JK, 28 lutego 2016

Porażka PGE Skry Bełchatów z Łuczniczką Bydgoszcz 0:3 była jedną z największych niespodzianek 20. kolejki PlusLigi. - Dwa wcześniejsze spotkania nam nie wyszły. Fajnie, że tak wyszło w sobotę - mówił po spotkaniu Michał Żurek, libero bydgoskiej drużyny.

pzps.pl: Niewiele osób typowało taki wynik sobotniego spotkania. Wykorzystaliście słabość drużyny z Bełchatowa i to wy wygraliście bardzo ważne spotkanie.
Michał Żurek:
Myślę, że pierwszy set ustawił to całe spotkanie. Gospodarze mieli sporą przewagę, my gorzej przyjmowaliśmy. Pewnie się rozluźnili, a my poczuliśmy swoją szansę. I tak to jest z tymi zespołami, którym ten sezon różnie się układa. Jak zaczną grać bardzo dobrą siatkówkę, to w zespole jest euforia i gra się lepiej. Tak właśnie było z nami w tym spotkaniu.

- W tym sezonie wasz zespół mocno się zmienił. Trafili do niego bardzo dobrzy zawodnicy. Na papierze byliście super drużyną, ale przytrafiły się kontuzje, które pokrzyżowały wam plany. Czujecie, że ten sezon poniekąd jest stracony?
- Nie traktujemy go tak, ale czujemy że gramy poniżej naszych możliwości i to wynika z kilku rzeczy. Na pewno pech nas nie omijał. Ale pech to pech. Ciężko jest wejść w rytm meczowy, gdy się przegra jedno, dwa spotkania. Nie jesteś wtedy tak pewny siebie, nie wykonujesz elementów tak jak powinieneś, jakbyś wygrywał mecz za meczem. Na szczęście mamy kilku starszych zawodników, którzy rozumieją, że sezony są różne i trzeba trzymać pewien poziom. A wtedy może zdarzyć się taki mecz jak ten w Bełchatowie.

- Za to jako jedni z niewielu dobrze wykorzystaliście przerwę noworoczną. Po niej zaczęliście grać fajną siatkówkę i co najważniejsze – odnosicie sukcesy, wygrywacie mecze.
- Na pewno gramy lepiej. Przed tą przerwą nie mieliśmy nawet tygodnia, w którym gralibyśmy w pełnym składzie. Kontuzję miał Jakub Jarosz, Michał Ruciak i ja. Tak naprawdę od tej przerwy funkcjonujemy razem, gramy razem.

- Nie ma w tym sezonie spotkań o nic. Każde spotkanie jest ważne, każdy punkt się liczy w końcowej tabeli. Jak wy podchodzicie do końcówki sezonu?
- Myślę, że jeśli byłaby faza play off, to patrząc racjonalnie po tym co prezentujemy tym momencie sezonu, pewnie trafilibyśmy na ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle albo na zespół z drugiego miejsca tabeli. Na pewno nie jesteśmy zawodnikami, którzy odpuściliby tę ligę. Także teraz każdy mecz jest dla nas o wszystko i tak staramy się do tego podchodzić. Fajnie, że zdarzył się nam taki mecz jak w Bełchatowie, bo dwa wcześniejsze spotkania, mimo że graliśmy dobrze, nie wyszły nam. Wtedy to ewidentnie i Rzeszów, i Gdańsk kontrolowali wynik.

- Skoro pan już wspomniał o tych spotkaniach, proszę powiedzieć czym zaskoczyli was rywale? Mimo dobrej waszej gry nie potrafiliście się im przeciwstawić.
- To jest właśnie siatkówka. Raz tak się otwiera mecz, innym razem inaczej. Różna jest też taktyka zespołów w czwórki. Mecz w Rzeszowie wyglądał tak, że oni byli podbudowani i skupieni na tym, że muszą dobrze grać i wygrać. Od początku zaatakowali nas dobrą zagrywką. Drużyna z Gdańska z kolei  jak tylko odjeżdżała nam na kilka punktów, przestawała grać, popełniała błędy i wtedy my zaczynaliśmy grać dużo lepiej.

- Macie już za sobą spotkania z zespołami z czwórki PlusLigi. Teraz przed wami mecze z niżej notowanymi drużynami, szansa na zdobycie cennych punktów i awans w tabeli. Czujecie, że jesteście w stanie poprawić aktualny wynik?
- Przede wszystkim czujemy, że jesteśmy na dziesiątym miejscu. Na pewno przy tym potencjale jaki ma nasz zespół ósemka to cel minimum. Natomiast jak widać to jest trochę szalony sezon. Olsztyn wygrał z Bełchatowem, teraz my ich pokonaliśmy. Za każdym razem jak my zdobędziemy punkty, to przeciwnymi jak na przykład Cuprum Lubin też wygrywają i ciężko jest nam dogonić ósemkę. Musimy jednak patrzeć na każdy kolejny mecz, który jest przed nami i walczyć o punkty.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej