Magdalena Winnik, 5 lutego 2016

LOTOS Trefl Gdańsk pokonał Cerrad Czarnych Radom 3:2 w 1/4 finału Pucharu Polski choć prowadził 2:0. - W zasadzie to jest mało ważne, bo i tak rywal jedzie do domu, a my pozostaliśmy w turnieju - powiedział po spotkaniu zawodnik LOTOS-u Trefla, Miłosz Hebda.

pzps.pl: Jak oceniasz spotkanie z Cerradem Czarnymi?
Miłosz Hebda:
Mecz był dziwny, nawet bardzo dziwny. Prowadziliśmy 2:0, po raczej takiej spokojnej grze w dwóch pierwszych setach, które były pod naszą kontrolą. Wszystko zmierzało w stronę wygrania tego meczu za trzy punkty. Niestety my troszeczkę się "przycięliśmy", a Radom dokonał kilku zmian, które wypaliły i zaczęli grać lepiej. Mieliśmy problem. Graliśmy tie breaka. Jednak w zasadzie jest to mało ważne, bo to my jesteśmy dalej, a Radom jedzie do domu.

- Jak gra się w hali Orbita?
- Jest to bardzo przyjemna hala do siatkówki. Nie jest za duża, ani za mała, da się grać spokojnie w siatkówkę. Także jest ok.

- Czego spodziewaliście się przed tym meczem?
- Spodziewaliśmy się... nie wiem czego. Wyszliśmy z głowami nastawionymi na awans, na to, że bijemy się tutaj o zwycięstwo w każdym kolejnym meczu. Nie przyjechalismy tu na pewno po to by w piątek wrócić do domu i chcieliśmy ten mecz wygrać. Po dwóch setach może mieliśmy takie nastawienie, że uda nam się ten mecz skończyć w trzech partiach. Niestety się nie udało. Cieszymy się ze zwycięstwa 3:2 i szykujemy się do sobotniego półfinału.

- Czy zaskoczył Was czymś zespół z Radomia?
- Czy nas czyms zaskoczyli? Cięzko jest teraz kogokolwiek w lidze zaskoczyć. Gramy tak dużo meczów i każda drużyna jest obserwowana na wszystkie sposoby. Sztab szkoleniowy i statystycy mają bogaty materiał do analizy. Wiemy praktycznie wszystko o przeciwnikach. Potem staramy się naszą wiedzę egzekwować na boisku.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej