowskiego zespołu doznał kontuzji. Czy nie wykorzystaliśmy swojej szansy? Myślę, że mieliśmy swoje okazje, żeby zwyciężyć. Udałoby się nam to zrobić, gdybyśmy lepiej zagrali na wybloku i obronie. Z drugiej strony gratulacje należą się dla Konrada Buczka, który wytrzymał to spotkanie. Wiedział, że nie ma zmiennika. A mimo to doskonale radził sobie na rozegraniu, wiedział do kogo jakie piłki rozgrywać. Poradził sobie naprawdę bardzo dobrze.

- W Pucharze Polski nie udało się wam awansować do kolejnej rundy. Za to w I lidze nie macie sobie praktycznie równych.
- Nad drugim zespołem w tabeli mamy siedem punktów przewagi, nie zmienia to faktu że górna część tabeli jest dość wyrównana. Chcę tylko podkreślić, że zespoły w I lidze prezentują naprawdę wysoki poziom, bardzo dobrze serwują. Co więcej zawodnicy są bardzo regularni w tym elemencie. To, że aktualnie znajdujemy się na pierwszym miejscu w tabeli w dużej mierze zawdzięczamy naprawdę dobrej grze. Jednak w sobotę czeka nas już kolejne spotkanie, tym razem z zespołem z Wyszkowa. Myślę, że czeka tam nas taka sama walka jak w środę przeciwko AZS-owi Częstochowa.

- Jesteś zadowolony z tego jaki zespół udało ci się zbudować w sezonie 2013/14?
- Oczywiście, że tak. Przede wszystkim to co przed sezonem zostało zaplanowane zostało zrealizowane. Rzeczą oczywistą jest, że chcielibyśmy wygrywać z zespołami z PlusLigi, ale wydaje mi się, że nie nadszedł jeszcze nasz czas. Mamy czas, żeby zbudować jeszcze lepszą drużynę. Z kolei ten zespół jest na tyle mocny, że stać go na walkę o miejsca 1-4 w I lidze.

- To oznacza, że klub chce w przyszłym sezonie zbudować silniejszą drużynę, która powalczy w PlusLidze?
- Na chwilę obecną trudno cokolwiek więcej powiedzieć w tej kwestii. Pożyjemy, zobaczymy.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej